Wcale nie jest za gruba
"Złodziej tożsamości" to przewrotna komedia z Melissą McCarthy w roli kobiety, która postanowiła żyć na całego. Szkoda tylko, że kosztem poczciwego Sandy'ego...
Każdy z nas zna ludzi, którzy uwielbiają żyć ponad stan. Wydają więcej niż mają, fundują sobie luksusowe wakacje, drogie ciuchy i uczty w modnych restauracjach. Kto za to płaci?
Bohaterka komedii "Złodziej tożsamości" Diana, w którą wciela się Melissa McCarthy (m.in. "Druhny" i "Kochane kłopoty"), wie, że do własnego portfela sięgać nie ma sensu. Prowadzi rozrzutny tryb życia na przedmieściach Miami, korzystając z karty kredytowej Sandy'ego Bigelow Pattersona (Jason Bateman).
Pytanie, jak długo tę farsę uda jej się kontynuować - bo przecież udawanie, że jest się kimś, kim się nie jest, wiecznie trwać nie może! Sandy wreszcie się zorientuje, że środki na jego koncie topnieją w zastraszającym tempie...
- Niestety, przekona się też, że odzyskanie własnej tożsamości nie jest takie łatwe... - mówi Jason Bateman.
Komedia Setha Gordona cieszyła się w USA w pierwszy weekend wyświetlania ogromną popularnością. Nie spodobało się to słynnemu krytykowi filmowemu Reksowi Reedowi, który w kąśliwej recenzji przyczepił się m.in. do tuszy Melissy.
I tu niespodzianka. Na łamach prasy amerykańskiej pojawiło się mnóstwo głosów w obronie aktorki. Najgłośniejszy należał do samej Roseanne Barr: - Melissa nie głodzi się, by wyglądać jak 99 proc. gwiazd Hollywood. Nie czyni to z niej gorszej aktorki, a nabijanie się z jej gabarytów świadczy źle wyłącznie o recenzencie!
Przeczytaj recenzję "Złodzieja tożsamości" na stronach INTERIA.PL!
Maciej Misiorny
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!