Reklama

Zabawny, dziwny, emocjonalny

Już 19 października w polskich kinach pojawi się nowy film w reżyserii Jean-Marca Vallée pt. "Café de Flore" z udziałem francuskiej aktorki i piosenkarki Vanessy Paradis.

Vallée, francusko-kanadyjski pisarz i reżyser, w Polsce znany i bardzo ceniony jest za sprawą dwóch filmów: "C.R.A.Z.Y" i "Młoda Wiktoria". W jego najnowszym filmie "Café de Flore" opowiedział dwie historie o miłości i o ludziach rozdzielonych przez czas i miejsce, ale połączonych w sposób głęboki i tajemniczy.

Atmosferyczny, fantastyczny, tragiczny i niosący nadzieję film jest kroniką losów Jacqueline (Vanessa Paradis), młodej matki, samotnie wychowującej syna z zespołem Downa w latach 60. w Paryżu, i Antoine'a (Kevin Parent), niedawno rozwiedzionego popularnego DJ-a, mieszkającego współcześnie w Montrealu. Tym, co łączy te dwie historie, jest miłość - pełna euforii, obsesyjna, tragiczna, młodzieńcza, ponadczasowa.

Reklama

Reżyser wyznaje, że jego film zrodził się z pragnienia wiary w prawdziwą miłość. "Chciałem zrobić coś romantycznego, a zarazem mocnego, niemal magicznego. Postanowiłem wyjść od realistycznej opowieści i poflirtować z nadprzyrodzonymi rzeczami..." - mówił w wywiadach.

"Café de Flore" dotyka wątków nieśmiertelności duszy oraz wiary w istnienie bratnich dusz i przez to jest czymś więcej niż tylko konwencjonalną historią miłosną.

Cechą charakterystyczną twórczości kanadyjskiego reżysera jest przepiękna muzyka. Kiedy Vallée usłyszał utwór Matthew Herberta pod tytułem "Café de Flore", postanowił, że musi się znaleźć w jego następnym filmie. Jak przyznaje, w swoich filmach w pewien sposób oddaje hołd swoim rock 'n' rollowym idolom, takim jak Degolas i The Cure, Pink Floyd i Matthew Herbert.

"W "Café de Flore" starałem się uchwycić istotę muzyki, tę jakość, która sprawia, że chcemy żyć i kochać, tworzyć i być kreatywnym, a także na tyle dzikim, by powiedzieć: 'Chrzanić wszystko'. Starałem się być jak DJ z tego filmu, tnąc i łowiąc obrazy i ostatecznie łącząc pięć różnych żyć. To nie jest łatwe do wyjaśnienia. Nawet dzisiaj, kiedy patrzę na mój film, myślę: 'Czy mi się udało? Czy to, co próbowałem przekazać muzyką, działa?'. Nie jestem pewien, ale naprawdę się starałem" - szczerze wyznaje Vallée.

Przeczytaj recenzję "Cafe de Flore" na stronach INTERIA.PL!

"Café de Flore" wymyka się tradycyjnym normom postrzegania kina. Jest nowatorski i nietuzinkowy. Warto spojrzeć na ten film z nieco innej perspektywy, co doradza krytyk australijskiego portalu SBS, Peter Galvin: Zabawny, świadomie dziwny, głęboko emocjonalny, umiejscowiony poza czasem i przestrzenią 'Café de Flore' jest filmem-zagadką. Oglądając go, można stać się przez chwilę zagubionym i sfrustrowanym, niepewnym, dlaczego i gdzie się jest, ale doświadczenie z filmu jest tak zmysłowe, a postaci tak żywe i autentyczne, że to naprawdę nie ma znaczenia. (...) Film Vallée jest jak muzyka - to rzecz serca, a nie rozumu. Sugeruje, że czasami dobrze jest nie zastanawiać się nad sensem, ale po prostu czuć.


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Cafe de Flore | dziwne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy