Wakacyjna przygoda zmienia się w koszmar. Tylko dla widzów o mocnych nerwach
28 czerwca 2024 roku do polskich kin wchodzą cztery nowe filmy. Trzy z nich są szczególnie warte uwagi. Są to epicka produkcja zdobywcy Oscara za "Tańczącego z wilkami", prequel popularnej serii horrorów "Ciche miejsce" oraz najnowszy film jednej z najciekawszych reżyserek młodego pokolenia.
Kevin Costner jest reżyserem, współscenarzystą, producentem, a także odtwórcą jednej z głównych ról w filmie "Horyzont: Rozdział I". Produkcja jest zrealizowaną z rozmachem, epicką opowieścią o osadnictwie na zachodzie Ameryki.
Gwiazdor przyznał w rozmowie z "Deadline", że aby sfinansować tak kosztowne przedsięwzięcie, musiał zastawić swoją nadmorską posiadłość w Santa Barbara. "Zrobiłem to bez wahania. Mój księgowy wpadł w szał, ale to moje życie. Wierzę w ten pomysł i tę historię" - zdradził. I podkreślił, że o nakręceniu tego obrazu marzył od ponad trzech dekad. "Zleciłem napisanie scenariusza już w 1988 roku. To miał być konwencjonalny western — z początkiem, rozwinięciem i zakończeniem. Nie mogłem jednak namówić żadnej wytwórni. [...] W końcu podjąłem decyzję, że sam wyłożę na to pieniądze".
Film miał swą premierę podczas festiwalu w Cannes, gdzie został wyświetlony w sekcji pozakonkursowej. Po pierwszym pokazie otrzymał siedmiominutową owację na stojąco. Costner był wyraźnie wzruszony, po tym gdy film spotkał się z gromkimi brawami i skandowaniem "Kevin! Kevin! Kevin!". Podczas swojego przemówienia podziękował publiczności i obiecał "jeszcze trzy" części serii. "Horyzont. Rozdział 2" wejdzie do kin 16 sierpnia 2024 roku.
"Ciche miejsce: Dzień pierwszy" będzie, jak wskazuje tytuł, prequelem serii horrorów. Inwazję obcych obejrzymy z perspektywy mieszkańców Nowego Jorku, w tym Sam granej przez laureatkę Oscara Lupitę Nyong'o. Poza nią w obsadzie znaleźli się także Joseph Quinn, Alex Wolff oraz Djimon Hounsou, który powtórzy swoją rolę z "Cichego miejsca 2".
Za kamerą stanął Michael Sarnoski, twórca bardzo dobrze przyjętej "Świni" z Nicolasem Cage'em. Jest on także autorem scenariusza. Historię opracował razem z Johnem Krasinskim, pomysłodawcą serii.
Nyong'o rozpoczęła promocję filmu od wyznania dotyczącego zaskakującego lęku, z którym musiała się mierzyć podczas kręcenia trzeciej części serii. "Ci, co mnie znają, wiedzą, że nie lubię kotów. Boję się ich. To są w zasadzie małe lwy. To właśnie myślę o kotach..." - wyznała w materiale zza kulis nagrań filmu.
"Bardzo chciałam nagrać ten film, ale fakt, że musiałabym spędzać czas z kotem, nie pozwalał mi zdecydowanie powiedzieć: tak. Rozmawiałam z reżyserem, czy może zmienić zwierzę, z którym mam pracować. Zapytałam, czy może to być pancernik lub coś takiego. [...] On popatrzył na mnie i bardzo uprzejmie odpowiedział, że musi być to kot." - śmiała się w wywiadzie dla Jimmy'ego Kimmela. Dodała, że po zakończeniu zdjęć zdecydowała się na przygarnięcie słodkiego czworonoga.
Wszyscy trzymamy kciuki, że koci bohater przetrwa bez szwanku inwazję filmowych obcych.
Hanna i Liv podróżują z plecakami po Australii. Po tym, jak skończyły im się pieniądze, Liv namawia przyjaciółkę do podjęcia tymczasowej pracy barmanki w pubie "The Royal Hotel" na prowincji. Właściciel baru Billy wraz z miejscowymi wprowadzają dziewczyny w specyficzny klimat. Wkrótce jednak Hanna i Liv zostaną postawione w sytuacji, która wymknie im się spod kontroli.
Za scenariusz i reżyserię "The Royal Hotel" odpowiada Kitty Green ("Asystentka"), która po raz kolejny w swoim filmie przygląda się przemocowej relacji między kobietami i mężczyznami. Współautorem scenariusza jest Oscar Redding. W rolach głównych występują: nominowana do Złotych Globów Julia Garner, Jessica Henwick oraz Hugo Weaving.
Film został zainspirowany dokumentem "Hotel Coolgardie", który Kitty Green obejrzała na jednym z festiwali, gdzie była jurorką. Opowiadał o dwóch skandynawskich dziewczynach pracujących w pubie na australijskiej prowincji.
"Nigdy nie widziałam filmu na ten temat, opowiadającego historię z kobiecej perspektywy. Pomyślałam, że to coś absolutnie nowego i świeżego. To był właśnie punkt wyjścia dla scenariusza. Zaczęłam go tworzyć na tej podstawie, wiedząc, że będzie to dobra rola dla Julii [Garner]" - opowiadała Green.