Reklama

"U Pana Boga w ogródku": Powrót na prowincję

W czwartek, 31 sierpnia, mija dokładnie 10 lat od premiery filmu Jacka Bromskiego "U Pana Boga w ogródku".

W czwartek, 31 sierpnia, mija dokładnie 10 lat od premiery filmu Jacka Bromskiego "U Pana Boga w ogródku".
Krzysztof Dzierma (L) i reżyser Jacek Bromski (P) na planie "U Pana Boga w ogródku" /AKPA

"U Pana Boga w ogródku" było kontynuacją nakręconego niemal dekadę wcześniej "U Pana Boga za piecem". Reżyser po raz kolejny przeniósł widzów w nostalgiczno-sielankowy krajobraz białostockiej prowincji z jej zaśpiewną, kresową mową, nieśpiesznym życiem małego miasteczka i zręcznie nakreślonymi, nietuzinkowymi bohaterami, którzy bronią się przed zgiełkiem świata, ale i do nich docierają w końcu modne nowinki techniczne i, niestety, także współczesne plagi (mafia i supermarkety). Całość okrasił dużą dawką humoru i wątkiem kryminalnym, też potraktowanym z przymrużeniem oka.

Reklama

W swoim pierwszym filmie o mieszkańcach Królowego Mostu Bromski naszkicował portret wsi na Kresach Wschodnich, gdzie tradycja i dawne wartości tworzą zabawny melanż z nowym stylem bycia. Przekonywał, że kresowa społeczność broni się przed zawirowaniami współczesności i chroni swoje prowincjonalizmy.

- "U Pana Boga za piecem" to był niemal eksperyment. Wcześniej nie było podobnego filmu. Prowincja, nieznani aktorzy, podlaski dialekt, małe miasteczko jako kolebka konserwatywnych wartości. Nie wiedzieliśmy na ile to będzie nośne, atrakcyjne dla widza. Penetrowaliśmy nowe tereny filmowe. Robiliśmy to trochę po omacku, zdani na instynkt. Chcieliśmy zrobić komedię dla ludzi, film z założenia popularny. Ale chcieliśmy też przenieść na ekran magię Podlasia, a na takie zabiegi nie ma w kinie gotowej recepty - wyjaśniał reżyser.

Po blisko 10 latach powrócił do Królowego Mostu.

Przez te lata w ekranowym miasteczku niewiele się zmieniło. To wciąż to samo miejsce z kościelną wieżą górującą nad okolicą i złotą kopułą cerkwi, z charyzmatycznym proboszczem i posłusznymi parafianami. To świat, w którym czas niemal się zatrzymał. W filmie "U Pana Boga w ogródku" powrócili ci sami bohaterowie - miejscowy komendant policji i ksiądz proboszcz, który ma niemal całkowitą władzę nad duszami parafian. Jest i organista Witek, dziś już stateczny mąż i ojciec czwórki dzieci. Pojawiają się też nowe postaci. Do Królowego Mostu trafiają najgorszy absolwent szkoły policyjnej i świadek koronny, któremu trzeba zapewnić ochronę. 

"W drugiej części prowincja jest lepszym odzwierciedleniem tego wielkiego chaotycznego świata, w którym wszystko widać lepiej. Widać jak na dłoni kto jest dobry, a kto zły. Z tym, że nie ma tu naprawdę złych ludzi. Występują różne cechy ludzkie, zarówno dobre i złe, którym się przyglądamy, ale z akceptacją człowieka, ze wszystkimi jego aspektami" - mówił Bromski.

W filmie zobaczyliśmy aktorów znanych z pierwszej części: Krzysztof Dzierma wcielił się w miejscowego księdza, Andrzej Zaborski ponownie ubrał kostium komendanta policji. Na ekranie nie zabrakło także nowych twarzy: Emiliana Kamińskiego (gangster "Żuraw"), Małgorzaty Sadowskiej (Struzikowa) i Wojciecha Solarza (aspirant Marian Cielęcki).

Aktorów zapraszam na zdjęcia próbne. Do roli Marusi obejrzałem ponad pięćdziesiąt rosyjskich aktorek. Najczęściej to kilkanaście osób do jednej roli. Warunek jest jeden - żeby nie kojarzyli się z jakąś postacią serialową. To warunek konieczny. Gwiazda serialu niesie ze sobą cechy charakteru, które są tak wpojone w widza, że nie sposób przedstawić mu czegoś innego. Gdybym miał w filmie postać Złotopolskiego, to bym zatrudnił Złotopolskiego. A jak chcę postać wymyśloną przez siebie, to Złotopolski się nie nadaje - tłumaczył reżyser.

Po raz pierwszy na ekranie zobaczyliśmy córkę Ewy Ziętek, Agatę Kryskę, która wcieliła się w córkę komendanta.

- Na co dzień mieszka w Berlinie i nie jest aktorką zawodową. Znam Agatę od dziecka, mimo to zaprosiłem ją na casting. Miałem jeszcze kilka innych młodych aktorek, ale Agaty żadna nie przebiła - przyznawał Bromski.

Pozostali aktorzy mieli szansę zagrać u Bromskiego pierwszoplanowe debiuty. - Pierwszy raz dużą rolę gra w filmie Wojtek Solarz. Widziałem go wcześniej w teatrze. Co do niego też nie miałem wątpliwości. Przypominał mi młodego Pierre'a Richarda. Ta rola była jakby dla niego napisana. Pierwszy raz gra tak dużą rolę Małgosia Sadowska. Świetnie sobie dała radę. Okazała się wybitną aktorką i potrafiła wykorzystać szansę - dodawał reżyser. - Emiliana Kamińskiego wzięliśmy z myślą, żeby go kompletnie zmienić. Taki Bruce Willis trochę miał z niego być. Świetny aktor i na dodatek mało ograny w filmach - mówił Bromski.

Najważniejszymi postaciami serii byli jednak bohaterowie, w których wcielili się aktorzy Białostockiego Teatru Lalek.

Krzysztof Dzierma powrócił po 10 latach jako proboszcz. Rola w "U Pana Boga za piecem" była jego debiutem filmowym. Na ekran trafił wspólnie z odtwórcą roli komendanta Andrzejem Zaborskim.

- Graliśmy wspólnie z Andrzejem Zaborskim kilka przedstawień. W jednym z nich Andrzej gra mojego młodszego brata bliźniaka. Ja gram siebie, kompozytora. Leżę w łóżku skacowany, a brat mnie odwiedza. Podczas jednego ze spektakli w warszawskim Teatrze Małym zobaczył nas Jacek Bromski. Wkrótce zaproponował mi rolę proboszcza. Zapytałem go czy wie co robi, ale mimo wszystko odważył się. Sam większych oporów nie miałem - wspominał Dzierma.

Andrzeja Zaborskiego znów zobaczyliśmy w roli komendanta policji .

- Komendant nie ma żadnego pierwowzoru. Jak przeczytałem scenariusz, to pomyślałem "Cholera, no komendanta muszę zagrać". Ta postać od razu była mi bardzo bliska. Nie miałem z nią żadnych problemów. Nie zastanawiałem się jak to zrobić. To po prostu jestem ja - przyznawał aktor. 

Film "U Pana Boga w ogródku"odniósł ogromny sukces, zdobył 7 nagród na XXIII Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, m.in. za scenariusz i reżyserię, a także nagrodę najważniejszą - Złotego Klakiera od publiczności. Był też pierwszym polskim filmem, który ukazał się na płycie Blu-ray. Film doczekał się też telewizyjnej wersji w formie ośmioodcinkowego serialu.

W 2009 roku Bromski domknął trylogię Królowego Mostu filmem "U Pana Boga za miedzą".


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy