Wiktoria Wolańska: Krótkie 15 minut sławy. Gwiazda polskiej superprodukcji została sprzątaczką
W 2019 roku wydawało się, że przed Wiktorią Wolańską świat wielkiego kina stoi otworem. Młoda aktorka zagrała wówczas główną rolę żeńską w superprodukcji "Legiony" Dariusza Gajewskiego. Tak błyskawicznie rozpoczęta kariera równie szybko się jednak zakończyła. Kolejne propozycje nie nadchodziły i w efekcie niegdysiejsza gwiazda postanowiła zostać sprzątaczką.
Wiktoria Wolańska w 2017 roku ukończyła Akademię Teatralną w Warszawie. Po studiach wystąpiła w kilku serialach telewizyjnych, m.in. "Na Wspólnej" i "Koronie królów". Pracowała również w dubbingu.
Głośno zrobiło się o niej, gdy ogłoszono, że to jej Dariusz Gajewski powierzył główną rolę żeńską w superprodukcji "Legiony". Co ciekawe, Wolańska krótko przed castingiem do filmu doznała ciężkiej kontuzji.
"Wypadek jest w poniedziałek, a we wtorek dzwoni do mnie agentka, że jest casting do 'Legionów' i że koniecznie muszę się na nim pojawić. Tłumaczyłam jej, że nie ma na to szans, że muszę się wykurować do premiery (aktorka przygotowywała się wówczas do spektaklu w Teatrze Narodowym) - przyp. red.). W końcu uległam jej namowom. Pojechałam na casting lekko poirytowana, że robię coś wbrew własnej woli. Byłam w ogóle nieprzygotowana" - wspominała artystka w rozmowie z PAP Life.
Na przesłuchaniu zagrała kilka scen ze scenariusza. Ku swojemu zaskoczeniu, miesiąc później dostała rolę Aleksandry Tubilewicz.
Dla "Legionów" musiała ściąć swoje długie włosy. Jej bohaterka nosiła bowiem awangardową fryzurę, określaną jako "bob", którą w początkach XX wieku wylansował paryski fryzjer Antoine (Antoni Cierplikowski - z pochodzenia Polak). "Ciekawie jest się czasami zmieniać. A poza tym ta fryzura jednak bardzo mi służy, także w normalnym życiu. Lubię ją" - przekonywała w wywiadzie z PAP Life.
W filmie Gajewskiego, rozpoczynającym się tuż po wybuchu I wojny światowej, jej bohaterka była agentką wywiadu I Brygady z Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego. O uczucie pięknej dziewczyny walczyło dwóch zakochanych w niej mężczyzn: dezerter z carskiego wojska (Sebastian Fabijański) oraz ułan i członek Drużyn Strzeleckich (Bartosz Gelner).
"Legiony" spotkały się z różnym przyjęciem, ale kreacja Wolańskiej była przeważnie chwalona. Nie przełożyło się to jednak na kolejne propozycje. Aktorka zdążyła jeszcze wystąpić w ośmiu odcinkach serialu "Ludzie i bogowie" (2020), a także wcieliła się w Karinę w filmie "Moje wspaniałe życie" (2021) Łukasza Grzegorzka, po czym zupełnie zniknęła z ekranów.
W najnowszym wywiadzie z Karoliną Błaszkiewicz z Onetu aktorka wyznała, co w tym czasie się z nią działo. Jak się okazuje, początkowo została sprzątaczką, a obecnie prowadzi firmę specjalizującą się w tej dziedzinie.
"'Legiony' wydają się z innej ery, tyle się wydarzyło i zmieniło od 2018 roku. Dużo temu filmowi oddałam - historie rodzinne, długie włosy, etat w Teatrze Narodowym, bo tak długo trwały zdjęcia, aż dyrektor powiedział mi dosłownie: 'Idź w świat, bo na razie nic tu dla ciebie nie ma'" - wspominała Wolańska.
"Z drugiej strony od premiery trochę się wydarzyło - przeszliśmy pandemię, urodziłam dziecko, kupiłam mieszkanie z partnerem. (...) A poza tym sporo od siebie wymagam. Dlatego stwierdziłam, że potrzebuję robić coś natychmiast i zarabiać, więc zaczęłam sprzątać po sąsiadach na Saskiej Kępie" - wyznała w rozmowie dla Onetu.
"Szybko zorientowałam się, że daje mi to wiele satysfakcji i gratyfikacji, bo działam bez żadnych pośredników, sama decyduję i wykonuję to dzieło" - powiedziała Wolańska Karolinie Błaszkiewicz i dodała: "Sprzątaczka to zawód wysokiego zaufania społecznego, wymagającego kompetencji, które są czymś więcej niż tylko umiejętnością solidnego czyszczenia. Ja dopiero teraz, po roku widzę, czego wymaga".
Obecnie Wiktoria Wolańska stoi na czele firmy sprzątającej i przyznaje, że teraz trudno byłoby jej to porzucić. Czy jeszcze kiedyś wróci na ekrany? Na razie raczej o tym nie myśli.