"Wołyń" Wojtka Smarzowskiego z Michaliną Łabacz i Arkadiuszem Jakubikiem w rolach głównych 29 marca pojawi się na płytach Blu-ray i DVD. W 2-płytowych wydaniach specjalnych Blu-ray i DVD dostępna będzie po raz pierwszy wersja festiwalowa filmu, nie pokazywana do tej pory w polskich kinach.
Wojtek Smarzowski to nie tylko jeden z najbardziej znanych i najlepszych polskich reżyserów, ale prawdziwa "marka" kojarzona jednoznacznie kinem na najwyższym poziomie. W swoim najnowszym obrazie artysta z powodzeniem zmierzył się z trudnym i kontrowersyjnym tematem rzezi wołyńskiej.
Akcja filmu "Wołyń" rozpoczyna się wiosną 1939 roku w małej wiosce zamieszkanej przez Ukraińców, Polaków i Żydów. Zosia Głowacka (Michalina Łabacz) ma 17 lat i jest zakochana w swoim rówieśniku, Ukraińcu Petrze (Vasili Vasylyk). Ojciec (Jacek Braciak) postanawia jednak wydać ją za bogatego polskiego gospodarza Macieja Skibę (Arkadiusz Jakubik), wdowca z dwójką dzieci. Wkrótce wybucha wojna i dotychczasowe życie wioski odmienia najpierw okupacja sowiecka, a później niemiecki atak na ZSRR. Zosia staje się świadkiem, a następnie uczestniczką tragicznych wydarzeń wywołanych wzrastającą falą ukraińskiego nacjonalizmu. Kulminacja ataków nadchodzi latem 1943 roku. Pośród morza nienawiści Zosia próbuje ocalić siebie i swoje dzieci...
"Wołyń" to jedna z najgłośniejszych i najbardziej oczekiwanych polskich premier filmowych roku 2016. W kinach obejrzało go ponad 1,4 miliona widzów. Scenariusz obrazu powstał na podstawie opowiadań Stanisława Srokowskiego opublikowanych w zbiorze "Nienawiść". Film wyreżyserował na podstawie własnego scenariusza Wojciech Smarzowski, a główne role zagrali w nim debiutująca na dużym ekranie Michalina Łabacz oraz Arkadiusz Jakubik, jeden z ulubionych aktorów reżysera "Domu złego". Obok nich w obsadzie produkcji znaleźli się m.in.: Iza Kuna, Jacek Braciak, Vasili Vasylyk, Adrian Zaremba, Lech Dyblik, Janusz Chabior, Gabriela Muskała, Tomasz Sapryk i Wojciech Zieliński.
Krwawe wydarzenia, które miały miejsce na Wołyniu (tereny byłego województwa wołyńskiego II RP) w 1943 i 1944 roku, a których kulminacja przypadła na lato 1943 r., do dziś budzą wielkie emocje i są przedmiotem naukowych badań i częstokroć ostrych polemik. - Wołyń to tragedia obu narodów. Nie może nas skłócić − mówi ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczycia. Jednak faktem jest, że wydarzenia te i ich interpretacje, często sprzeczne i tendencyjne, do dziś są powodem wielu konfliktów.
Z inicjatywy części ukraińskich nacjonalistów z odłamu OUN-B i jej zbrojnego ramienia Ukraińskiej Powstańczej Armii, doszło do niezwykle okrutnych ataków, głównie na polską ludność cywilną. Według różnych szacunków zginęło 40-60 tysięcy ludzi. Niektórzy mówią o liczbie nawet dwukrotnie wyższej. Masowość zbrodni i palenie wiosek utrudniały dokonanie dokładniejszego zliczenia ofiar. W wyniku polskich działań obronnych i akcji odwetowych, śmierć poniosło około 2-3 tysięcy Ukraińców.
- Spojrzenie na ówczesne wydarzenia nie zmieniło się zasadniczo od roku 2003, czyli od dyskusji, która towarzyszyła obchodom 60. rocznicy zbrodni wołyńskiej. Wówczas została odsłonięta głęboka różnica pomiędzy polskim i ukraińskim spojrzeniem na Wołyń ‘43. Ten konflikt pamięci wciąż się utrzymuje -tłumaczy historyk Grzegorz Motyka, członek Rady IPN.
Smarzowski słynie z tego, że uprawia - jak sam to nazywa - "kino bez znieczulenia", chwilami bezwzględne wobec swych bohaterów, ale jednocześnie podszyte tęsknotą za wartościami moralnymi porządkującymi chaos i przemoc świata, przynajmniej prowizorycznie. Jednocześnie nie boi się podejmować tematów omijanych lub traktowanych z różnych względów zdawkowo. Nie inaczej jest i tym razem.
Reżyser w pełni zdawał sobie sprawę, że jego film może spotkać się z niechętnymi, wręcz wrogimi reakcjami z różnych stron. Mówił otwarcie, iż wie, że nie jest w stanie zadowolić wszystkich i że doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Idea nakręcenia filmu o Wołyniu powstała na przełomie 2011 i 2012 roku.
"Chcę zrobić film odważny. Film, który nazwie, nauczy, odda hołd, ale przede wszystkim film, który wzruszy, poruszy i trzepnie po sercu i po głowie. Film, który sponiewiera, ale również zmusi do refleksji. Być może do części widzów dotrze, że czasy, w których przyszło nam żyć, nie są najgorsze. Wrócą do domów, żeby przytulić dzieci" - pisał w eksplikacji dla Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Wojciech Smarzowski.
Najpierw powstała książka Stanisława Srokowskiego "Nienawiść" będąca zbiorem opowiadań opartych na relacjach świadków tamtych wydarzeń i - według autora - kroniką zagłady "łacińskiego świata". Na jej podstawie, na wielu etapach współpracując z pisarzem, Smarzowski napisał scenariusz filmu "Wołyń". Przygotowując się do realizacji i pracując nad scenariuszem reżyser, słuchał różnych opinii i miał pewne wątpliwości. Przyznał, że w którymś momencie musiał zrezygnować z konsultacji, by doprowadzić rozpędzoną machinę produkcyjną do końca.
Film jest najdroższą, jak do tej pory, produkcją Smarzowskiego, kosztował ok. 19,5 mln złotych. Prace na planie trwały 80 dni zdjęciowych w różnych porach roku. Wołyńską wieś zagrała dekoracja wybudowana na terenie Muzeum Wsi Lubelskiej, zdjęcia kręcono też w okolicach Kolbuszowej, Sanoka, Rawy Mazowieckiej i Skierniewic, w Kazimierzu Dolnym, na terenie Puszczy Kampinoskiej, w okolicach Bolimowa oraz nad Narwią koło Wizny. Okres zdjęciowy trwał od 19 września 2014 do końca maja 2016 (włącznie z dokrętkami).
Na planie pojawiły się setki statystów, grupy rekonstrukcyjne, transportery, czołgi, działa. Było ponad 130 ról aktorskich oraz wiele epizodów; aktorzy mówili w pięciu językach: po ukraińsku, polsku, rosyjsku, niemiecku i w jidisz. Zdjęcia realizowano z wykorzystaniem najnowszych kamer elektronicznych. Na planie pracowały prawie codziennie dwie lub trzy kamery, a zdarzały się dni zdjęciowe, podczas których wykorzystywano nawet pięć kamer. Realizacja filmu była skomplikowana, czasem wręcz niebezpieczna i wymagała od ekipy, także aktorów, wielkiego zaangażowania. Arkadiusz Jakubik schudł do roli Skiby aż 15 kilo.
- To jest z pewnością najtrudniejszy film, który robiłem. Wynika to z dużej ilości statystów, dużej liczby dni zdjęciowych, z rozrzuconej scenografii, z pracy z dziećmi. Najtrudniejsze było dla mnie, jak przeprowadzić dzieci, małych aktorów, przez tę historię - podsumowuje swój najnowszy film Wojciech Smarzowski.
Premiera "Wołynia" odbyła się podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni (2016 r.), gdzie film zdobył trzy nagrody: za debiut aktorski (Michalina Łabacz), zdjęcia (Piotr Sobociński Jr) oraz charakteryzację (Ewa Drobiec). Ponadto obraz Wojciecha Smarzowskiego otrzymał trzy nagrody pozaregulaminowe: nagrodę festiwali i przeglądów filmu polskiego za granicą, nagrodę Prezesa Telewizji Polskiej oraz nagrodę Strażnika Pamięci.
Obraz podbił serca zarówno widzów jak i krytyków. "Wołyń" to film przełomowy i do bólu prawdziwy. Wojciech Smarzowski opisał rzeź, którą niektórzy Polacy i Ukraińcy starają się wyprzeć z pamięci, w imię pojednania" - pisał o filmie Marek Kozubal w dzienniku "Rzeczpospolita". "Jak w klasycznej, realistycznej powieści udało się Smarzowskiemu połączyć dramat rodzinny z dramatem dziejowym w sposób skondensowany, ale równocześnie klarowny" - wtórował mu Tadeusz Sobolewski na łamach "Gazety Wyborczej". "Wołyń" zachwycił także krytyka Pawła Siennickiego, który w dzienniku "Polska The Times" napisał "ten film to emocjonalny rollercoaster, utrzymujący widza przez cały seans w napięciu. Wielkie kino. Wybitny film. A przede wszystkim prawdziwy. Wzruszający. Film, po którego obejrzeniu chce się przytulić najbliższych. Sam chciałem. Ten film to studium zła, dlatego Smarzowski jest dla mnie w tym filmie współczesnym Dostojewskim kina".