Zapowiada bojkot premiery własnego filmu! Na kogo wściekł się reżyser?
Doug Liman zapowiada bojkot premiery własnego filmu. Twórca takich hitów, jak m.in. "Tożsamość Bourne’a" czy "Na skraju jutra" nie może pogodzić się z decyzją Amazonu o sposobie dystrybucji jego najnowszej produkcji "Road House". O co tu chodzi?
"Road House" to wyreżyserowany przez Douga Limana remake klasycznego "Wykidajły" (z Patrickiem Swayze w roli głównej). Film jednak nie trafi do kin, a od razu na platformę streamingową Prime Video. Reżyser zaprotestuje przeciwko tej decyzji, bojkotując premierę produkcji podczas festiwalu SXSW.
W głównej roli w filmie "Road House" występuje Jake Gyllenhaal ("Wolny strzelec"). Zarówno on jak i Doug Liman są gorącymi zwolennikami kinowej premiery.
Mówiło się, że aby do niej doprowadzić, urządzili specjalny pokaz "Road House" na jachcie szefa Amazonu, Jeffa Bezosa. Nie zmieniło to jednak nic w planach Amazon Studios. Premiera filmu na platformie Amazon Prime Video została zaplanowana na 21 marca tego roku.
Widzowie po raz pierwszy będą mogli zobaczyć "Road House" dwa tygodnie wcześniej, na otwarciu festiwalu SXSW. W swoim oświadczeniu, opublikowanym na portalu "Deadline", Liman zapowiedział, że nie pojawi się na tej premierze. To jego wyraz sprzeciwu przeciwko decyzji Amazonu.
"Nie będzie mnie na premierze 'Road House'. Film jest fantastyczny, być może najlepszy, jaki zrobiłem. Jestem pewien, że zbierze pełną salę, a widzowie być może będą tańczyć i wiwatować na napisach końcowych. Ale mnie tam nie będzie" - napisał Liman.
"Moim planem jest cichy protest przeciwko decyzji Amazonu, na skutek której film nakręcony na duży ekran trafi od razu na streaming. Kiedy Amazon kupował MGM, jedno z ostatnich studiów tworzących filmy z przeznaczeniem do kin, obiecywali miliardy dolarów, które zainwestują w filmy kinowe. Z moim filmem zrobili dokładnie na odwrót" - dodał.
Reżyser przypomniał też, że podczas pokazów testowych "Road House" został oceniony przez widzów lepiej niż jego największe hity. Za gwarancję sukcesu kinowego uważa też powiązanie filmu z federacją UFC - główny bohater filmu to były zawodnik mieszanych sztuk walki. Wszystko to, zdaniem Limana, wskazuje na to, że film z Gyllenhaalem zostałby kinowym hitem.
"Wbrew obietnicom, Amazonu nie interesuje wspieranie kin. Studio umniejsza też szanse Jake'a Gyllenhaala na filmowe nagrody. (...) Jeśli kinowych filmów nie będziemy pokazywać w kinach, nie będzie w przyszłości kin. Bez kin nie będzie oryginalnych filmów, nowych reżyserów, nowych gwiazd filmowych. Nie będzie zysków. Już teraz Amazon i inne firmy zwalniają pracowników" - stwierdził Liman, wychwalając Christophera Nolana i Toma Cruise’a jako twórców, dzięki którym kina podniosły się po pandemii COVID-19.
"Ludzie kochają chodzić do kin mimo wygody, jaką daje streaming. Nie mam nic przeciwko filmom przeznaczonym na streamingi. Sprzeciwiam się jednak Amazonowi niszczącemu MGM. Prosiłem, by pozwolili mi sprzedać film innemu studiu. Nie zgodzili się" - wyznał.
"Prawdę mówiąc, czarnym charakterem tej historii wcale nie musi być człowiek. Może to po prostu komputerowy algorytm Amazonu. Amazon sprzeda więcej tosterów, jeśli będzie miał więcej użytkowników streamingu. A będzie miał więcej użytkowników, jeśli jego filmy nie będą trafiać do kin. Komputer nie wie, jakie to uczucie dzielić śmiech, radość i łzy z innymi ludźmi w ciemnej sali kinowej" - zakończył swoje oświadczenie reżyser.