Reklama

Wajda "bez znieczulenia"

"Bez znieczulenia" - tak "Niezawisimaja Gazieta" tytułuje w środę swój artykuł na temat oficjalnej prezentacji w Rosji filmu "Katyń" Andrzeja Wajdy, która odbyła się poprzedniego dnia w Domu Kina w Moskwie.

O premierowym pokazie dramatu Wajdy pisze też kilka innych moskiewskich dzienników. Wszystkie zgodnie przewidują, że obraz ten raczej nie trafi w Rosji na ekrany kin. "Katyń bez świadków" - wybija w tytule "Kommiersant".

"Film Andrzeja Wajdy raczej nie trafi do dystrybucji" - prognozuje "Niezawisimaja Gazieta". Według niej, dystrybutorzy nie są pewni, czy rosyjski widz jest przygotowany do dyskutowania na temat mordu na polskich oficerach.

"Niezawisimaja Gazieta" wskazuje, że "Katyń jest filmem o kłamstwie. "To kłamstwo gra w nim główną rolę. Kłamstwo jest silną bronią słabych. Broń ta potrzebna jest wtedy, gdy trzeba poskromić silnych, uczynić z nich stado bezradnych zwierząt czekających na rzeź" - pisze dziennik.

Reklama

"Andrzej Wajda - to nie tylko jeden z największych reżyserów światowego kina. Jest on też jednym z tych nielicznych, którzy wykorzystują swój talent nie tylko do samowyrażenia, ale również jako skalpel do przecinania ropiejących ran. Czyni to bez znieczulenia" - konstatuje "Niezawisimaja Gazieta".

Jej zdaniem, "również tym razem nie oszczędził nikogo - ani widza, ani ojczyzny, ani siebie". "Jako pierwszy podjął próbę przecięcia przy użyciu sztuki rany, którą przez tyle lat oba kraje próbowały leczyć chałupniczymi metodami. Wajda nie próbuje być ani sędzią, ani prokuratorem, ani obrońcą" - podkreśla "Niezawisimaja Gazieta".

W jej opinii, "oskarżenia o rusofobię są nie na miejscu". "Jeśli ktoś może być obrażony na reżysera, to tylko jego rodacy" - pisze "Niezawisimaja Gazieta".

Z kolei "Kommiersant" podkreśla, że dzięki obrazowi Wajdy "najboleśniejsza stronica w stosunkach rosyjsko-polskich doczekała się chociaż filmowego happy endu".

Dziennik odnotowuje, że moskiewska premiera "Katynia" odbyła się miesiąc po berlińskiej. "Na berlińską przyszła Angela Merkel. Należy domniemywać, że nie tylko po to, aby przekonać się, że nazistowskie Niemcy nie miały nic wspólnego z rzezią w Katyniu" - zaznacza "Kommiersant".

Według gazety, "z rosyjskiej strony wyczuwało się nieufność - procedura wyboru terminu i miejsca projekcji się przeciągała, co rodziło różne pogłoski i legendy".

"Kommiersant" wyjaśnia, że "film ma w Rosji wielu politycznych przeciwników na różnych szczeblach - mimo oficjalnego uznania, że była to zbrodnia stalinizmu".

Dziennik konstatuje, że "żaden z rosyjskich dystrybutorów nie zaryzykował kupna tego dzieła". "Jednak nie tylko z powodu politycznej ostrożności, ale również z przekonania, że w dzisiejszej Rosji film ten nie przyniesie sukcesu biznesowego" - dodaje "Kommiersant".

Gazeta zauważa, że ta Polska, w której żył i tworzył Wajda, nie była wolnym krajem. "On też wiele musiał poświęcić. Jednak jego poświęcenie nie było daremne. Właśnie tam, będąc więźniem obozu socjalistycznego, nauczył się widzieć historię nie w czarno-białych tonach, lecz w kolorze, oddzielając politykę od kultury" - pisze "Kommiersant".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Katyń | Rosja | dziennik | film | znieczulenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy