Reklama

Woody Allen nakręci film w Rzymie

Woody Allen nakręci swój następny film w Rzymie - ta sensacyjna wiadomość pojawiła się w poniedziałek we włoskich mediach. Reżyser zapowiedział to w wywiadzie dla dziennika "La Repubblica".

"Rzym będzie planem mojego następnego filmu. Zdjęcia rozpoczną się latem. Zarówno ja, jak i moja rodzina nie możemy się doczekać, kiedy spędzimy dłuższy czas w tym wspaniałym mieście" - podkreślił Woody Allen w rozmowie z rzymska gazetą. Zastrzegł jednocześnie: "proszę nie pytać mnie o fabułę ani o obsadę, jestem przesądny".

Wyjaśnił, że na razie pisze scenariusz.

Amerykański filmowiec wyznał, że Rzym żyje w jego marzeniach i w jego sercu od dziesiątek lat, tak, jak Nowy Jork, Paryż, Londyn, Barcelona.

"Kocham te wyrafinowane, cywilizowane metropolie i uważam, że to fantastyczne, że mam możliwość w nich pracować, tak jak nakręciłem 'Manhattan' w Nowym Jorku, 'Wszystko gra' w Londynie i 'Vicky Cristina Barcelona' w Barcelonie. Za każdym razem to jest jak wyznanie miłości pewnym miejscom i przeniesienie na ekran tych uczuć, które najbardziej liczyły się w moim życiu. Mam nadzieję, że uda mi się to samo z Rzymem" - wyjaśnił Allen, który 26 marca z zespołem New Orleans Jazz Band wystąpi w Wiecznym Mieście na koncercie dobroczynnym na rzecz watykańskiego szpitala pediatrycznego Bambino Gesu.

Reklama

Mówiąc o swej grze na klarnecie w tym zespole Allen stwierdził: "jestem jak niedzielny tenisista, który ćwiczy w weekend, ale gra z profesjonalnymi mistrzami świetnie się bawiąc".

"Jestem nogą, amatorem, przeciętniakiem , któremu brakuje słuchu i talentu. Umarłbym z głodu, gdybym musiał pracować jako muzyk nie zdobywszy pewnej sławy jako reżyser filmowy. Nikt by mnie nie chciał" - ocenił się bezwzględnie.

"Prawda jest taka, że podoba mi się granie jazzu, nieważne gdzie. Robię to także chętnie w salonie. Powiem więcej: długo robiłem to w salonie z ogromną satysfakcją. Potem pewni znakomici przyjaciele muzycy powiedzieli: Woody, granie w salonie to głupota. Róbmy to przed publicznością" - opowiedział Woody Allen.

Nawiązując do premiery swego filmu "Midnight in Paris", która otworzy w maju festiwal w Cannes, z Carlą Bruni w obsadzie, reżyser podkreślił, że obraz ten pozwolił mu pokazać całą jego miłość do Paryża.

"Poznałem Carlę w Paryżu kilka la temu i zobaczyłem w niej kobietę czarującą, o wielkiej naturalności. Dlatego poprosiłem ją, by zagrała małą rolę w filmie obiecując, że nie będzie zajęta więcej niż przez trzy dni. Nie można żądać tego, by mieć na planie żonę prezydenta całymi miesiącami; to nie jest realistyczne" - oświadczył.

"Ona zgodziła się, mówiąc, że byłaby zadowolona, gdyby będąc już babcią mogła pokazać swemu wnukowi film mówiąc: patrz, to ja!" - dodał reżyser.

Wytłumaczył, że Carla Bruni gra przewodniczkę muzeum Rodina i jest w tym, jak zaznaczył, "absolutnie wiarygodna, bo promieniuje inteligencją i kulturą".

"Nie chciałem pierwszej z rzędu aktorki, która ograniczyłaby się do odegrania roli. Potrzebny był mi ktoś, kto tłumacząc dzieła Rodina, sprawiałby wrażenie, że wie, o czym mówi. Carli udaje się przekazać ten feeling doskonale" - ocenił Woody Allen.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Woody Allen | Rzym
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy