Utrudnia pracę reżyserom? Wygląda, jakby nie mieli nic do powiedzenia!
Kevin Feige d kilka lat silną ręką trzyma całe studio Marvela, jednak wydaje się, że niekoniecznie to wychodzi na dobre kolejnym produkcjom. W najnowszym artykule "The Nation" czytamy, że reżyserowie nie mają łatwego życia.
Odkąd Kevin Feige przejął pieczę nad produkcjami wychodzącymi spod szyldu Marvela, coraz częściej słyszymy doniesienia o niezbyt dobrej kondycji studia, szczególnie w kontekście relacji na linii szefostwo — reżyseria i scenarzyści. Co się tam dzieje?
Jak możemy przeczytać w artykule "The Nation" Feige niegdyś miał w sobie więcej luzu i pozwalał twórcom eksplorować nowe rubieże swojej wyobraźni. Świetnym przykładem takiego otwartego podejścia jest "Iron Man" z 2008 roku, który w dużej mierze był improwizowaną produkcją. Jednak w ostatnich latach szef miał się zmienić o 180 stopni i zatracić dawną frajdę.
Obecnie ma by całkowicie skupiony na ciągłości fabuły pomiędzy kolejnymi produkcjami i easter eggach, co całkowicie zabija wolność twórczą reżyserów i scenarzystów. W artykule czytamy bardzo niepokojącą wieść, że Feige zaczął odchodzić od zatrudniania silnych osobowości, które mogłyby stanąć na jego drodze.
"The Nation" jasno sugeruje, że obecnie Marvel składa się głównie z rzemieślników, a nie prawdziwych artystów, co potwierdzają plotki, które donoszą, że reżyserowie obecnie mają naprawdę znikomą kontrolę nad swoimi produkcjami.