Reklama

Zaczynali w operach mydlanych

Mimo że wiele gwiazd śmieje się z kolegów po fachu, którzy grają w ciągnących się latami telenowelach, zapominają, że sami zaczynali karierę, występując w podobnych produkcjach.

Świetnym przykładem na wybicie się dzięki serialowi jest z pewnością Demi Moore. Jeszcze na początku lat 80. niewiele osób kojarzyło jej nazwisko, a w Hollywood była całkowicie nieznana. Tak naprawdę wypłynęła dopiero, gdy pojawiła się w serialu "General Hospital". W latach 1982-83 grała w nim Jackie Templeton. Właśnie wówczas zaistniała i została dostrzeżona przez uznanych reżyserów.

Pozycję artystki ugruntował komercyjny sukces filmu "Uwierz w ducha" (1990) oraz kontrowersyjne obrazy: "Niemoralna propozycja" (1993) i "W sieci" (1994). Wkrótce potem stała się najlepiej opłacaną aktorką Hollywood.

Reklama

Podobną drogę przeszła Julianne Moore, później czterokrotnie nominowana do Oscara. W latach 1985-88 grała nawet w dwóch "tasiemcach" jednocześnie. To jednak rola w "As The World Turns" dała jej nominację do Emmy i zaproszenia na castingi do kinowych produkcji.

Na początku lat 90. zaczęła pojawiać się w drugoplanowych rolach filmowych, osiągając uznanie występami w kilku produkcjach niezależnych. Przełomowy był jednak występ w "Boogie Nights" (1997), który przyniósł jej rozgłos oraz nominacje do kilku najważniejszych nagród. Z powodzeniem kontynuowała karierę, występując w filmach "Magnolia" czy "Koniec romansu". Za role zdradzonej żony w obrazie "Daleko od nieba" i nieszczęśliwej w małżeństwie ciężarnej żony w dramacie "Godziny" otrzymała w tym samym roku dwie nominacje do Oscara.

W tej samej produkcji - "As The World Turns", która wyświetlana była przez... 54 lata, karierę rozpoczęła także Marisa Tomei. Wówczas nie wiązała nawet swojej przyszłości z aktorstwem. Miała to być jedynie przejściowa przygoda, ale później postanowiła rzucić studia i całkowicie się poświęcić nowemu zajęciu. W 1992, w "Moim kuzynie Vinny" zagrała dziewczynę początkującego adwokata (Joe Pesci) - brawurowa kreacja przyniosła jej Oscara.

"Jedno życie do przeżycia" - od tej opery mydlanej zaczęła się z kolei kariera 38-letniego Ryana Phillippe'a. Na dużym ekranie zadebiutował trzy lata później u boku Denzela Washingtona i Viggo Mortensena w thrillerze "Karmazynowy przypływ" (1995) jako marynarz Grattam. Sławę zdobył rolami w "Szkole uwodzenia" i "Sztandarze chwały".

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy