Wstydliwy Bogusław Linda
Dzisiaj Bogusław Linda uchodzi za ikonę polskiego aktorstwa. Co zaskakujące, groziło mu relegowanie z krakowskiej szkoły teatralnej już po pierwszym roku. Powód? Wstydził się... grać na scenie.
"Na zajęciach w szkole - z kolegami i koleżankami - się nie wstydziłem. Ale po pierwszym roku zaproponowano mi rolę Cherubina w 'Weselu Figara' w Teatrze Słowackiego i miałem tam śpiewać oraz grać..." - wspomina Linda w książce "Zły chłopiec", która jest zapisem jego rozmowy z Magdą Umer.
"Patrzę, oni coś tam opowiadają na tej scenie, grają, udają, a ja doznałem takiego dojmującego uczucia zażenowania, wstydu i braku umiejętności. Kompletnego braku wiary w siebie. Pamiętam, że z tego wstydu zawędrowałem pod łóżko grającej hrabinę Marii Nowotarskiej i nie chciałem spod niego wyjść. I mnie wyrzucili. A Cherubina zagrał Marian Dziędziel. Wtedy był piękny" - opisuje swoje teatralne początki.
Sądzono, że Linda nie nadaje się do zawodu aktora. To bardzo go zmobilizowało. Wkrótce zaczął robić duże postępy. Po ukończeniu szkoły dostał etat w Teatrze Starym. Zaczynał od roli... halabardnika.
Teatr Stary miał wtedy doskonałą markę. "Pamiętam, że jak jeździłem do Torunia (rodzinne miasto Lindy), to mistrzostwem świata było 'mimowolne' pochwalenie się, że mam białą legitymację Teatru Starego. Na kobietach robiło to ogromne wrażenie" - przyznaje.
Linda mieszkał w pokoiku nad sceną, który wcześniej zajmował Jerzy Radziwiłowicz. Spał na sienniku, czyli materacu wypchanym sianem.