Tomasz Raczek ostro o "Chłopach": Użyto programów modyfikujących obraz?
Animacja "Chłopi" DK i Hugh Welchmanów została wybrana na polskiego kandydata w wyścigu po Oscara międzynarodowego. Chociaż film zebrał bardzo dobre recenzje, są i tacy, którzy mają o nim nieco bardziej krytyczne zdanie. Jednym z nich jest Tomasz Raczek. Dawny współprowadzący "Pereł z lamusa" nie szczędził uwag wobec filmu. Później stwierdził, że według jego informacji w procesie twórczym filmu mogły zostać wykorzystane programy graficzne. Zaprzecza temu reżyserka filmu.
"Chłopi" są adaptacją nagrodzonej Noblem książki Władysława Reymonta. Twórcy filmu, DK i Hugh Welchmanowie, w 2017 roku otrzymali nominację do Oscara za "Twojego Vincenta". Każda z klatek tego filmu została przeniesiona na płótno malarskie, tworząc wrażenie żywego obrazu. Podobną technikę wykorzystano w "Chłopach".
Raczek, tak jak spora część polskich dziennikarzy i krytyków filmowych, widział film Welchmanów podczas 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. "Chłopi" otrzymali tam Nagrodę Specjalną Jury i Nagrodę Publiczności. Recenzje były natomiast w ogromnej większości bardzo dobre. "To znowu jest malowidło, w którym twarze postaci ożywają po tysiąckroć, w rytmie nie tylko reymontowskich zmienności pół roku, ale i zmienności klatek, sytuacji, scen. Wszystko to zaś inspirowane wielkim polskim malarstwem impresjonistycznym, realistycznym. [...] Chodzi nie tylko o wykreowanie koherentnego plastycznego świata, ale i zrozumienie odrębności szczegółu, detalu. Zauważenie najdrobniejszego szczegółu. Fotogenia malarstwa: pyłek na nozdrzach Jagny, wzorek na cembrowinie, drzazga na chodaku" - pisał dla Interii Łukasz Maciejewski.
Film nie przypadł do gustu Tomaszowi Raczkowi. Krytyk, który lata temu prowadził razem z Zygmuntem Kałużyńskim "Perły z lamusa", stwierdził w wideo opublikowanym na swoim kanale w serwisie YouTube, że z seansu "Chłopów" nie wyszedł zadowolony. "Zauważyłem, że język malarski filmu 'Chłopi' różni się od tego, który był zastosowany w filmie 'Twój Vincent'. Różni się jakościowo, dziwną gładkością, mniej tam było widać pociągnięć pędzla. Szczególnie to było widać przy zbliżeniach twarzy, która trudno powiedzieć, żeby była realistyczną twarzą. Ona była taką fotograficzną twarzą" - mówił. Stwierdził także, że warstwa wizualna filmu przypominała mu nie malarstwo a filtr nałożony w programie graficznym. Z kolei główne role określił jako "niedograne". "Dla mnie ten film jest pięć na dziesięć" - podsumował dzieło Welchmanów.
W swoim filmie Raczek zaznaczył także, że po krótkiej opinii, którą po seansie zamieścił w mediach społecznościowych, odezwali się do niego twórcy "Chłopów" urażeni wzmianką o nałożonym filtrze. "Rozmawiałem z zawodowymi malarzami, grafikami, których pytałem, jak ich zdaniem to wygląda [...] i oni mówili, że to nie jest oczywiste, że widać w niektórych miejscach pójście na skróty" - stwierdził krytyk. Dodał, że nie wątpi w zdolności artystów zaangażowanych w tworzenie filmu. Uważa jednak, że ich prace były później poddawane "obróbce elektronicznej, która nie była tylko montażem gotowych obrazów, ale zawierała w sobie także elementy wpływające na przekazywany rodzaj obrazu".
Raczek gdybał także, jak wyglądałaby klatka wykonana w podobnej estetyce przy użyciu sztucznej inteligencji. Zdradził, że otrzymał wiadomość w mediach społecznościowych od osoby podającej się za artystę pracującego przy "Chłopach". Miała ona przyznać, że w procesie twórczym użyto programów modyfikujących obraz.
DK Welchman odniosła się do tych zarzutów podczas rozmowy z Interią w czasie 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. "Tutaj chciałam też dodać ważne oświadczenie, a właściwie odpowiedź na oszczerczy zarzut, że film powstał tylko częściowo namalowany, a częściowo przy użyciu filtra. Szerzenie takich informacji po tym, kiedy my — twórcy i produkcja filmu opowiedzieliśmy, jak film powstawał, że jest stworzony manualnie, przy użyciu animacji poklatkowej — to jak zarzucanie nam kłamstwa. Film może się podobać albo nie, ale ja nie pozwolę na nazywanie mnie kłamczuchą. Zapraszamy do naszego studia, aby zobaczyć magazyn, w którym znajduje się 3000 obrazów lub do naszego studia, gdzie chętnie otworzymy sceny z animacją i pokażemy/wyjaśnimy, jak wygląda proces animacji. Ani AI, ani żadne filtry nie były użyte przy produkcji tego filmu".
Z kolej Hugh Welchman tłumaczył, jak powstawała każda klatka produkcji. "Chciałbym jeszcze dodać, że pracujący nad filmem artyści nie malowali na klatkach z nagranym przez nas materiałem aktorskim, tylko robili to, co naprawdę robią malarze. Rozstawiają sztalugi przed malowanym obiektem i odwzorowują rzeczywistość. My też rozstawialiśmy sztalugi przed ekranem, na którym wyświetlaliśmy aktorskie sceny, a oni przenosili to, co widzą, na płótno. Żadnego nadmalowywania. Żadnych kalek".