Wybitny polski aktor miał zagrać u Spielberga. Dostał ataku szału

Jan Peszek /Niemiec /AKPA

Jest uznanym aktorem filmowym i teatralnym oraz pedagogiem. Pojawia się na scenie od 22. roku życia, na ekranie możemy go oglądać niewiele krócej. Przez te wszystkie lata wystąpił u najbardziej cenionych twórców. We wtorek Jan Peszek kończy 80 lat.

W 1966 roku ukończył krakowską Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Niedługo później debiutował na deskach Teatru Polskiego we Wrocławiu. W pracował w nim do 1975 roku. W sezonie 1975-1979 był aktorem łódzkiego Teatru Nowego, a od 1979 do 1981 Teatru im. S. Jaracza. Od 2003 roku ponownie związał się ze Starym Teatrem w Krakowie. Jest profesorem krakowskiej PWST.

W filmie po raz pierwszy zagrał niedługo później, bo już w 1969 roku. Debiutował małą rolą w "Znakach na drodze" Andrzeja Piotrowskiego. Dopiero w latach osiemdziesiątych zaczął stale pojawiać się na ekranie. Zagrał główną rolę w "Pismaku" (1984), jednym z ostatnich filmów Wojciecha Jerzego Hasa.

Reklama

W "Trójkącie bermudzkim" (1987) Wojciecha Wójcika wcielił się w adwokata, który razem z dwójką dawnych przyjaciół zawiązuje pakt. Każdy z nich chce się pozbyć jakiejś osoby ze swojego życia. Dlatego wymienią się problemami i rozwiązują je, tym samym zapewniając pozostałym alibi. W 1988 roku zagrał główną rolę w "Łabędzim śpiewie" Roberta Glińskiego. Wcielił się w scenarzystę, który po powrocie do Polski cierpi na niemoc twórczą. Powoli zaczyna brakować mu pieniędzy, a wydatki rosną - od nagłej wizyty u dentysty po awarię rurociągów w mieszkaniu. Rola ta przyniosła mu nagrodę Fundacji Kultury Polskiej podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.

Na początku lat dziewięćdziesiątych Peszek grał głównie drugoplanowe role czarnych charakterów - skorumpowanego wiceministra w "V.I.P." (1991) Juliusza Machulskiego czy szefa szajki narkotykowej w "Nocnym graffiti" (1996) Macieja Dutkiewicza. Ciekawą kreację stworzył w "Pożegnaniu jesieni" (1990) Mariusza Trelińskiego, w którym wcielił się w hrabiego Jędrusia Łohojskiego - nieszczęśliwie zakochanego w młodym pisarzu Anatazym (Jan Frycz). Za swą rolę otarł się o nagrodę podczas festiwalu w Gdyni.

Do historii polskiego kina przeszedł jego ekranowy pocałunek z Janem Fryczem.

"Podobno Krzysztof Zanussi powiedział, że to był najbardziej zmysłowy pocałunek w historii polskiego kina. Ale kamera zagląda aktorowi w duszę, wychwytuje najczulsze emocje. Prawda była taka, że myśmy się z Jankiem strasznie trzęśli, bo w nieogrzewanym pałacu, w którym kręcono film, było potwornie zimno. I to, co najlepiej z tego wszystkiego zapamiętałem, to dygotanie ciała" - mówił Peszek.

Spielberg chciał, żeby zagrał w "Liście Schindlera"

Peszek był bardzo bliski zagrania w legendarnej "Liście Schindlera" Stevena Spielberga. "Dostałem propozycję, wyuczyłem się scen. To miała być duża rola, jedna z pięciu głównych ról" - wspominał aktor w podcaście "WojewódzkiKędzierski".

"Producent Lew Rywin powiedział [jednak], że reżyser jest mną zachwycony, ale niestety związki zawodowe w żadnym punkcie nie dopuszczą polskiego aktora do tego przedziału roli" - opowiadał Jan Peszek.

Aktor przyznał, że decyzja ta sprawiła, że "dostał ataku szału".

"Niepotrzebnie się awanturowałem. Nie dlatego, że poczułem się upokorzony, ale dlatego że mi tego nie powiedziano wprost. Bo chciałem się przyjrzeć na podstawie tej sceny, jakim jestem aktorem. Wtedy zobaczyłem osobistą adnotację Spielberga: 'koniecznie muszę go mieć', ale powiedziałem 'nie'" - wyznał.

Dlaczego reżyserzy obsadzają go w takich rolach?

Znakomicie odnalazł się w roli Juliusza Biedrony w "Darmozjadzie polskim" (1997) Łukasza Wylężałka. Film stanowił serię epizodów z życia na prowincji, a postać Peszka była niejako ich narratorem. Bohater wyszedł z ośrodka dla psychicznie chorych i pod wpływem widoku resztek swojego domu rodzinnego - którego rozbiórka właśnie się dokonuje - przypomina sobie lata dziecięce. Świetne recenzje zyskała także jego kreacja tyrana w "Ubu król" (2003) Piotra Szulkina.

Peszek nie bał się także angażować w projekty prześmiewcze. W 2008 roku w ramach popularnego programu "Szymon Majewski Show" wraz z Pawłem Małaszyńskim występował w kilkuminutowym segmencie "Figo Fago". Serial opowiadał o dwóch policjantach - partnerach w pracy i w łóżku. " Jest zasadnicza różnica między zwykłym serialem a serialem u Majewskiego. Ten pierwszy jest śmiertelnie poważny. To właśnie jest w nim beznadziejne i zawsze mnie odpycha" - tak tłumaczył swą decyzję o przyjęciu roli w wywiadzie dla "Polska The Times". Przy okazji aktor był przekonany, że ukazując - nawet w bardzo przerysowany sposób - życie homoseksualnej pary, serial poruszał temat tabu. Wydaje się jednak, że "Figo Fago" był kreślony zbyt grubą kreską, a dosadne dowcipy dzisiaj spotkałyby się z falą krytyki.

"Jestem bardzo ciekawy natury człowieka i nie boję się wchodzić w jej mroki. Nie boję się zagrać kogoś, kto we mnie prywatnie budzi sprzeciw i trudno mi zrozumieć jego motywy. Nie jesteśmy aniołami, czają się w nas różne diabły. A ten zawód daje mi szansę poruszania się w bardzo różnych rejonach człowieczeństwa. To jest jedna z pasji, które towarzyszą mi w aktorstwie. (...)" - Peszek mówił Polskiej Agencji Prasowej.

"W tym zawodzie porażki są szczególnie brutalne"

W 2014 roku Peszek wystąpił w "Hiszpance", ambitnej porażce Łukasza Barczyka. Sam aktor nie szczędził reżyserowi pochwał. "Z Łukaszem Barczykiem pracowałem po raz pierwszy, miałem jednak poczucie, jakbyśmy znali się od lat! Cudownie nam się rozmawiało! Łukasz jest niezwykle kontaktowy oraz ciekawy aktora i jego propozycji" - mówił.

Peszka można było też zobaczyć w "Juliuszu" (2018) Aleksandra Pietrzaka. Wcielił się w ojca tytułowego nieudacznika - uzależnionego od alkoholu i seksu króla życia, który zamierza wykorzystać każdą daną mu sekundę. Jego imprezowy charakter nie zgrywa się z zachowaniem syna - niezadowolonego z życia introwertyka. Krytycy wskazywali rolę Peszka jako najlepszy aspekt całego filmu.

Wyzwaniem pedagogicznym było pojawienie się na studiach aktorskich jego dzieci: córki Marii i syna Błażeja.

"Gdy Maria i Błażej byli moimi studentami, wymagałem od nich kilkaset razy więcej niż od innych, by nie posądzano mnie o nepotyzm. To było piekło" - mówił Peszek. Bardzo obawiał się, że jego dzieci mogą po prostu nie nadawać się na aktorów. "W tym zawodzie porażki są szczególnie brutalne, jak w dżungli, nie chciałem, aby ich to spotkało". Peszek przyznał, że bywał wobec swoich dzieci zbyt wymagający. Ostatecznie doświadczenie to wzmocniło tylko łączące ich więzi.

Od 45 lat zachwyca publiczność

W 2021 roku Peszek otrzymał Nagrodę im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego za osiągnięcia w sztuce aktorskiej, z uwzględnieniem kreacji w spektaklu 'Minetti. Portret artysty z czasów starości' Thomasa Bernharda na deskach Teatru Polonia, będącej swoistą sumą jego drogi aktorskiej".

"Jan Peszek, aktor o wielkiej skali talentu ma w swoim dorobku wiele niezapomnianych ról, wśród których jaśnieje jako legenda teatru jednego aktora monodram 'Scenariusz dla nieistniejącego, ale możliwego aktora instrumentalnego' Bogusława Schaeffera, którego premiera miała miejsce w roku 1976 i który od 45 lat niezmiennie zachwyca publiczność i krytyków w Polsce i na świecie" - przekazano.

Podkreślono, że "artysta osiągnął niebywałą biegłość warsztatową, która pozwala mu łączyć realistyczny szczegół z metaforycznym przesłaniem, komizm i tragizm naznaczony groteską z metafizyczną zadumą". "W sztuce aktorskiej Jan Peszka nie ma takich przestrzeni, w których nie poruszałby się z autentyczną swobodą, zawsze mając na względzie równowagę między treścią a formą" - napisano.

"Nagroda dla Jana Peszka jest wyrazem uznania dla jego zawodowej doskonałości, ale i głębokiego szacunku dla obranej drogi poszukiwań artysty zawsze otwartego na nowe wyzwania i eksperymenty, ale też wiernego swoim wysokim kryteriom estetycznym i etycznym" - podkreślono w komunikacie Zarząd Kluby Krytyki Teatralnej Stowarzyszenia Dziennikarzy RP.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jan Peszek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy