Zagrał najsłynniejszego agenta świata. Przyznał, że było to trudne
Daniel Craig, który w pięciu filmach o Jamesie Bondzie wcielał się w słynnego szpiega Secret Service, wspomina czas ogrywania roli agenta 007. Doświadczenia opisuje jako "emocjonalnie ciężkie dla wszystkich", szczególnie dla jego rodziny.
Przed wcieleniem się w postać Jamesa Bonda, Daniel Craig zbudował już imponującą karierę aktorską. W 1992 roku zadebiutował na dużym ekranie jako sierżant Jaapie Botha w dramacie "Zew wolności". Przełomową rolą w telewizji był George "Geordie" Peacock w serialu BBC "Nasi przyjaciele na Północy". Zwrócił na siebie uwagę, grając w filmach: "Elizabeth", :ara Croft: Tomb Raider", "Obłęd" czy "Monachium".
W niedawnym wywiadzie z krytykiem filmowym Markiem Kermodem przyznał, że dobrze wspomina tamte czasy.
"Pracowałem i miałem odrobinę sławy, dzięki czemu ktoś postawił mi drinka w barze. Ale wciąż mogłem iść gdziekolwiek" - powiedział aktor.
Jego popularność wzniosła się na wyżyny po wcieleniu się w najsłynniejszego agenta na świecie - Jamesa Bonda. Daniel Craig zagrał w pięciu filmach o przedstawicielu Secret Service. Przyznał, że kochał każdą chwilę tej przygody, jednak momentami była ona ciężka.
"Tak. Kochałem każdą sekundę tego. Niektóre momenty były trudne, dziwne i emocjonalnie ciężkie dla wszystkich, w tym dla mojej rodziny. Sława jest dziwna" - wyznał Brytyjczyk.
Zapytany o grę w innych filmach i trudnych wyzwaniach aktorskich, odpowiedział:
"Ale co możesz zrobić? Albo działasz, albo rezygnujesz. Musisz to po prostu zrobić.".
Fani z niecierpliwością czekają na trzecią odsłonę uwielbianej serii "Na noże", w której brytyjski aktor odgrywa rolę detektywa Benoita Blanca. Niedawno Daniel Craig wystąpił w nowym filmie Luci Guadagnino "Queer", za który otrzymał nominację do Złotego Globu.
"Staram się zachować spokój, ale nie potrafię, to niesamowite" - mówi o nominacji.
Zobacz też: Ostatni film 94-letniej legendy kina. Pożegnanie w wielkim stylu