Wieczorkowski w komedii "Dżej Dżej"
W ostatnich latach Jana Wieczorkowskiego oglądaliśmy przede wszystkim w rolach serialowych. Teraz aktor wraca na duży ekran w komedii "Dżej Dżej", wcielając się w nieustępliwego policjanta. "Musiałem walczyć o tę rolę" - przyznaje.
"Dżej Dżej" to komedia o gadżeciarzu Jerzym Jureckim (w tej roli Borys Szyc), który wchodzi w miłosną relację ze swoim... GPS-em. Kobiecy głos sprowadza go na złą drogę!
W "Dżej Dżeju" grasz inspektora Śledziewskiego. Kim jest twój bohater?
Jan Wieczorkowski: - Jest śledczym, który nikomu nie odpuszcza. Nie grzeszy wyrafinowaniem. Dorwał Jerzego Jureckiego, który narozrabiał. Próbuje udowodnić mu winę. To jedna z najkrótszych ról, jakie zagrałem, ale wymagała ode mnie bardzo dużo pracy. Przygotowywałem się do niej prawie dwa miesiące. Głównie opiera się o jeden długi, kilkustronicowy monolog, w którym udowadniam, że Jurecki popełnił przestępstwo. Moja rola sprowadza się przede wszystkim do mówienia. Tę scenę kręciliśmy cały dzień, więc musiałem być do niej świetnie przygotowany.
Dlaczego przyjąłeś tę rolę?
- To nie było tak, że ktoś o mnie zabiegał. To ja musiałem się bardzo starać. Przeczytałem scenariusz "Dżej Dżeja" i pomyślałem sobie, że takiego filmu jeszcze nie było w polskim kinie. Owszem, niedawno oglądaliśmy podobną historię z Joaquinem Phoenixem ("Ona" - przyp. red.), ale Maciej Pisarski stworzył scenariusz kilka lat wcześniej. Uruchomiłem wszystkie swoje znajomości, żeby znaleźć dojście do Maćka i nakłonić go, by zaprosił mnie na zdjęcia próbne. Wcześniej słyszałem o nim bardzo dobre opinie. Swoją drogą, świetnie jest pracować z kimś, kto jest zarówno reżyserem i scenarzystą filmu, bo taki ktoś od początku wie, czego chce.
Co sądzisz na temat odtwórcy głównej roli, Borysa Szyca?
- Z Borysem znamy się od dawna, jeszcze z czasów studenckich. Jest urodzonym aktorem. Praca z takim zawodowcem to wielka przyjemność . Uważam, że rola Dżej Dżeja jest dla niego wprost stworzona. W scenie, w której występujemy razem, przez cały czas mnie słucha. I to jak! Niewielu aktorów potrafi przekonująco zagrać kogoś, kto słucha. A Borys, mimo że miał ciężki dzień - wieczorem grał w Teatrze Współczesnym w "Hamlecie", siedział ze mną do końca na planie.
Czy jesteś takim samym gadżeciarzem jak Jerzy Jurecki? Czy, jako meloman, wydajesz krocie na najlepszy sprzęt?
- Muzyka jest dla mnie bardzo ważna, ale wystarczy mi to, co mam. Nie inwestuję w nie wiadomo jak wyszukany sprzęt. Mam iPhone'a i iPada, ale te zabawki są teraz wszędzie.
W filmie jest efektowna scena, w której do Brdy wpada rozpędzony samochód. A czy w twoim prawdziwym życiu zdarzyła się samochodowa przygoda, która mogłaby zainspirować scenarzystów?
- Najbardziej filmowa była moja podróż po Stanach Zjednoczonych. W 2004 r. poleciałem do Nowego Jorku. Był listopad, pogoda zrobiła się depresyjna. Postanowiłem, więc, że polecę do Las Vegas. W stolicy hazardu spędziłem chwilę. Po dwóch dniach wsiadłem do Greyhounda, czyli amerykańskiego PKS-u, i wyruszyłem do San Diego. Tam przez tydzień relaksowałem się na surferskiej plaży. Później wypożyczyłem samochód i pojechałem do Los Angeles i San Francisco. Pamiętam, że zatankowanie do pełna kosztowało tylko 90 zł. Po drodze mieszkałem w motelach.
Przejdźmy do twojego kolejnego projektu. Jesienią zobaczymy cię w siódmym sezonie "Czasu honoru". Czego będą dotyczyły premierowe odcinki?
- Akcja cofnie się do roku 1944 r., do Powstania Warszawskiego. Wcześniej ten etap wojny pominięto ze względów finansowych. W tym roku jest jednak okrągła rocznica powstania i telewizja zdecydowała się dokręcić specjalny sezon. Gram dowódcę jednego z oddziałów. Jest nowy reżyser, Janek Hryniak, ciekawy scenariusz. Myślę, że to będzie najlepsza część "Czasu honoru".
Wychodząc poza temat aktorstwa, czy w twoim życiu pojawiła się jakaś nowa pasja? Np. ostatnio bardzo modny jest triathlon i wszystko, co łączy się ze zdrowym stylem życia. Czy i ty zaraziłeś się tą modą?
- Staram się żyć zdrowo, bo muszę mieć siły, żeby wychowywać synów. Teraz to Janek i Vincent są moją największą pasją. Triathlonistów podziwiam. Widzę, że znajomi, którzy zaczęli uprawiać ten sport, są szczęśliwi. Sam chyba jednak nie sprostałbym wymogom triathlonu. Na razie wystarczy mi to, że chodzę na siłownię i uprawiam boks.
Jan Wieczorkowski (ur. 1972) - aktor filmowy i serialowy. Absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie. Popularność zdobył, występując w telenoweli "Klan". Telewidzowie znają go też z ról w "Czasie honoru" czy "Fali zbrodni". Na dużym ekranie pojawił się m.in. w trylogii Jacka Bromskiego "U Pana Boga za piecem", "U Pana Boga w ogródku", "U Pana Boga za miedzą". Niedawno zadebiutował, jako koproducent, wspierając projekt krótkometrażowego filmu science-fiction "The Bartender". Żonaty, ma dwóch synów. Pochodzi z Rabki-Zdrój.
Rozmawiał Andrzej Grabarczuk (PAP Life).
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!