"Zaraza w domu miłości": Mateusz Damięcki w komedii o pandemii
Czy w czasach pandemii warto kręcić film o pandemii? Czemu nie, o ile nie jest to kolejny dramat dokumentalny, w którym cały świat trwa od blisko roku. Trwają zdjęcia do filmu "Zaraza w domu miłości" w reżyserii Krzysztofa Jankowskiego - zabawnej komedii z udziałem m.in. Eryka Kulma, Pawła Koślika, Mateusza Damięckiego, Emmy Giegżno i Magdy Kaczmarek.
"Inspiracją do tego filmu była anegdota, którą usłyszałem w trakcie pierwszego lockdownu. Okazało się, że w jednej z agencji towarzyskiej w Lombardii zamknięto ludzi na czas kwarantanny. Pomyślałem wtedy, że można tę historię rozwinąć do pełnego metrażu, pokazując czasy pandemii z przymrużeniem oka. My Polacy lubimy komedię i lubimy się śmiać, a to jest najlepsza broń na trudną do zniesienia rzeczywistość" - przyznał reżyser Krzysztof Jankowski.
W podobnym tonie o produkcji wypowiadają się aktorzy. "Nie ma beki z pandemii, dlatego uważam, że pokazanie jej z innej strony niż tylko tej dramatycznej, ma sens. Gram Barta, który wspólnie z kolegą postanawia obrobić znanego polityka. Okazuje się, że ich genialny plan napotyka na pewne przeszkody, które z kolei powodują szereg zabawnych sytuacji" - przyznał Eryk Kulm, który gra jedną z pierwszoplanowych postaci.
"Mój patent na rzeczywistość to śmiech i mam nadzieję, że nasz film nieco odciąży powagę i dramat pandemii, a z drugiej strony stanie się dokumentalną spuścizną najbardziej abstrakcyjnego czasu, w jakim znalazł się cały świat" - powiedział Mateusz Damięcki, czyli filmowy policjant. "Mój bohater jest bardzo złym człowiekiem i strasznym chamem. To facet, który poszedł do policji po to, żeby bić ludzi" - dodał Mateusz Damięcki.
Bart (Eryk Kulm) planuje dokonać włamania do mieszkania skorumpowanego polityka ze znajdującej się obok agencji towarzyskiej. Do pomocy namawia swojego przyjaciela Nerda(Paweł Koślik). Całe zadanie komplikuje na dodatek obecność policjanta, który również wpada z wizytą. W pewnym momencie pojawia się lekarz epidemiolog i oznajmia, że jedna z dziewczyn pracujących w agencji jest chora na Covid-19. Bohaterowie muszą w efekcie odbyć 14-dniową kwarantannę. Ich wspólne bytowanie na tak małej przestrzeni oraz próby obrabowania mieszkania obok prowadzą do wielu zabawnych sytuacji i nieporozumień. Jest trochę śmiesznie, ale i trochę poważnie, a historia kończy się swoistym happy endem.
"Liza jest najstarszą "mieszkanką domu" i zarazem jego dobrym duchem tego miejsca. To silna i jednocześnie ciepła kobieta, która stara się godzić dwa światy - zawodowy i prywatny, w którym jest mamą. Klienci ją lubią i szukają u niej wsparcia" - zdradziła Magda Kaczmarek.