"W głowie się nie mieści" - fascynująca opowieść o mechanizmach działania ludzkiego umysłu, wyreżyserowana przez nagrodzonego Oscarem Pete'a Doctera - jest już dostępna na płytach DVD, Blu-ray i Blu-ray 3D.
Studio Pixar przedstawia opowieść, która nie mieści się w głowie! Wkrocz do Centrum dowodzenia w głowie 11-letniej Riley i przekonaj się, że tam praca wre w najlepsze. W pocie czoła swoje zadania wykonuje pięć emocji pod dowództwem optymistycznej Radości, która zrobi wszystko, by Riley była szczęśliwa. Nie jest jednak łatwo zapanować nad emocjami, kiedy współpracownikami są Strach, Gniew, Odraza i Smutek.
Film wyprodukował Jonas Rivera ("Odlot"), a wyreżyserował Pete Docter ("Odlot", "Potwory i spółka"). Drugim reżyserem został Ronnie Del Carmen ("Dug’s Special Mission"), a producentami wykonawczymi John Lasseter ("Toy Story", "Auta") i Andrew Stanton ("Gdzie jest Nemo", "Wall-E"). Scenariusz, na podstawie opowiadania Pete’a Doctera i Ronniego Del Carmena napisali: Pete Docter, Meg LeFauve i Josh Cooley. Muzykę skomponował nagrodzony Oscarem kompozytor Michael Giacchino ("Iniemamocni", "Ratatouille", "Odlot").
W polskiej wersji językowej bohaterom głosów użyczyli: Małgorzata Socha (Radość), Maja Ostaszewska (Odraza), Kinga Preis (Smutek), Cezary Pazura (Strach), Szymon Kuśmider (Gniew), Michał Piela (Bing Bong), Alicja Kozieja (Riley), Dorota Landowska (mama), Sławomir Grzymkowski (tata). W polskich kinach film "W głowie się nie mieści" obejrzało prawie milion widzów.
Do zgłębienia tajemnic ludzkiego umysłu zainspirował reżysera Pete'a Doctera burzliwy okres dorastania jego własnej córki Ellie. To właśnie ona stała się pierwowzorem Riley, jedenastoletniej miłośniczki hokeja wiodącej zasadniczo szczęśliwe życie w małej, spokojnej mieścinie w Minnesocie, której idyllę niszczy przeprowadzka całej rodziny do wielkiego i przerażającego San Francisco. Docter tłumaczy, że chciał zbadać abstrakcyjny twór, jakim jest umysł, a nie konkretny, jakim jest mózg. Stwierdził, że to idealny temat na animację, a pomysł na przedstawienie emocji w formie postaci dał początek scenariuszowi do "W głowie się nie mieści".
Film ma jednak znacznie głębsze przesłanie. - To bardzo osobista opowieść o rodzicielstwie - wyjaśnia producent Jonas Rivera. - Jako ojciec nieraz doświadczam chwil wręcz idealnych, kiedy chciałbym zatrzymać czas na zawsze. Ale tak się nie da. Nie na tym polega nasze zadanie wobec dzieci. My mamy być ich przewodnikami.
- W miarę jak dzieci dorastają, zaczynamy tęsknić za okresem czasami, kiedy były małe, siadały nam na kolanach i przytulały się. I chociaż każdy rodzic chce, aby jego dzieci weszły w dorosły świat - a bardzo cieszę się z tego, co teraz robią i jak sobie radzą - to nie da się uniknąć żalu i tęsknoty za mijającym dzieciństwem. To jest główny motyw tego filmu - dodaje Pete Docter.
Twórcy starali się jak najwierniej odwzorować kalejdoskop emocji mogących targać jedenastolatką, której świat właśnie "stanął na głowie". Ekipa studia Pixar znana jest z solidnej podbudowy teoretycznej swoich filmów, dlatego graficy i scenarzyści wnikliwie przestudiowali informacje na temat wspomnień i emocji oraz ich ewolucji w okresie dorastania. W trakcie rozmów z neurologami, psychologami i innymi specjalistami starali się lepiej zrozumieć działanie ludzkiego umysłu.
Główny element fabuły stanowią zmagania Radości i Smutku oraz chaos, jaki opanowuje Centralę, gdy u steru pozostają tylko Gniew, Strach i Odraza. Właśnie tak często zachowują się nastolatki - przestają odczuwać radość, a jednocześnie nie są zdolne do wyrażania empatii. Radość i Smutek brną przez nieznane rejony Pamięci Długotrwałej, Krainy Wyobraźni, Abstrakcyjnego Myślenia i Fabryki Snów, desperacko próbując odnaleźć drogę do Centrali. Z czasem Radość zaczyna rozumieć specyficzną rolę Smutku i odkrywa, że szczęście to bardziej złożona sprawa. Cały film opowiada zasadniczo o dążeniu do uzyskania emocjonalnej równowagi, tak niezbędnej dla zachowania zdrowia psychicznego.
Jak przedstawić na ekranie świat umysłu? Odpowiedź na to pytanie okazała się prawdziwym wyzwaniem dla ekipy pracującej nad "W głowie się nie mieści". W pierwszej chwili możliwości wydawały się nieograniczone, jednak twórcom dość szybko udało się zawęzić krąg potencjalnych rozwiązań. Jak wyjaśnia reżyser Pete Docter: - Akcja filmu rozgrywa się w umyśle, nie w mózgu. Już na samym początku powiedzieliśmy to sobie wyraźnie: żadnych naczyń krwionośnych czy dendrytów. Umysł to świat metaforyczny. Wyobrażaliśmy sobie procesy myślowe, wspomnienia i emocje.
Fizjologia stanowiła jednak pewien punkt odniesienia, jak opowiada scenograf Daniel Holland: - Zainspirowały nas kształty podwzgórza, przysadki mózgowej i komórek oglądanych pod mikroskopem. Wszystko zostało w znacznym stopniu przerobione, ale chcieliśmy wykorzystać jako punkt wyjścia jakieś konkretne obiekty.
W rzeczywistości ekipa pracowała nad dwoma filmami naraz, animując jednocześnie świat realny i świat umysłu. Każda zmiana w prawdziwym świecie miała wpływ na sytuację w świecie emocji i odwrotnie. Zapanowanie nad tym pełnym zależności procesem nie było łatwe. Twórcy posunęli się nawet do wprowadzenia różnych stylów pracy kamery w obu światach, aby wyraźnie je zróżnicować. Jak mówi operator Patrick Lin: - W świecie umysłu wszystko jest zbliżone do ideału. Obiektyw ma mniejsze zniekształcenie, a ruch kamery przypomina styl jej prowadzenia w filmach z lat 40. realizowanych w studiach przy użyciu szyn i żurawi. Wszystko jest bardziej mechaniczne. W świecie ludzi chcieliśmy uzyskać efekt realistyczny, dlatego obiektyw charakteryzuje się większym zniekształceniem, a obraz przypomina efekt kamery trzymanej w ręku lub umieszczonej na Steadicamie.