Reklama

Weekend w kinie: Na smutno i na weselu

Sześć filmów weszło na ekrany naszych kin 8 października. O jednym z nich jest jednak szczególnie głośno. To nowe "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego, które już przed oficjalną premierą wzbudza ogromne kontrowersje.

"Robiąc ten film, miałem świadomość, że wyleją się na mnie pomyje. Prawdopodobnie na lata stanę się nadwornym Żydem polskiej kinematografii i przejmę od Maćka Stuhra berło po 'Pokłosiu'" - mówi o "Weselu" Wojciech Smarzowski. "'Róża' jest zakazana w Rosji, 'Wołyń' - na Ukrainie, a 'Wesele' może być zakazane w Polsce" - opowiada reżyser w rozmowie z Aleksandrą Pawlicką na łamach "Newsweeka"

Wesele Anno Domini 2021. Gromada podchmielonych gości szaleje na parkiecie w rytm disco polo, druhny zacięcie rywalizują ze sobą w konkursach, ktoś nagrywa wideo życzenia dla młodej pary. Wesele jakich wiele, jednak pod pozorem dobrej zabawy kryje się gorzka prawda o nas. Panna młoda w zaawansowanej ciąży (Michalina Łabacz), zdecydowana na emigrację, z rosnącym niepokojem obserwuje wybryki męża. Jej ojciec, lokalny biznesmen Rysiek (Robert Więckiewicz), tej nocy też ma więcej zmartwień niż tylko zamieszanie wokół ślubu córki. Interes życia wisi na włosku, a w tle są nie tylko wielkie pieniądze, ale także szczęście jego najbliższych.

Reklama

Sytuacja zaognia się również za sprawą zaproszonych na uroczystość gości, a wszystko to obserwuje senior rodu Antoni Wilk (Ryszard Ronczewski), do którego wracają wspomnienia dramatycznych wydarzeń sprzed lat, kiedy poznał miłość swojego życia. Z każdą minutą rosną emocje i odżywają najgłębsze uczucia, historie burzliwych miłości dawnych i nowych kochanków przenikają się nawzajem. Stopniowo zatraca się granica między tym, co kiedyś, a tym, co teraz. Na jaw wychodzą tajemnice przeszłości, nakręcające spiralę zła, z której nie ma ucieczki. Mało komu udaje się zobaczyć coś więcej poza "swoimi własnymi" prawdami. A jeśli już się uda, to najczęściej w ukryciu - w obawie i strachu przed konsekwencjami i zdemaskowaniem. Świt zastanie bohaterów w różnej kondycji, stanie emocjonalnym i z różnym bagażem doświadczeń. Pewne jest tylko jedno - z tym weselnym kacem każdy będzie musiał poradzić sobie sam.

W piątek na ekranach kin zadebiutował również francuski melodramat "Dyskretny urok niebezpiecznych myśli" Emmanuela Moureta. Jego główni bohaterowie - Daphné i Maxime dość nieoczekiwanie spotykają się na urokliwej francuskiej prowincji. Będąca w trzecim miesiącu ciąży kobieta wyjechała tam ze swoim partnerem, François. Z kolei dla jego kuzyna Maxime'a to próba złapania równowagi po bolesnym rozstaniu. Kiedy okazuje się, że François musi na kilka dni wyjechać, bohaterowie natychmiast znajdują wspólny język i zbliżają się do siebie. Dzielą pełne rozczarowań i frustracji podobne związkowe doświadczenia, które poznajemy w serii retrospekcji. Szybko okazuje się, że gdy mowa jest o miłości, nic nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać.

Kolejną filmową propozycją znad Loary jest komediodramat "Komedianci debiutanci" Emmanuela Courcola. Zagraliby w stand-upie lub komedii. Etienne (Kad Merad), aktor prowadzący warsztat teatralny w więzieniu, proponuje wystawić "Czekając na Godota" Samuela Becketta. Początkowo niechętna grupa kilku skazanych, z czasem angażuje się w próby poważnego przedsięwzięcia. Jest jednocześnie głośno, wesoło i filozoficznie. Wspólne wycieczki poza areszt zbliżają mężczyzn. Między reżyserem i aktorami rodzi się specyficzna więź. Jej zwieńczenie nastąpi podczas premiery w Paryżu.

Nagrodą i spełnieniem marzeń restauratora jest gwiazdka Michelin - wyróżnienie, która trafia do wąskiego grona wybrańców, spełniających surowe kryteria, w zamian gwarantujących nie tylko wysoką jakość serwisu, ale niezapomniane doznania kulinarne. Maggie (Katrine Greis-Rosenthal) i Carsten (Nikolaj Coster-Waldau) - główni bohaterowie szwedzko-duńskiego melodramatu "Smak głodu" Christoffera Boe - kochają się wzajemnie, mają dwójkę dzieci i razem prowadzą wysokiej klasy restaurację, Malus. Do pełni szczęścia brakuje im właśnie gwiazdki Michelina. W dążeniu do osiągnięcia celu tracą z oczu to, co już mają.

W piątek premierę miał również australijski dramat biograficzny "Penguin Bloom: Niesamowita historia Sam Bloom". Tytułowa bohaterka razem z mężem i trójką dzieci wiedzie szczęśliwe, pełne radości życie. Ona uwielbia sport, wodę i dalekie podróże, a on jest fotografem i uwiecznia niemal każdą wspólną chwilę. Podczas wakacji w Tajlandii, Sam ulega nieszczęśliwemu wypadkowi, który na zawsze zmieni jej życie. Nagle każdy dzień staje się dla niej wyzwaniem, a Sam traci wolę walki i optymizm, którym dotąd zarażała wszystkich wokół. Gdy zaczyna godzić się z myślą, że wszystko co najlepsze już za nią, w domu Bloomów pojawia się niespodziewany gość. To właśnie on pomoże Sam na nowo odkryć radość życia i obudzić nadzieję na to, co jeszcze przed nią.

Ostatni filmem, który w piątek wszedł na ekrany polskich kin jest animacja "Wilk na 100%". Freddy Lupin ma prawie trzynaście lat i jest dziedzicem znamienitego rodu wilkołaków. Tak, tak, wilkołaki żyją wśród nas! Za dnia wyglądają jak ludzie, ale nocami zmieniają się w wilki. Freddy właśnie w dniu swoich trzynastych urodzin po raz pierwszy ma przejść przemianę i stanąć na czele swojej watahy. Jego ojciec też był kiedyś wodzem, ale poległ w obronie słabszych. Magiczna przemiana nie dokonuje się tak, jak to sobie Freddy wymarzył. Zamiast przybrać postać potężnego, budzącego respekt wilka, chłopak zmienia się w uroczego białego pudelka o różowej grzywce. W tej sytuacji, zamiast wodzem staje się pośmiewiskiem, a zaraz potem bezdomnym psem ściganym przez łowców bezpańskich zwierząt i pewnego szalonego mściciela. Freddy wciąż ma jednak serce wilka i nie zamierza się poddać. Z pomocą swojej nowej przyjaciółki, suczki Batty i całej czworonożnej ulicznej ferajny, Freddy Lupin udowodni, że nawet mały biały pudelek może być stuprocentowym wilkiem, jeśli tylko ma odwagę, rozum i krąg zaufanych przyjaciół.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kinowe premiery
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy