Reklama

Zamieszki przed premierą najdroższego filmu w historii Bollywood

Premiera najdroższego filmu w historii kina Bollywood wywołała zamieszki na północy Indii. Policja ochrania sale kinowe, lecz wielu właścicieli boi się wyświetlać "Padmaavat". Organizacja radźputów wyznaczyła nagrodę dla tego, kto odetnie nos głównej aktorce.

Premiera najdroższego filmu w historii kina Bollywood wywołała zamieszki na północy Indii. Policja ochrania sale kinowe, lecz wielu właścicieli boi się wyświetlać "Padmaavat". Organizacja radźputów wyznaczyła nagrodę dla tego, kto odetnie nos głównej aktorce.
Protesty przed premierą filmu "Padmaavat" /AFP

- Czy to naprawdę ważne, czy oglądałem film? - mówi PAP 23-letni Prasant Singh z Patny, stolicy stanu Bihar. - Już miesiące wcześniej wiadomo było, że "Padmaavat" obraża radźputów - dodaje wzburzony student historii miejscowego uniwersytetu.

Czterdziestu członków organizacji Karna Sena zaatakowała kino Jyoti w mieście Muzaffarpur położonym 70 km od Patny. Zagrozili podpaleniem budynku, jeśli kino odważy się wyświetlić najnowszą produkcję Bollywood. W całym Biharze większość kin wycofała się z seansów.

Ogólnoindyjskie Zrzeszenie Multipleksów (kin w galeriach handlowych) ogłosiło, że na razie nie będzie pokazywać filmu w Radźastanie, Madhja Pradeś, Gudżaracie i Goa. Po ataku na autobus przewożący dzieci w Gurgaonie, mieście satelickim Delhi, większość kin odwołała seanse. Wokół galerii handlowych, gdzie mieszczą się popularne kina, zmobilizowano znaczne siły policyjne. Protestujący blokowali niektóre drogi w Radźastanie. Siedem osób próbowało podpalić się w Waranasi, świętym mieście hindusów.

Reklama

- Nie bardzo wiem, o co chodzi - komentuje dla PAP Suresh Chakraboty z Kalkuty, który wybrał się na przedpołudniowy seans. - Radźputowie nie są przedstawiani w złym świetle. Przeciwnie, bohatersko bronią dostępu do twierdzy przed muzułmańskim najeźdźcą. A Padmavati jest nieustraszona - ocenia.

- Film źle pokazuje królową Padmavati, a co gorsza, mija się z prawdą historyczną - tłumaczy Prasant, powołując się na oficjalne stanowisko organizacji Karna Sena mającej reprezentować społeczność radźputów. - Jesteśmy wojownikami i musimy bronić swojego honoru - dodaje.

Radźputowie są kszatrijami - warną (kastą) wywodzącą się z wojowników stowarzyszonych z władcami średniowiecznych państewek na północy Indii i w środkowych Indiach. Przyznają się do jeszcze głębszych korzeni; bardzo długo zachowali niezależność w swoich twierdzach, stawiając opór muzułmanom. Później z księstw Radźputany powstał stan Radźastan, a część jej dawnego terytorium leży w stanach Madhja Pradeś i Gudźarat.

Kontrowersyjny film opowiada o oblężeniu na początku XIV wieku radźpuckiej twierdzy Ćittaurgarh przez delhijskiego sułtana, który ponoć miał się zakochać w pięknej królowej. Radźputowie przegrali bitwę, a królowa popełniła rytualne samobójstwo, aby nie dostać się w ręce muzułmanów, i rzuciła się w ogień.

Anuja Chandramouli, autorka książki o radźpuckiej królowej, w artykule na portalu Scroll.in zwraca uwagę, że historia jest fikcją literacką. Film oparto na sufickim poemacie "Padmaavat" z XVI w., w którym pojawia się królowa Padmavati. Historycy są zgodni, że oblężenie miało miejsce, ale nie ma dowodów, że postać królowej jest prawdziwa. Legenda przeniknęła jednak do masowej wyobraźni.

- To niesamowite, jak wielu Indusów, cierpiących przez nieznośną wiedzę, że my jako naród i ludzie często ulegaliśmy obcym najeźdźcom, kurczowo chwyta się najbardziej zmyślonych "faktów" o przeszłej chwale - ocenia autorka, podkreślając, że zbyt często w Indiach grupy etniczne oskarżają twórców o obrazę ich społeczności. Ich reakcje są często niezwykle ostre i twórcy boją się o swoje bezpieczeństwo.

Kshatriya Mahasabha, bojówka z miasta Kanpur, wyznaczyła nagrodę za głowę reżysera filmu oraz dla tego, kto odetnie nos aktorce grającej rolę królowej. Deepika Padukone otrzymała specjalną ochronę bombajskiej policji. Reżysera Sanjaya Leela Bhansalego pobito w styczniu ubiegłego roku na planie filmowym. 

Premiera filmu miała się odbyć na początku grudnia, ale poszczególne stany wprowadziły zakaz rozpowszechniania filmu. Sprawa znalazła się w Sądzie Najwyższym, który jednak zniósł zakaz. Jednocześnie narodowy cenzor oprócz wycięcia kilku scen zmienił tytuł z "Padmavati" (imię królowej) na "Padmaavat" (tytuł poematu ).

- Chodzi również o tzw. obronę honoru kobiet, które są postrzegane jako własność mężczyzny - tłumaczy Jyotsna Khatry, filmowiec z Delhi, której rodzina mieszka w Radźastanie.

- Film pokazuje, że radźputowie nie obronili swojej królowej - przyznaje Prasant z Patny. - Bollywood ma niesamowitą siłę i teraz wszyscy w Indiach będą mówić tylko o tej przegranej bitwie - dodaje.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: bollywood
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy