Reklama

"X-Men" wyciekł z Australii?

Przedstawiciele firmy odpowiedzialnej za efekty specjalne w "X-Menie Genezie" zaprzeczyli, że są odpowiedzialni za wyciek, który spowodował, że nieukończona wersja filmu znalazła się w Internecie. Miesiąc przed planowaną premierą.

Gdy szefowie wytwórni 20th Century Fox dowiedzieli się o wycieku, wpadli w furię. Do internetu przeciekła pełnometrażowa wersja "X-Men Geneza: Wolverine" - filmu, którego premiera ma się odbyć za miesiąc. Kopia, choć nieukończona (nie ze wszystkimi efektami specjalnymi, bez ścieżki dźwiękowej) pojawiła się w sieci w nocy, 31 marca.

Studio podjęło natychmiastowe kroki, by zatrzymać cały proceder i usunąć kopie filmu z Hugh Jackmanem z sieci. Wszystkim, którzy nielegalnie udostępniali wykradzioną kopię, grożono poważnymi konsekwencjami prawnymi.

Reklama

Gdy pierwsza wściekłość minęła, wytwórnia zaczęła szukać winnych. I zwróciła się do australijskiej firmy odpowiedzialnej za efekty specjalne w filmie - Rising Sun Pictures, bo jej logo pojawia się w napisach początkowych w nielegalnej kopii.

Szef Risisng Sun, Tony Clark zaprzeczył wszelkim oskarżeniom. Twierdzi, że choć jego ludzie pracowali nad filmem, to nie mieli możliwości zgrać całej kopii do internetu.

"Pracujemy nad pojedynczymi sekwencjami filmu, ani Rising Sun Pictures, ani nikt z ekipy firmy nie był w posiadaniu całej wersji filmu, dlatego przeciek do internetu z naszej firmy jest niemożliwy" - napisał Clark w oświadczeniu.

Sprawę badają na razi detektywi z FBI. Premiera filmu "X-Men Geneza: Wolverine" odbędzie się 8 maja.

WENN
Dowiedz się więcej na temat: Hugh Jackman | mena | efekty specjalne | firmy | Australia | X-men
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy