Zainspirował powstanie "Bożego Ciała"? Jest oświadczenie
W ostatnim czasie ukazała się seria artykułów sugerujących, że fabuła "Bożego Ciała", polskiego kandydata do Oscara, wzorowana jest na historii "księdza Patryka" ze wsi Budziska. W związku z tym twórcy filmu postanowili wydać oświadczenie.
- W nawiązaniu do ostatnich doniesień medialnych, w imieniu Aurum Film informuję, że jesteśmy w kontakcie z Panem Patrykiem - rozmawialiśmy z nim i wyjaśniliśmy sobie pojawiające się w mediach informacje i pozostajemy w dobrych relacjach. Nie chcieliśmy nigdy angażować go do promocji filmu i nie powoływaliśmy się na jego nazwisko, gdyż "Boże Ciało" nie jest oparte na historii jego życia, lecz jedynie luźno inspirowane różnymi przypadkami fałszywych księży - przekonuje Leszek Bodzak.
- Informacje na ww. temat znalazły się zresztą w samym filmie, gdzie podkreślamy w napisach końcowych, że opisana historia jest fikcyjna, mimo inspiracji prawdziwymi wydarzeniami. Wiadomo zaś, że tego typu opowiadanie filmowe ma kompletnie inny charakter niż film oparty na faktach. Zdumiewa mnie, że obiektywne media zignorowały te informacje i nie skontaktowały się z twórcami, ani producentami w tej sprawie. Ubolewam też nad tym, że w pogoni za ciekawym newsem można wywlec na wierzch trudną i złożoną historię prawdziwego człowieka i zbudować na niej skandal, krzywdząc przy okazji twórców wartościowego filmu - dodaje producent "Bożego Ciała".
- Przed rozpoczęciem pracy nad filmem udokumentowaliśmy i przeanalizowaliśmy kilka historii o fałszywych duszpasterzach - między innymi tę, którą Mateusz opisał w swoich tekstach reporterskich: "Kamil, który księdza udawał" oraz "Kazanie na dole" - uzupełniają reżyser Jan Komasa i scenarzysta Mateusz Pacewicz.
- Żadna z historii fałszywych duszpasterzy nie stanowiła jednak materiału na film fabularny, który rządzi się swoimi prawami: powinien być wielowymiarowy, wielowątkowy i spójny dramaturgicznie. Dlatego zdecydowaliśmy się odejść od faktografii na rzecz fikcji. Poza centralnym motywem udawania księdza - sytuacji, która zdarza się w Polsce regularnie - "Boże Ciało" ukazuje całkowicie fikcyjne postaci i wątki, takie jak: realia zakładu poprawczego, kryminalna przeszłość bohatera, relacje społeczne prowincjonalnego miasteczka, konflikt spowodowany przez wypadek samochodowy, romans bohatera z miejscową dziewczyną, jego relacje z kapelanem, innymi wychowankami poprawczaka, kościelną, proboszczem, etc. - dodają.
- Inspirowaliśmy się w pracy nad filmem wieloma dziełami fikcyjnymi i reporterskimi. Zdecydowaliśmy się zachować formułę filmu "zainspirowanego prawdziwymi wydarzeniami", ponieważ za naszą pracą stała potężna dokumentacja. Twierdzenie jednak, że film ukazuje historię konkretnej osoby jest nieprawdziwe - podsumowują scenarzysta i reżyser "Bożego Ciała".
Te oświadczenia to efekt niedawnych publikacji sugerujących, że fabuła "Bożego Ciała" jest niezwykle podobna do wydarzeń sprzed lat, które miały miejsce we wsi Budziska w województwie mazowieckim.
Przypomnijmy, że głównym bohaterem filmu Komasy jest 20-letni Daniel, który w trakcie pobytu w poprawczaku przechodzi duchową przemianę i skrycie marzy, żeby zostać księdzem. Po kilku latach odsiadki chłopak zostaje warunkowo zwolniony, a następnie skierowany do pracy w zakładzie stolarskim. Zamiast tego jednak, popychany niemożliwym do spełnienia marzeniem, Daniel kieruje się do miejscowego kościoła, gdzie zaprzyjaźnia się z proboszczem. Kiedy, pod nieobecność duchownego, niespodziewanie nadarza się okazja, chłopak wykorzystuje ją i w przebraniu księdza zaczyna pełnić posługę kapłańską w miasteczku.
Od początku jego metody ewangelizacji budzą kontrowersje wśród mieszkańców, szczególnie w oczach surowej kościelnej Lidii. Z czasem jednak nauki i charyzma fałszywego księdza zaczynają poruszać ludzi pogrążonych w tragedii, która wstrząsnęła lokalną społecznością kilka miesięcy wcześniej. Tymczasem w miasteczku pojawia się dawny kolega Daniela z poprawczaka, a córka kościelnej, Marta, coraz mocniej zaczyna kwestionować duchowość młodego księdza. Wszystko to sprawia, że chłopakowi grunt zaczyna palić się pod nogami. Rozdarty pomiędzy sacrum i profanum bohater znajduje jednak w swoim życiu nowy, ważny cel. Postanawia go zrealizować, nawet jeśli jego tajemnica miałaby wyjść na jaw...
Tymczasem w 2011 roku we wsi Budziska wyszło na jaw, że lubiany przez wiernych "ksiądz Patryk" to oszust. Zapewniał, że ma 26 lat i jest na wakacjach, więc może w tym czasie pomóc proboszczowi. Początkowo robił proste czynności - koncelebrował msze i zbierał na tacę, ale z czasem stał księdzem na "pełen etat". Odprawiał nawet liturgię w Boże Ciało.
Część parafian nie dowierzała jednak "księdzu Patrykowi". Mieli podejrzenia zwłaszcza co do jego wieku. Jeden z mieszkańców zgłosił sprawę na policję. Śledztwo wykazało, że fałszywym księdzem, przez prawie dwa miesiące wprowadzającym w błąd parafian, jest 18-latek z Wołomina. Chłopak trafił do aresztu, gdzie przedstawiono mu zarzut oszustwa.