Reklama

Wojciech Mecwaldowski: Drażni go komercjalizacja świąt

Wojciech Mecwaldowski twierdzi, że promowanie Bożego Narodzenia już na początku listopada nie jest dobrym pomysłem. Wszystko ma swój czas i na świąteczną atmosferę również przychodzi właściwy moment.

Wojciech Mecwaldowski twierdzi, że promowanie Bożego Narodzenia już na początku listopada nie jest dobrym pomysłem. Wszystko ma swój czas i na świąteczną atmosferę również przychodzi właściwy moment.
Wojciech Mecwaldowski zdradza, że nie wyobraża sobie wigilii bez karpia /Andras Szilagyi /MWMedia

- Kocham święta, kocham ten czas rodzinny, gdzie można siąść, posiedzieć, smacznie zjeść i smacznie celebrować życie - mówi agencji Newseria Wojciech Mecwaldowski.

Aktor podkreśla, że w tym wyjątkowym czasie trzeba postawić przede wszystkim na wyciszenie, chwilę refleksji i rozmowę z bliskimi. Dlatego też nie daje się ponieść przedświątecznej gorączce i nie wpada w szał zakupów. Nie toleruje też ślepej gonitwy za prezentami. - Raczej staram się słuchać tych, których mam wokół siebie i wtedy wiem, co im kupić - przyznaje Mecwaldowski.

Reklama

Artysta podkreśla jednak, że najbardziej drażni go komercjalizacja świąt. Przez to Boże Narodzenie traci atmosferę i swój urok. - Wolałem, jak te święta pojawiały się w grudniu po południu, a nie w listopadzie na początku - przekonuje Mecwaldowski.

Aktor w jednym z wywiadów zdradził, że nie wyobraża sobie wigilii bez karpia. Zazwyczaj kupuje kilka sztuk i ma sprawdzone sposoby na ich przyrządzenie.


Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy