Reklama

Urodził się w rodzinie żydowskich imigrantów. Dlaczego zmienił imię i nazwisko?

Kinowa widownia zapamiętała go dzięki rolom w komediach Mela Brooksa - "Producenci", "Młody Frankenstein" czy "Płonące siodła". Stworzył też niezapomniany ekranowy duet z Richardem Pryorem. Gdyby żył, Gene Wilder obchodziłby dzisiaj 90. urodziny.

Kinowa widownia zapamiętała go dzięki rolom w komediach Mela Brooksa - "Producenci", "Młody Frankenstein" czy "Płonące siodła". Stworzył też niezapomniany ekranowy duet z Richardem Pryorem. Gdyby żył, Gene Wilder obchodziłby dzisiaj 90. urodziny.
Gene Wilder /Gary Null/NBC/NBCU /Getty Images

Gene Wilder urodził się jako Jerome Silberman w 1933 roku w rodzinie żydowskich imigrantów z Rosji. Studiował aktorstwo na Uniwersytecie Iowa, który ukończył w 1955 roku. Naukę kontynuował w brytyjskiej Bristol Old Vic Theatre School (1956-1958). Po powrocie do USA podjął pracę w teatrze, jednakże nie jako aktor, a jako kierowca samochodu i nauczyciel fechtunku.

Gene Wilder: Dlaczego zmienił imię i nazwisko?

W wieku 26 lat zmienił imię i nazwisko na Gene Wilder, ponieważ jego własne nie brzmiało dla niego zbyt dobrze. Imię zaczerpnął od Eugene'a Ganta, bohatera książek autorstwa Thomasa Wolfe'a, natomiast nazwisko od amerykańskiego powieściopisarza i dramaturga Thortona Wildera.

Karierę aktorską zaczynał na mniejszych scenach Broadwayu, dopiero po jakimś czasie zadebiutował na głównej jego scenie. Najlepszym dla niego rokiem w tym okresie był 1961, gdy za role w przedstawieniach "The Complaisant Lover" i "Roots" otrzymał nagrodę Clarence Derwent.

Reklama

Wilder zadebiutował przed kamerą w epizodycznej roli w "Matce Courage i jej dzieciach" (1964), filmie którego gwiazdą była Anne Bancroft. Jego kariera nabrała znacznego przyspieszenia, gdy poznał przypadkiem Mela Brooksa, który polubił Wildera i chętnie obsadzał go w swoich produkcjach.

Pierwszy dużą rolą Wildera była postać zakładnika w słynnym gangsterskim obrazie "Bonnie i Clyde" (1967) Arthura Penna. Najgłośniejsze kreacje artysty to Leo Bloom w "Producentach" (1969) Mela Brooksa i tytułowy bohater w filmie "Willy Wonka i fabryka czekolady" (1971) Mela Stuarta. Za pierwszą z nich był nominowany do Oscara w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy. Szansę na statuetkę miał także w 1974 roku za sprawą "Młodego Frankensteina" - tym razem w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany. Ważną rolą w filmografii Wildera był także George Caldwell z komedii akcji "Transamerican Express" (1976) Artura Hillera (był za nią nominowany do Złotego Globu).

Gene Wilder i Richard Pryor: Kultowy duet

Oprócz kreacji w "Producentach", zagrał u Mela Brooksa w równie słynnych komediach: "Młody Frankenstein" (1974) - parodii kina grozy, oraz "Płonące siodła" (1974) - parodii westernów.

W latach 70. i 80. artysta wystąpił ponadto w kilku filmach z Richardem Pryorem, tworząc z nim jedną z najbardziej charakterystycznych par w historii kina. Jednakże ich relacja nie była tak sympatyczna, jak sądzili widzowie i jak wynikałoby z filmów. W swej autobiografii Wilder napisał wiele gorzkich słów o Pryorze. Widzowie mogą ich pamiętać m.in. z komedii: "Czyste szaleństwo" (1980) Sydneya Poitiera, "Transamerican Express" i "Nic nie widziałem, nic nie słyszałem" (1989) wspomnianego Arthura Hillera oraz "Sobowtóra" (1991) Maurice'a Phillipsa.

