Reklama

Urodziny Marka Kondrata

Marek Kondrat obchodzi w czwartek, 18 października, 62. urodziny. Mimo tego, że kilka lat temu zrezygnował z aktorstwa, jego fani cały czas mają nadzieję na powrót artysty.

Początek 2007 roku nie był dobry dla miłośników Marka Kondrata. Zaraz po odbywającej się wówczas w marcu gali rozdania nagród Polskiej Akademii Filmowej Orły, gwiazdor ogłosił, że rezygnuje z aktorstwa, bowiem scenariusze, które otrzymuje nie spełniają jego artystycznych oczekiwań.

"Scenariusze, które obecnie powstają, mnie już nie interesują. Poza tym nie mam potrzeby uczestniczenia w produkcjach, które powstają tylko dlatego, że ktoś na nie dał pieniądze. Ja nie chcę grać w filmach, których jedynym kryterium jest ilość dni zdjęciowych. Ja nie chcę grać w filmach, gdzie na planie jest kilkunastogodzinna 'użerka', gdzie filmy kręci się trybem serialowym" - powiedział wówczas Kondrat w wywiadzie dla dziennika.pl

Reklama

"Nie zastrzegam się, w końcu zawsze może pojawić się jakiś nowy Bergman (śmiech). Ale tak na poważnie, to nie wierzę w mój powrót do świata filmu. W końcu swoje już zrobiłem, przez kilkadziesiąt lat pracy zawodowej nakręciłem chyba ponad sto filmów, to już wystarczy" - wyznał w tym samym wywiadzie aktor.

Artysta zapowiedział wtedy także cały swój czas poświęci na sprzedaż markowych win.

W mediach zawrzało, a fani Kondrata nie szczędzili komentarzy pełnych ubolewania.

Aktor zyskał sobie sympatię wśród widzów różnych pokoleń, bowiem jego kreacje m.in. w filmach "Zaklęte rewiry", "C.K. Dezerterzy", "Pułkownik Kwiatkowski", "Dzień świra", "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" lub w popularnym serialu "Ekstradycja" zapadały w pamięć wszystkim miłośnikom kina i telewizji.

Marek Kondrat pochodzi z artystycznej rodziny. Jest synem aktora Tadeusza Kondrata i bratankiem Józefa Kondrata, również aktora. Ukończył PWST w Warszawie.

Debiutował w kinie, kiedy miał niespełna 11 lat, w filmie dla dzieci "Historia żółtej ciżemki" (1961) Sylwestra Chęcińskiego. Pierwszy wielki sukces odniósł rolą w adaptacji powieści Henryka Worcella "Zaklęte rewiry" (1975) w reżyserii Janusza Majewskiego.

Kondrat ma na swoim koncie role u największych i najbardziej cenionych reżyserów w Polsce. Zagrał m.in. w wielu filmach Andrzeja Wajdy m.in. "Smudze cienia" (1976), "Człowieku z żelaza" (1981) i w "Dantonie" (1982), a także w "Bez końca" (1984) Krzysztofa Kieślowskiego czy "Kobiecie w kapeluszu" (1984) Stanisława Różewicza.

Aktor bawił i wzruszał publiczność w latach 70., 80.,90. oraz kilka lat po roku 2000. Jego niezapomniane kreacje to m.in. Kania w filmach "C.K. Dezerterzy" i "Złoto dezerterów", tytułowy "Pułkownik Kwiatkowski", gdzie obok Kondrata zagrali Zbigniew Zamachowski i Renata Dancewicz, dyrektor Klonisz w "Kilerze" oraz "Kiler-ów 2-óch". Wielką popularność przyniosła Kondratowi rola Olgierda Halskiego w telewizyjnym serialu "Ekstradycja". Tu znów zagrał z Renatą Dancewicz.

Wiele sukcesów przyniosła artyście praca z Markiem Koterskim. W 1983 roku aktor wcielił się w rolę Adasia w filmie "Dom wariatów", jednak to kolejne wcielenie w Adama Miauczyńskiego w filmie "Dzień Świra" przysporzyło Kondratowi wielu nowych fanów.

Za rolę sfrustrowanego intelektualisty otrzymał w 2002 roku Złotego Lwa na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W 2006 roku ponownie wcielił się w rolę Miauczyńskiego w obrazie "Wszyscy jesteśmy Chrystusami".

"Ten bohater wżarł się we mnie, strasznie się z nim mocowałem" - przyznał Kondrat w jednym z wywiadów.

Kreacja w filmie "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" była ostatnią główną filmową rolą artysty. Później można było go zobaczyć w 2007 roku filmach "Latarnik" i "Ryś". Ostatnią rolą Kondrata była jak dotąd epizodyczna postać profesora Matonia w filmie Janusza Majewskiego "Mała matura 1947" z 2010 roku.

Od tamtej pory aktora można oglądać tylko w reklamach telewizyjnych jednego z dużych banków.

Aktor rzadko pojawia się w świecie mediów, jednak od czasu do czasu spotkać go można w studiu radiowej Trójki, gdzie prowadzi benefisy lub przybywa na nie jako gość. Kondrat nie ukrywa, że darzy wielkim sentymentem to właśnie medium.

"Radio zawsze było dla nas szczególne. Było miejscem, w którym aktor przede wszystkim nie musiał pokazywać twarzy, mimo tego, że z tego żyje. W radiu czuliśmy się bezpiecznie. Poza tym w radio jest szczególna atmosfera. Wszystko to, czego nie można wyrazić gestem ani mimiką, trzeba wyrazić głosem. Radio obliguje do szczególnego wysiłku" - wyznał w wywiadzie dla PAP Life aktor.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: cały
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy