Wdowa po Piotrze Machalicy: Dziękuję za ostatnią rozmowę
Podczas piątkowej mszy żałobnej w intencji Piotra Machalicy w warszawskim Kościele Środowisk Twórczych pojawiła się wdowa po zmarłym aktorze - Aleksandra Sosnowska.
Piotr Machalica i młodsza o 21 lat Aleksandra Sosnowska wzięli ślub trzy miesiące temu.
Podczas piątkowej uroczystości wdowa po aktorze nie zdecydowała się na wystąpienie. W jej imieniu list, w którym m.in. dziękowała swoim dzieciom, odczytał aktor Cezary Żak.
Sosnowska wyraziła też wdzięczność przyjaciołom i lekarzom opiekującym się jej mężem. "Piotruś wiedział, że jesteście z nim" - napisała. Podziękowała też personelowi medycznemu ze szpitala na Banacha za walkę do końca i za możliwość ostatniej rozmowy z ukochanym.
"Przed intubacją 11 grudnia pozwolili mu lekarze wykonać ten telefon do mnie. Dziękuję za tę ostatnią rozmowę, pożegnanie i ostatnie słowo kocham cię" - przeczytał łamiącym się głosem Cezary Żak.
Ks. Andrzej Luter podczas kazania mówił, że dzięki Machalicy "nasza doczesność była lepsza, piękniejsza, cieplejsza, dowcipniejsza, mądrzejsza, refleksyjna".
Przytoczył pożegnania przyjaciół, w których wszyscy podkreślali swoją miłość do Piotra oraz jego piękno jako człowieka. "Powtarza się to w różnych wersjach: 'byłeś najwrażliwszym kolegą jakiego znałem, cudownym kolegą, wyjątkowym artystą'" - cytował. Przytoczył słowa reżyser Agnieszki Glińskiej, która napisała: "Pietrek tęsknię. Wdzięk i delikatność nie do opisania. Jedyny taki. Wczoraj opowiadałam studentom, jak myliłeś imiona sióstr i do Maszy mówiłeś Olgo. Dziękuję Ci za te telefony, kiedy ze mną było źle, znienacka zawsze umiałeś wyczuć z daleka. Tęsknię Pietrek. Byłeś rozdzierająco pięknie obecny w naszym życiu, dyskretnie, dowcipnie, ciepło, mądrze".
"Piotruś był gigantem. Był człowiekiem intensywnym, bardzo gęstym" - mówił o zmarłym Piotrze Machalicy malarz, poeta, pisarz jeden z jego najbliższych przyjaciół Jan Wołek. Zaznaczył, że w serce Machalicy "nie miało umiejętności wzruszenia ramionami, nie wytworzyło chityny obojętności".
Podkreślił, że Machalica był "człowiekiem intensywnym, bardzo gęstym". "Było nas trochę i jest jeszcze trochę takich intensywnych ludzi, tylko problem Piotrusia polegał na tym, że obok tej niebywałej intensywności w nim było jeszcze coś - ta cholerna nadwrażliwość, która w zestawieniu z tą intensywnością powodowała mieszankę wybuchową, naprawdę trudną do opanowania, często prowadzącą do granic wręcz samounicestwienia. Skąd to się brało? Nie wiem. Wiem jedno, że jego serce robiło na trzy zmiany i jako pompka o czym wiemy, i jako czujnik wrażliwości, nieprawdopodobny czujnik wrażliwości. To wszystko powodowało, że Piotrek się spalał" - mówił.
Zaznaczył, że "w Piotrka sercu nie było przeciwciał, jego serce nie miało umiejętności wzruszenia ramionami, nie wytworzyło chityny obojętności". "I to go mordowało strasznie, ale to było niezwykłe i cudowne" - ocenił poeta.
Na zakończenie ceremonii z głośników zabrzmiała "Modlitwa" grupy Breakout z pamiętnymi słowami: "Do Ciebie pieśnią wołam Panie".
Urna z prochami aktora zostanie przewieziona do Częstochowy, gdzie w sobotę Machalica zostanie pochowany w grobie rodzinnym.
Piotr Machalica to wybitny aktor znany m.in. z ról w filmach: "Dekalog IX" Krzysztofa Kieślowskiego, "Dzień świra" Marka Koterskiego i "Sztuka kochania" Jacka Bromskiego. Był związany m.in. z Teatrem Powszechnym w Warszawie, Teatrem Polonia i Och-Teatrem i Teatrem im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, którego dyrektorem artystycznym był przez 12 lat. Zmarł w poniedziałek nad ranem. Miał 65 lat.