Reklama

Wreszcie potrafi wyluzować

Niedawno 34-letni Orlando Bloom zdobył się na całkiem odważne wyznanie: - Doszedłem do wniosku, że przez ostatnich 10 lat brałem siebie zbyt poważnie.

- Sądziłem, że jako popularny aktor nie mogę sobie pozwolić na żadne wpadki - powiedział.

I od razu wytłumaczył, dlaczego: - Wokół czyhało tyle zagrożeń: kobiety, narkotyki, alkohol, hazard! Nie chciałem być z tym kojarzony...

I nie jest. Dziś przede wszystkim podziwia się go jako wzorowego ojca 10-miesięcznego Flynna.

- Zmieniło się wszystko, zmieniłem się ja. Uwielbiam być tatą! - zapewnia artysta.

O tym, że nie kłamie, świadczą liczne dowody - wspólne spacery z dzieckiem, wpisy na twitterze, zachwyty w każdym wywiadzie. Synek sprawił, że Bloom zszedł z piedestału.

Reklama

- Nie chcę tam stać, bo wiele razy widziałem, jak łatwo stamtąd spaść. Poza tym, naprawdę, jestem zwykłym człowiekiem, takim samym jak wszyscy - zapewnia.

Choć wkrótce znów przybierze postać elfa Legolasa w filmie "Hobbit". Ale kto by tego nie zrobił, skoro za dzień zdjęciowy zapłacono mu milion dolarów!

A na ekranie ma być ponoć ledwie dwie minuty...

Zobacz zwiastun najnowszego filmu Orlando Blooma:


TV14
Dowiedz się więcej na temat: Orlando Bloom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy