Reklama

Wałęsa był bohaterem swego czasu

- Wałęsa był bohaterem swego czasu - mówił na konferencji prasowej w Wenecji po pokazie filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei" reżyser Andrzej Wajda.

Wśród członków ekipy do Wenecji, poza reżyserem, przyjechali również: scenarzysta Janusz Głowacki, odtwórcy głównych ról: Robert Więckiewicz i Agnieszka Grochowska oraz włoska aktorka Maria Rosa Omaggio, wcielająca się filmie w postać włoskiej dziennikarki Oriany Falacci

Właśnie wywiad, który Oriana Fallaci przeprowadziła z Lechem Wałęsą w jego mieszkaniu w 1981 roku stał się centralnym elementem prawie wszystkich dyskusji. - Nie planowałem wprowadzania do filmu rozbudowanych sekwencji wywiadu, ale ujęło mnie to, w jak dużym stopniu filmowy Lech [Robert Więckiewicz] próbuje wypaść w oczach Fallaci na polityka wielkiej miary - przyznaje Andrzej Wajda.

Reklama

Jak zauważył jeden z włoskich dziennikarzy, wywiad pozwala spojrzeć na Wałęsę jak na człowieka wielce zarozumiałego. Czy był takim naprawdę? Swojej postaci broni Robert Więckiewicz i opowiada, jakim kontekstem obudował sytuację legendarnego wywiadu.

- Wyobraziłem sobie, że do komunistycznej Polski przyjeżdża znana dziennikarka, która rozmawiała z najważniejszymi politykami na świecie. Pewnie niewiele wie o tym, co się dzieje w takim kraju. Jest z zupełnie innego świata. Jak miałem, jako Lech, opowiedzieć jej o tym, czym jest komunizm? Przyjąłem opcję, że trzeba jej precyzyjnie wyjaśnić, o co chodzi, bo mam do czynienia z inteligentną kobietą, która nie zadaje pytań, jakie padają z ust dziennikarzy z tabloidów, ale uporczywie drąży temat. Wałęsa musiał od razu znaleźć sposób, żeby ustawić taką rozmowę na właściwym poziomie. Potrzebna mu była pewna determinacja, odwaga i zdecydowanie - tłumaczył aktor.

Maria Rosa Omaggi dodała, że w scenariuszu wykorzystano fragmenty autentycznego wywiadu, który ukazał się także w polskiej prasie. Kreacja Wałęsy w tej scenie była więc jedynie próbą odtworzenia wiarygodnej postaci, jaką był wówczas.

- Trzeba pamiętać, że Wałęsa był bardzo prostym człowiekiem - dodał scenarzysta filmu, Janusz Głowacki. - Prostym, ale w jakiś sposób genialnym, skoro w ciągu trzech dni z robotnika stał się gwiazdą,[czy] - jak nazywała go Oriana Fallaci - primadonną.

Głowacki wspomniał też, że na spotkaniu z dziennikarką, którą poznał w Nowym Jorku, Fallaci wyznała mu, że wywiad z Wałęsą nie należał do jej ulubionych. Podobno była w stosunku do niego dużo delikatniejsza niż w rozmowach z innymi politykami, bo była pewna, że Rosjanie nie wybaczą mu tego, co zrobił i "natychmiast go wykończą".


- Wałęsa był bohaterem swojego czasu - powiedział w Wenecji Andrzej Wajda, dla którego największym wyzwaniem była decyzja, które sekwencje powinny być zagrane przez aktorów, a w jakich momentach należało wykorzystać materiały archiwalne.

- Wałęsa był jak artysta, który decyduje się zrobić coś, czego nikt jeszcze przed nim nie dokonał. Cenię to, co zrobił, ponieważ w ówczesnym czasie nikt inny nie osiągnąłby tego, co Wałęsie się udało. Władza komunistyczna nigdy nie zdecydowałaby się podjąć negocjacji z intelektualistami albo filmowcami, ale rozmawiała z robotnikami, bo wtedy gra toczyła się o pieniądze. Strajk w Stoczni Gdańskiej zaczynał się przecież jako strajk płacowy i dopiero po czasie przekształcił się w strajk solidarnościowy. Wzięli w nim udział członkowie związku, który liczył dziesięć milionów ludzi! - mówił Wajda.

Reżyser przypomniał też zagranicznym dziennikarzom, że robotnicy byli wielkim zagrożeniem dla władzy, bo jeśli oni przestawali pracować, władze nie dopełniały zobowiązań wobec radzieckiego przemysłu zbrojeniowego, który ścigał się z Ameryką. - Siła polityczna robotników wzrosła jednak tylko dlatego, że na ich czele stanął taki człowiek jak Lech Wałęsa. Człowiek, który rozumiał, że pogróżki nigdzie go nie zaprowadzą, bo trzeba pertraktować, by krok po kroku zyskiwać wolność. Uzyskał ją dla narodu polskiego i niejako przyczynił się też do zburzenia muru berlińskiego. Widziałem, jak zaczynali go budować - powiedział Wajda.

Jak zaś budowała swoją rolę Agnieszka Grochowska, która w filmie Wajdy wcieliła się w postać Danuty Wałęsowej? Na tydzień przed rozpoczęciem zdjęć w księgarniach ukazała się biografia żony Lecha Wałęsy. - Pięćset stron przeczytałam w pięć godzin! - wyznała aktorka.

- Książka jest niezwykła i szczera. Ukazuje pełnowymiarową, silną osobę, która... się nie poświęca, ale radzi sobie z okolicznościami, jakie przyniosło życie. To było dla mnie kluczowe odkrycie. Zarówno Wałęsa jak i jego żona to ludzie wolni, a ucieczka od zniewolenia była czymś niezwykłym, kiedy żyło się w tamtym czasie. Mimo strachu, jaki na pewno odczuwała, Danuta nigdy nie zamykała Lechowi drzwi przed nosem; nie zabraniała mu działać. Uważam, że w dużej mierze pomogła mu stać się tym, kim był - powiedziała Grochowska.

Anna Bielak, Wenecja

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy