Reklama

Zapomniane świąteczne klasyki. Idealne do odkrycia w Boże Narodzenie

Święta przed nami. Oznacza to, że znów zobaczymy zmagania Kevina z dwójką ciamajdowatych złodziei. Jeśli jednak jakimś cudem ktoś nie miałby ochoty wracać do perypetii rezolutnego ośmiolatka, przygotowaliśmy dla niego listę nieco mniej znanych świątecznych klasyków.

"Cud na 34. ulicy" (1947), reż. George Seaton

Akcja filmu rozgrywa się w czasie pomiędzy Świętem Dziękczynienia i Bożym Narodzeniem. W prestiżowym domu towarowym Kris Kringle, sympatyczny staruszek, otrzymuje posadę Świętego Mikołaja. Rzecz w tym, że utrzymuje on, iż naprawdę jest Gwiazdorem. Gdy zostaje posądzony o chorobę psychiczną, przed sądem broni go uznany prawnik.

"Cud na 34. ulicy" otrzymał trzy Oscary — za scenariusz, materiały do scenariusza i drugoplanową rolę Edmunda Gwenna, który wcielił się w Kringle'a. Film szybko stał się bożonarodzeniowym klasykiem. W 1994 roku doczekał się remake'u, w którym w Kringle'a wcielił się Richard Attenborough, czyli John Hammond z serii "Park Jurajski". 

Reklama

"Rodzice chrzestni z Tokio" (2003), reż. Satoshi Kon

Podstawą dla trzeciego filmu Satoshiego Kona był western "Trzej Ojcowie Chrzestni" Johna Forda. Akcja filmu rozgrywa się w Tokio w wigilijny wieczór. Głównymi bohaterami jest trójka bezdomnych. Transpłciowa Hana, niestroniący od alkoholu Gin i nastoletnia Miyuki znajdują porzuconego noworodka. Postanawiają odszukać rodziców dziecka.

Kon określił swój film mianem "sentymentalnego". Wskazywał, że tematem przewodnim była dla niego rodzina. Chciał, by niespokrewnieni ze sobą bohaterowie, którzy są naprawdę blisko, dzięki przypadkowemu znalezieniu noworodka, ponownie pojednali się z ich prawdziwymi krewnymi. 

"Prezent pod choinkę" (1983), reż. Bob Clark

W Stanach Zjednoczonych "Prezent pod choinkę" jest jednym ze świątecznych klasyków. W Polsce wciąż nie jest za bardzo znany. Akcja filmu koncentruje się na dziewięcioletnim Ralphie'em Parkerze, który w grudniu 1939 roku przeżywa serię przygód wraz ze swoimi przyjaciółmi i rodziną. Chłopiec chce znaleźć pod choinką wiatrówkę, jednak co chwilę słyszy, że doprowadziłoby to do tragedii.

Chociaż główny bohater był dzieckiem, film cechuje nieco odważniejsze poczucie humoru. W fabule znalazło się miejsce na historię kolegów Ralphie'ego, którzy postanawiają sprawdzić, czym kończy się polizanie metalu w czasie mrozów (niczym miłym), konflikt rodziców chłopca o lampę w kształcie kobiecej nogi w kabaretce (co kończy się jej "przypadkowym zniszczeniem") oraz wyszorowanie buzi chłopca mydłem, gdy ten powtarza zasłyszane od ojca przekleństwo. Święta to magiczny czas.

"Opowieść wigilijna Muppetów" (1992), reż. Brian Henson

Adaptacja "Opowieści wigilijnej" Charlesa Dickensa z Muppetami w roli głównej. Znane pluszaki wcielają się w bohaterów uwielbianej książki. Gonzo zastępuje Dickensa jako narratora, Kermit robi za Boba Cratchita, panna Piggy gra jego żonę, natomiast Statler i Waldorf, wredne dziadki z loży, zastępują Jacoba Marleya. 

Natomiast jako Ebenezera Scrooge'a zobaczyliśmy Michaela Caine'a. Wybitny aktor oznajmił reżyserowi Brianowi Hensonowi, że zagra swoją postać tak, jakby występował na deskach teatru z szekspirowskim dramatem i za żadne skarby świata nie będzie się wydurniał przed kamerą. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania.

"Opowieść wigilijna Muppetów" była pierwszym filmem o sympatycznych pluszakach powstałym po śmierci Jima Hensona, ich pomysłodawcy, oraz Richarda Hunta, który przez lata wcielał się w Scootera, Janice, Beakera i Statlera. Produkcja jest dedykowana ich pamięci. 

"Wigilijny Show" (1988), reż. Richard Donner

Kolejna adaptacja Dickensa, tym razem od twórcy "Supermana" i "Zabójczej broni" z Billem Murrayem w roli głównej. Komik wciela się w cynicznego i wyrachowanego producenta telewizyjnego, który zostaje odwiedzony w wigilijny wieczór przez trzy duchy. Popularna historia zostaje tutaj nie tylko uwspółcześniona. Jej charakter staje się o wiele bardziej groteskowy i złośliwy, co nie spodobało się części krytyków. Wystarczy powiedzieć, że Jacob Marley jest przedstawiony jako zombie, a Duch Obecnych Świąt jest sadystą, który poddaje Franka atrakcjom rodem z Toma i Jerry'ego. 

Roger Ebert nazwał "Wigilijny Show" "najbardziej niepokojącym filmem, który pojawił się w ostatnim czasie". William Thomas przyznał, że według niego produkcja jest "śliska i cyniczna", ale jednocześnie bywa zabawna, gdy bohater Murraya jest najgorszą osobą na świecie. Inni widzieli w nim jednak odtrutkę na grzeczne świąteczne klasyki pokroju "Tego wspaniałego życia". Po latach film dołączył do bożonarodzeniowych ulubieńców.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy