Wywiad-rzeka z Krystyną Jandą
Krystyna Janda w rozmowie z Katarzyną Montgomery odkrywa prawdę o sobie. Książka "Pani zyskuje przy bliższym poznaniu" trafiła we wtorek, 17 maja, do księgarń.
Krystyna Janda mówi, że jest to książka bardziej o niej samej, niż o jej wielu aktywnościach zawodowych. Wyjaśnia też, skąd wziął się pomysł na tytuł książki.
"Pani zyskuje przy bliższym poznaniu - to jest zdanie, które powiedział pan Marek Piwowski. Nie znaliśmy się i któregoś dnia wypadło nam siedzieć pół dnia przy jednym stole na przyjęciu weselnym mojej przyjaciółki. Kiedy powiedziałam, że muszę jechać do teatru, pan Marek powiedział: 'Pani bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu'. I to mnie rozśmieszyło wtedy, potem opowiadaliśmy to sobie wielokrotnie. I kiedy zastanawiało się i wydawnictwo, i Kasia, jaki tytuł powinna mieć ta książka, wtedy przypomniała mi się ta historia" - mówiła Janda na konferencji promującej książkę.
Aktorka podkreślała, że książka powstała z przyjaźni, z prawdziwych zdarzeń, gwieździe zależało, żeby nie była napuszona. "Kasia wymyśliła bardzo ciekawą formułę, po prostu wybrała takie tematy, które nas same interesowały, i które, wydawało się, będą interesowały czytelników. Wymyśliła takie 'kapsuły' - kobiecość, zwierzęta... Bardzo mi zależało, żeby powstała właśnie taka książka o prywatności" - dodaje Janda.
W książce Katarzyny Montgomery można znaleźć wiele ciekawych historii i anegdot. Jest w niej m.in. historia gwarka, który zakochał się w śpiewie Marii Callas.
Gdy Krystyna Janda przygotowywała się do roli tytułowej w przedstawieniu "Callas", śpiew sopranistki towarzyszył jej ciągle, także w domu. A nowym nabytkiem aktorki, prezentem na urodziny dla syna Jędrka, był ptak, gwarek.
"Gwarek całymi dniami wołał: 'Piwo, piwo!' albo swoje imię: 'Kuba, Kuba!' aż do dnia, kiedy usłyszał odtwarzany z nagrania śpiew Callas - opowiada aktorka. - "Na dźwięk jej głosu stanął nagle dęba, wyprostował się, wyciągnął szyję, wybałuszył oczy i... zamarł. Siedział cicho całą pierwszą arię (Tosca), po czym zaczęło się... Śpiewał razem z nią w koloraturach" - opowiada Krystyna Janda.
Najdziwniejsze stało się potem, gdy aktorka na tydzień zniknęła z domu, a z nią i nagrania Callas. Po powrocie artystki okazało się, że gwarek siedzi osowiały, nie je, na piersi ma wyskubane pióra. Wezwano więc lekarza. "Za mało wody", "złe pożywienie" - diagnozy okazały się nietrafne. I wreszcie, po relacji, co tak naprawdę sprawiało ptakowi radości, jakie dźwięki starał się naśladować, padła właściwa diagnoza: tęskni za Callas.
Ptak wrócił do zdrowia. "Całkowita poprawa! Radosny, skaczący, z błyszczącymi piórami, zadowolony z życia ptak" - tak aktorka kończy historię o ptaku-melomanie. Podobno gwarek najbardziej lubił Mozarta i "Non mi dir" z opery "Don Giovanni".
Książka "Pani zyskuje przy bliższym poznaniu" ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.