Reklama

Wojownicze Żółwie Ninja wychodzą z cienia

Michelangelo, Donatello, Raphael i Leonardo, czyli Wojownicze Żółwie Ninja - powracają na ekrany kin, by ponownie stawić czoła złoczyńcom - jeszcze bardziej podłym, przebiegłym i bezwzględnym. U ich boku ponownie stanie piękna April O’Neal (Megan Fox) oraz nowy bohater serii - Casey Jones (Stephen Amell)

Michelangelo, Donatello, Raphael i Leonardo, czyli Wojownicze Żółwie Ninja - powracają na ekrany kin, by ponownie stawić czoła złoczyńcom - jeszcze bardziej podłym, przebiegłym i bezwzględnym. U ich boku ponownie stanie piękna April O’Neal (Megan Fox) oraz nowy bohater serii - Casey Jones (Stephen Amell)
Ulubieni bohaterowie wszystkich dzieci w latach 90. powracają na ekrany kin /materiały dystrybutora

Po tym, kiedy superzłoczyńcy Shredderowi ponownie udaje się uciec sprawiedliwości, łączy siły z szalonym naukowcem Baxterem Stockmanem (Tyler Perry) i jego dwoma sprzymierzeńcami - Bebopem (Gary Anthony Williams) i Rocksteadym (Stephen "Sheamus" Farrelly). Wspólnie spróbują wcielić w życie diaboliczny plan przejęcia władzy nad światem. Kiedy Żółwie przygotowują się do pokrzyżowania planów Shreddera, okazuje się, że muszą stawić czoła złu, o jakim nie miały pojęcia. Tajemniczemu Krangowi, postaci z innego wymiaru...

Nowy wymiar

Reklama

- Nasz film zaczyna się tam, gdzie kończy się pierwsza część - przekonuje Andrew Form, producent. - Już od chwili premiery pierwszej części wytwórnia planowała kolejną odsłonę. Nasze marzenia się spełniły. Wiedzieliśmy jedno - z całą pewnością nie chcemy powtarzać tego, co już pokazaliśmy. Chcieliśmy, aby ta seria zawsze była świeża i odkrywcza. Stąd nowe wątki, nowe postacie, nowa historia.

- Właśnie dlatego słuchaliśmy fanów filmu - uzupełnia kolejny z producentów, Brad Fuller. - A wierzcie nam, mieli mnóstwo sugestii, wiele pomysłów, nowych wątków. Co zadziwiające - zbieżnych z naszymi pomysłami. Po raz pierwszy zobaczymy więc szerokie spektrum zła; w jednym filmie pojawią się Baxter Stockman, Krang, Bebop i Rocksteady. Trudno wyobrazić sobie większe nagromadzenie zła.

Twórcy pierwszej części niemal od razu wiedzieli, że mają znakomity materiał na drugą odsłonę; że tym razem nie tylko Nowy Jork będzie zagrożony unicestwieniem, że cały świat znajdzie się w orbicie niebezpieczeństwa.

Producenci powierzyli rolę reżysera zaledwie 32-letniemu Dave'owi Greenowi, prywatnie wielkiemu fanowi wojowniczych żółwi ninja. Właśnie miłość do nich sprawiła, że włożył w ten film całe serce i dokładnie wiedział, czego oczekują fani. - Tak wiele pokoleń je kocha - opowiada reżyser. - Częścią radości tworzenia tego filmu była możliwość umieszczenia w nim szczegółów, które fani Żółwi od razu rozpoznają. Dlatego za nami wielka kwerenda - oglądaliśmy wszystkie klasyczne filmy o nich, także te rysunkowe i - naturalnie - czytaliśmy komiksy. Staraliśmy się odnaleźć ducha tych niezwykłych postaci, zrozumieć, kim tak naprawdę są Wojownicze Żółwie Ninja, co kryje się w ich głowach i sercach. Właśnie dlatego ten film jest na nich skoncentrowany bardziej niż wszystkie poprzednie odsłony. Chcieliśmy pokazać indywidualne charaktery tych postaci, ich siłę, ich inteligencję, ale i poczucie humoru oraz - przede wszystkim - pokazać je jako team.

Każdy nastolatek ma taki moment w życiu, że chciałby być kimś innym niż w rzeczywistości jest - kontynuuje Green. - W tym samym czasie nastolatki próbują pogodzić się z tym, kim są, zaakceptować siebie. To naturalne procesy. Z podobnymi dylematami mierzą się w filmie nasi bohaterowie. Jeszcze nie do końca wiedzą, czy chcą być tym, kim są, kiedy stają przed szansą zmiany. W filmie zobaczymy proces, w którym uczą się szanować własną odrębność, własne osobowości, inność, która - kiedy jesteś nastolatkiem - jest bardzo trudna, a zarazem może stać się źródłem niezwykłej siły, zbudować indywidualność.

I właśnie w chwili, kiedy Żółwie przeżywają swoje egzystencjalne problemy, nad światem zawisa prawdziwe niebezpieczeństwo. Shredder łączy bowiem siły z wcielonym złem - Krangiem. Razem tworzą Technodrom, przerażającą maszynę rozpoczynającą wojnę między obcymi i ludźmi. - Krang pochodzi z innego wymiaru - opowiada Green - posługuje się szaleńczą, niebezpieczną technologią, roztaczającą coś, co potrafi zamienić ludzi w mutanty - i odwrotnie. Żółwie nie doświadczyły dotąd czegoś podobnego. To dla nich wielkie wyzwanie - fizyczne i egzystencjalne. Stoją bowiem przed szansą stania się częścią "normalności", większości.

Wyjście z cienia

Mija rok, od kiedy Żółwie uratowały miasto, teraz w spokoju odpoczywają, zajmując się tym, co kochają najbardziej. W tym czasie April O’Neal (Megan Fox), którą poznaliśmy w poprzedniej odsłonie serii, śledzi każdy ruch Baxtera Stockmana (Tyler Perry), szanowanego naukowca, który - jak podejrzewa April - może chcieć połączyć siły z nieobliczalnym Shredderem (Brian Tee).

Megan Fox: - W pierwszym filmie April jest skupiona na swych ambicjach, w tym zdecydowanie bardziej oddana jest związkowi, jaki łączy ją z Żółwiami, na przetrwaniu tej rodziny. - Megan ma niezwykły kontakt z chłopakami, którzy wcielają się w postacie Żółwi - opowiada Green - Nawet kiedy kamera jest wyłączona, ciągle śmieją się, bawią. Są trochę jak bracia.

W role Żółwi ponownie wcielają się: Pete Ploszek (spokojny, stoicki Leonardo, lider Żółwi), Alan Ritchson (postrzelony rebeliant Raphael), Jeremy Howard (Donatello) i Noel Fisher (jako kochający wygłupy i dobrą zabawę Michelangelo).

Pete Ploszek zwraca uwagę na nowe wyzwania, jakie stoją przed Żółwiami. - Leonardo, w którego postać się wcielam, musi podejmować trudne decyzje, w sytuacjach, które nie są ani białe, ani czarne. Musi kierować się silnym kompasem moralnym. Wie, że Żółwie mogą wreszcie przestać ukrywać się w kanałach, że mogą wyjść z cienia i dołączyć do "normalnego" życia. Ale on jest temu przeciwny, ponieważ wie, że to rozbije grupę.

- Ralph to Ralph - śmieje się Alan Ritchson - sam zresztą trochę go przypominam. On nie lubi zastanawiać się nad milionem rzeczy, ponieważ brak decyzji może prowadzić do osłabienia charakteru. Dlatego woli zrobić coś źle, niż w ogóle tego nie zrobić. Lubi działać, nawet jeśli przyjdzie mu żałować tego, co zrobił. Ale raczej nie będzie tego robił, ponieważ głębokie refleksje nie leżą w jego charakterze. Pamiętajmy, że Żółwie są przecież nastolatkami.

Zupełnie inaczej ma się sprawa z Donatello, który zawsze nad czymś pracuje, zawsze coś wymyśla, jest kimś w rodzaju wiecznego wynalazcy. - Donnie był ostatnio bardzo zajęty, on zresztą zawsze nad czymś pracuje w swoim laboratorium - opowiada Jeremy Howard - w tym filmie ujawni swoje nieprawdopodobne odkrycia technologiczne. Jedyny problem leży w tym, że nigdy nie miał szans przetestować swoich odkryć, nie wiemy więc, jak naprawdę działają...

Noel Fisher, który wciela się w postać Michelangela: - Mickey jest duszą całej grupy. Dba o wszystkich. Jest zabawny, ale przede wszystkim scala całą żółwią rodzinę. On najbardziej przeczuwa, jakby to było, gdyby Żółwie były ludźmi; trochę udaje człowieka w tych wszystkich kostiumach, ale z pewnością wie, kim jest. Wie, że wygląda inaczej i akceptacja tej inności jest ważną częścią tej odsłony serii.

Kiedy Shredderowi udaje się uniknąć sprawiedliwości i nie trafia do więzienia, Żółwie zyskują nowego sojusznika - oficera Caseya Jonesa (Stephen Amell), który w swym alter ego ukrywa się za hokejową maską. - Lubię grać postaci, które balansują na ostrzu noża - opowiada Amell. - Ale Casey to także zwykły zabawny gość. Ze wszystkich ról, jakie zagrałem, ta postać najbardziej przypomina mnie prywatnie. Kiedy poznajemy go w filmie, Casey jest zrównoważonym oficerem policji z aspiracjami do zostania detektywem. Nie chce być człowiekiem w masce, ale sytuacja zmusza go do tego. Staje się kimś w rodzaju samozwańczej straży obywatelskiej.

W postać szefowej Jonesa wciela się sama Laura Linney. - Jest typową zdroworozsądkową szefową biura policji. Kiedy dowiaduje się o tych niezwykłych postaciach rodem ze świata fantazji, cóż, nie jest ich fanką - opowiada Linney - Nie ufa im, a kiedy wreszcie stają na jej drodze, nie może uwierzyć w to, co widzi. A to nie wszystko, uważa Caseya za nieprofesjonalnego aroganta. On dopiero będzie musiał udowodnić jej, że jest w błędzie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy