Reklama

Walerian Borowczyk: Opowieści niemoralne

Dokładnie 10 lat temu, 3 lutego 2006 roku, na skutek powikłań kardiologicznych zmarł w wieku 83 lat Walerian Borowczyk, jeden z najważniejszych polskich reżyserów filmowych. Organizatorzy ubiegłorocznej retrospektywy reżysera w nowojorskim Lincoln Center zaliczyli go do "gigantów współczesnego kina".

Dokładnie 10 lat temu, 3 lutego 2006 roku, na skutek powikłań kardiologicznych zmarł w wieku 83 lat Walerian Borowczyk, jeden z najważniejszych polskich reżyserów filmowych. Organizatorzy ubiegłorocznej retrospektywy reżysera w nowojorskim Lincoln Center zaliczyli go do "gigantów współczesnego kina".
Walerian Borowczyk /Lehtikuva /PAP

Borowczyk studiował malarstwo i grafikę w krakowskiej ASP. Ukończył ją w roku 1951. W czasie studiów realizował amatorskie krótkie filmy animowane i fabularne. Projektował plakaty dla teatru i filmu. Od roku 1950 publikował rysunki satyryczne w "Szpilkach", a potem w "Nowej Kulturze" i "Życiu Literackim".

W 1956 nawiązał współpracę z plastykiem Janem Lenicą. W 1957 roku zrealizowali wspólnie film animowany "Był sobie raz", który przyniósł im międzynarodowy rozgłos.

W 1959 roku, po zrealizowaniu kilku następnych filmów, w tym jednego samodzielnie ("Szkoła"), Borowczyk wyjechał na stałe za granicę - do Paryża, gdzie realizował filmy animowane - krótko- i pełnometrażowe oraz fabularne krótkometrażowe. Od 1969 roku realizował prawie wyłącznie pełnometrażowe filmy fabularne.

Reklama

Jedynym fabularnym filmem Borowczyka zrealizowanym w Polsce była ekranizacja głośnej książki Stefana Żeromskiego "Dzieje grzechu".

Film zwraca uwagę bogatą scenografią i dbałością o szczegóły, większa część akcji rozgrywa się we wnętrzach naturalnych, głównie w Łodzi. Wszystko jest wierną kopią rzeczywistości, np. obrazy wiszące w domach bohaterów w większości zostały wypożyczone z muzeum - czytamy w Internetowej Bazie Filmu Polskiego.

Walerian Borowczyk ogromną uwagę przywiązywał nie tylko do scenografii, ale i do zdjęć, sam bowiem był także operatorem. Dlatego też wybrał Zygmunta Samosiuka, którego uważał wówczas za najlepszego polskiego operatora - jak podkreślał - "jego zrozumienie roli operatora, ogromna elastyczność, umiejętność przystosowania się do życzeń i temperamentu reżysera są przykładowe".

Film był entuzjastycznie przyjęty przez krytyków i publiczność, zarówno w kraju, jak i za granicą, a także został oficjalnie zgłoszony do konkursu filmowego w Cannes w 1975 roku. Aura obyczajowego skandalu sprawiła, że film Borowczyka obejrzało w Polsce 8 milionów widzów, czyniąc z "Dziejów grzechu" jeden z największych kinowych hitów lat 70.

Na koncie reżysera znajdują się też m.in. "Opowieści niemoralne", czy piąta część "Emmannuelle". Wszystkie jego filmy cechuje specyficzne poczucie humoru, elementy surrealizmu, a także zafascynowanie fantazją i erotyzmem.

Jego filmy traktowane były przez krytyków jako zjawisko z pogranicza sztuki i pornografii. "Przypisanie filmowcowi, który pokazuje nagie ciała automatycznie etykietki przedstawiciela 'kina erotycznego' to uproszczenie. Powiedzieć, że Borowczyk był twórcą 'francuskiego kina erotycznego', to tak jak nazwać Dostojewskiego 'autorem rosyjskich powieści kryminalnych'" - mówił w 2015 roku Daniel Bird, kurator retrospektywy Borowczyka w nowojorskim Lincoln Center.

Bird dodawał, że eksperymentalna animacja i łamiące tabu filmy fabularne reżysera podejmowały uniwersalne tematy jak miłość, nienawiść, życie i śmierć. Jak mówił, raz może być zabawny, kiedy indziej przerażający, a wizualnie jego filmy są bezbłędne; czy posługiwał się pędzlem, czy kamerą - fascynował światłem, ruchem i kadrowaniem.

"Jego erotyczne filmy były odważne, ale nie przekraczały granic dobrego smaku" - prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, Jacek Bromski, mówił o twórczości Borowczyka. "To było zawsze w dobrym stylu, on umiał erotykę wpleść w sztukę" - dodał Bromski.

Borowczyk był w trakcie swej kariery wyróżniony m.in. Złotym Medalem Prezydenta Włoch, nagrodą Maxa Ernsta oraz Srebrnym Niedźwiedziem na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Walerian Borowczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama