"Top Gun: Maverick": Dostał cenną radę od słynnego ojca
Wyreżyserowany przez Josepha Kosinskiego "Top Gun: Maverick" bije rekordy popularności na całym świecie. Jednym z aktorów, który występuje w filmie w roli pilota, jest Lewis Pullman, czyli syn Billa Pullmana, który za sterami myśliwca zasiadał w słynnym "Dniu niepodległości". Lewis zdradził, jakie rady otrzymał od swojego słynnego ojca.
Bob, w którego postać wciela się Lewis Pullman, to jeden z nieustraszonych pilotów myśliwców, który bierze udział w morderczym treningu lotniczym przed przystąpieniem do samobójczej misji. Choć wygląda niepozornie, odwagi i umiejętności nie można mu odmówić, bo w kokpicie samolotu czuje się jak ryba w wodzie. W tym, że Lewis Pullman w roli pilota prezentuje się tak przekonująco, spore zasługi ma jego ojciec - Bill Pullman.
"Tata jeszcze nie widział filmu, ale nie mogę się doczekać, aż go obejrzy. (...) Zawsze przed przyjęciem jakiejś roli zwracam się do niego po rady, bo wiem, że da mi świetne podpowiedzi. Swoje sceny lotnicze do 'Dnia niepodległości' kręcił na green-screenie, ale dał mi dobre rady dotyczące ruchu, dzięki czemu mogłem realnie oddać fizyczność tego, co dzieje się w kokpicie myśliwca. Podpowiedział mi przede wszystkim, żeby moja postać była prawdziwa i mocno stąpała po ziemi. I żebym słuchał tego, co radzą mi prawdziwe asy lotnictwa, bym na ekranie potrafił oddać to, czego dokonują w powietrzu" - ujawnił Lewis Pullman w rozmowie z portalem "The Hollywood Reporter".
W tej samej rozmowie młody aktor wyraził podziw dla największej gwiazdy filmu "Top Gun: Maverick", Toma Cruise'a. "Jedyną konkurencją dla Toma Cruise’a jest Tom Cruise. Kiedy więc zaczyna kręcić film, nie ogląda się dookoła, szukając czy jest ktoś, kto próbuje zrobić to samo co on. Bo nie ma kogoś takiego. I za każdym razem potrafi przebić to, co pokazał w swoim poprzednim filmie. Jednocześnie jest bardzo hojny w dawaniu innym swojego czasu i energii. Osobiście załatwił nam wszystkim przeszkolenie lotnicze. Początkowo wydawało mi się, że to dla mnie za dużo, ale ani się obejrzałem, a stopniowo wytrzymywałem przeciążenie 8,5 g" - powiedział zachwycony aktor.
"Przy takim przeciążeniu czujesz się jak marionetka, której wszystkie sznurki zostały zebrane do środka Ziemi. Jak ktoś, na kim usiadło bardzo ciężkie zwierzę. To szalone. To ogromna szansa, że dostaliśmy możliwość wyćwiczenia tego tak, jak gdyby to było normalne. Tom Cruise zawsze przy nas był i upewniał się, żebyśmy dostali to, czego potrzebujemy. To najbardziej zapracowany człowiek, jakiego znam. Dlatego to niezwykłe, że poświęcił swój czas, byśmy byli pewni siebie i mieli wszystko, czego potrzebujemy" - dodał Lewis Pullman.