Walentynkowy seans filmowy
- Od początku istnienia kina miłość była jednym z jego najważniejszych tematów - zapewnia recenzent filmowy Andrzej Bukowiecki. "Jeremy", "Con Amore", "Casablanca", "Do widzenia, do jutra"- to filmy polecane do oglądania we dwoje w walentynkowy wieczór.
- Już Edison w okresie pionierskim kina zrobił film, który pokazywał jeden z najważniejszych atrybutów miłosnych: pocałunek. Ta produkcja wywołała wtedy ogromny skandal. Dwoje profesjonalnych aktorów teatralnych namiętnie się całowało. Zażądano wycofania filmu z ekranów. Na tym przykładzie widać, że miłość od zawsze wzbudzała w kinie ogromne emocje - powiedział Bukowiecki.
Podstawowym gatunkiem kina miłosnego jest melodramat, który swoje początki notuje już w czasach kina niemego. - Melodramat czasów kina niemego rozwinął całe typy postaci aktorskich. Z jednej strony kobiecego wampa, którego przykładem jest wspaniała Clara Bow, a z drugiej strony namiętnego kochanka, czyli oczywiście Rudolpha Valentino, który tak rozgrzewał emocje, że po jego śmierci dochodziło do samobójstw przy jego grobie - mówi Bukowiecki.
Kino dźwiękowe także przyniosło mnóstwo wspaniałych melodramatów. - W klasycznym okresie kina, czyli w latach 30. słynnymi przykładami kina miłosnego są m.in. "Pożegnalny walc", "Przeminęło z wiatrem" czy "Casablanca". To wszytko są historie wielkich namiętności i uczuć - wylicza krytyk.
Polska kinematografia nie pozostawała w tyle. Przedwojenne polskie produkcje miłosne to "Trędowata" czy "Gehenna".
Zobacz fragment filmu "Trędowata":
Po wojnie i w późniejszych latach w kinie szybko wrócono do historii miłosnych. - Nie można pominąć też filmów o pierwszej miłości i inicjacji seksualnej. We wczesnych latach 70. powstał wspaniały film "Jeremy" Arthura Barrona. Trzeba pamiętać także film Jerzego Domaradzkiego i Agnieszki Holland "Zdjęcia próbne". Pokazano tam młodzież w świetle nieidealistycznym. W miłości pojawiały się też postawy cyniczne - wspomina Bukowiecki.
Krytyk ubolewa jednak, że po wojnie w Polsce robiono coraz mniej melodramatów. - Polska jest bardzo romantycznym krajem, a po wojnie powstało naprawdę mało melodramatów. Myślę, że jednym z tych, o których trzeba pamiętać jest "Con Amore" Jana Batorego. Piękny, kulturalny film z muzyką Chopina - mówi Bukowiecki i dodaje, że dobrym i wartościowym melodramatem ostatnich lat jest "Mała Moskwa" Waldemara Krzystka.
Zobacz zwiastun filmu "Mała Moskwa":
Krytyk poleca także wspaniałe filmy o uczuciach Janusza Morgensetrna - "Trzeba zabić tę miłość' i "Do widzenia, do jutra", który absolutnie wyprzedził epokę i jest szalenie uniwersalny.
Czasy współczesne przyniosły nam nowy gatunek - komedię romantyczną. - Ten gatunek rozpoczyna się już w latach 40. Jego początki, to przede wszystkim "Sklep na rogu" Ernsta Lubitscha. Remakiem tego filmu było "Masz wiadomość" z 1996 roku z Meg Ryan i Tomem Hanksem. Komedia romantyczna tym różni się od melodramatu, że nie pokazuje złego zakończenia, który jest obowiązkiem melodramatu. Ludzie chętniej oglądają filmy ze szczęśliwym zakończeniem. Jak wiemy, od mniej więcej 15 lat, komedia romantyczna jest dominującym gatunkiem filmowym w Polsce - powiedział Bukowiecki.
Walentynki, to idealny czas na komedie romantyczne, których premiery w ostatnich miesiącach zalewają kinowe repertuary. - Bardzo dobrze, że kina szykują na Walentynki specjalne pokazy filmów o miłości. Wiadomo, że dziś nie zawsze ważne są same filmy, tylko wydarzenia, które się wokół nich dzieją - mówi Bukowiecki.
- Bez wątpienia potrzebujemy kina miłosnego, ponieważ film nie może obyć się bez emocji i uczuć - podkreśla Bukowiecki, który niekoniecznie chwali wszystkie współczesne polskie komedie romantyczne.
- Niektóre tytuły po prostu spłaszczają i wulgaryzują prawdziwą romantyczność. Nie mają za grosz romantyzmu, tylko czyste efekciarstwo - mówi krytyk, lecz przyznaje, że absolutnie nie skreśla kina komercyjnego, które jego zdaniem, również może być wartościowe.