Niewiele osób wie, że Wilder był nie tylko aktorem, ale stawał również po drugiej stronie kamery. Wyreżyserował, a przy okazji zagrał główne role w komediach: "Przygody najsprytniejszego z braci Holmesów" (1975), Największy kochanek świata" (1977), "Kobieta w czerwieni" (1984), "Miłość wilkołaka" (1986), a także jeden z wątków w nowelowych "Niedzielnych kochankach" (1980).

Jeśli chodzi o życie osobiste to Wilder był aż czterokrotnie żonaty! Jego pierwszymi dwiema żonami były Mary Mercier (1960 - 1965) i Mary Joan Schutz (1967 - 1974). W 1984 roku Wilder ożenił się z aktorką Gildą Radner, ale zaledwie pięć lat później owdowiał - Gilda zmarła na raka jajnika. Odtąd Wilder zaczął aktywnie wspierać profilaktykę chorób nowotworowych. Sam zresztą był hospitalizowany w związku z odmianą białaczki w 1999 roku. W 1991 roku aktor ożenił się powtórnie, tym razem z wykładowczynią, Karen Boyer, której mężem był aż do śmierci.

W 2005 roku Wilder wydał bardzo osobisty pamiętnik-autobiografię "Kiss Me Like A Stranger". 

Zmarł w 2016 roku w wieku 83 lat na skutek komplikacji wywołanych chorobą Alzheimera.

Gene Wilder: "Byłeś geniuszem"

Na wieść o śmierci artysty zareagowało wiele gwiazd z branży filmowej. Russell Crowe przyznał, że Wilder był jednym z jego idoli w dzieciństwie. "Widziałem 'Płonące siodła' w kinie siedem razy z moimi szkolnymi przyjaciółmi" - wspominał Crowe. "Gene Wilder - byłeś geniuszem. Spoczywaj w pokoju" - dodał aktor.

Odejście Wildera skomentował także komik Jim Carrey, wieloletni miłośnik jego talentu: "Gene Wilder miał jedną z najzabawniejszych i najsłodszych energii, jaką może mieć człowiek. Jeśli istnieje niebo, on ma tam zapewniony 'Złoty Bilet'" - stwierdził Carrey.

W podobnym tonie wypowiadał się aktor Rob Lowe: "Gene Wilder był jednym z moich najwcześniejszych bohaterów. 'Płonące siodła', 'Willy Wonka' - to klucz do komediowego aktorstwa. Smutno słyszeć o jego śmierci" - napisał Lowe.

Gene'a Wildera wspominał również reżyser i aktor Mel Brooks, który pracował z komikiem wielokrotnie. Był twórcą filmów "Młody Frankenstein", "Płonące siodła" i "Producenci", w których Wilder zagrał swoje najwybitniejsze role. "Jeden z największych talentów naszych czasów odszedł" - zaczął Brooks. "Błogosławił każdy film, nad którym wspólnie pracowaliśmy, swoją specjalną magią. Błogosławił moje życie swoją przyjaźnią. Będę za nim bardzo tęsknił" - wyznał gwiazdor.

"To był niesamowity człowiek" - napisał aktor i piosenkarz Harry Connick Jr, a komik Ricky Gervais zacytował postać Willy'ego Wonki, którą w filmie z 1971 roku wykreował Wilder, pisząc: "Udanego dnia, sir! Gene Wilder, odpoczywaj w pokoju". "Dziękuję ci za te wszystkie szczęśliwe godziny, które spędziłem, oglądając twoje filmy. Żegnaj komediowy geniuszu" - dodał brytyjski aktor Stephen Fry.

Hołd Wilderowi złożyły na swoich profilach w mediach społecznościowych również takie sławy, jak Josh Gad, Olivia Wilde, Elizabeth Banks, Alyssa Milano, Josh Groban, David Boreanaz, Michael McKean i Uzo Aduba. Aktorka znana z serialu "Orange is the New Black" nazwała Wildera "wielkim". "Geniusz, talent, aktor, osobowość, artysta, ikona, wielki, wielki, wielki Gene Wilder" - napisała Aduba.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Gene Wilder
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy