Reklama

"Tonia": Marcin Bortkiewicz wraca z nowym filmem. W głównej roli jego córka

Już 12 maja do kin w całej Polsce wejdzie długo wyczekiwany film "Tonia" w reżyserii Marcina Bortkiewicza - twórcy obsypanej nagrodami "Nocy Walpurgi" z 2015 roku. W tytułową rolę brawurowo wcieliła się - debiutująca na wielkim ekranie - Marianna Ame, prywatnie córka reżysera. W obsadzie znaleźli się również: Małgorzata Zajączkowska, Adam Bobik, Izabela Dąbrowska, Mariusz Zaniewski, Karolina Adamczyk i Dariusza Wieteska.

"Tonia": Co to za film?

Tonia (Marianna Ame) ma 11 lat. Na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od swoich rówieśniczek, ale to naprawdę wyjątkowa dziewczyna. Żyje w świecie fantazji, jej głowa jest pełna marzeń i niesamowitych pomysłów. Mieszka z babcią (Małgorzata Zajączkowska) i tatkiem (Adam Bobik), który nadużywa alkoholu. Choć nie jest jej łatwo, z uśmiechem na twarzy mierzy się z codziennymi problemami. Jest sprytna, inteligentna, a przy tym niezwykle urocza. Ma w sobie więcej siły i energii niż niejeden dorosły.

Reklama

Gdy dowiaduje się, że jej ukochany ojciec planuje wyjechać do pracy we Włoszech, postanawia zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić. Upija go, wrabia w przyjmowanie porodu cielaka, zaprasza do domu jego kochankę. Kreatywność Tonii nie zna granic. Mimo niepowodzeń, nie poddaje się. Jest przekonana, że dopnie swego. Do czasu, aż na jaw nie wyjdzie skrywana przez lata rodzinna tajemnica.

- "Tonia" jest dramatem społecznym opowiadającym o jednym dniu z życia dziewczynki, której ojciec ma wyjechać do pracy do Włoch. Wszystko, co widz obejrzy, jest przedstawione z punktu widzenia 11-latki, która w filmie jest narratorką swojej opowieści. Dla Toni świat i jej życie są opowieścią filmową, dlatego pozwoliłem sobie na kilka dodatkowych środków stylistycznych, których zazwyczaj w dramacie społecznym brak. Duża dawka poczucia humoru, nawet w obliczu rzeczywistości beznadziejnej, realizm z ducha magiczny, przemieszanie rzeczywistości i fantazji, tak, by zamazać granicę je dzielącą - podkreśla Marcin Bortkiewicz.

- Pragnę wyznać, że ta historia "włoska" podszyta jest moimi własnymi wspomnieniami, wrażeniami, zdarzeniami, które choć tu wymyślone, ukształtowały mnie w dzieciństwie jako człowieka. Wszystko, co napisałem, nigdy się nie zdarzyło naprawdę, lecz każde z poszczególnych epizodów jest jednym z elementów świata, w którym wyrosłem i każdy ze szczegółów tego świata ma swoje miejsce w napisanym scenariuszu... - dodaje reżyser filmu "Tonia".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tonia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy