Reklama

Tomasz Kot doświadczył dwóch cudów! Wszystko dzięki żonie!

Tomasz Kot był - jak wspomina - po kilku życiowych zakrętach, gdy w 2000 roku podczas spaceru po krakowskich Plantach poznał dziewczynę, która totalnie zawróciła mu w głowie i sprawiła, że zapragnął stabilizacji i rodziny. Natychmiast poprosił Agnieszkę o rękę, choć wcale nie spieszyło mu się do ślubu. Pobrali się dopiero sześć lat później. Dziś nie wyobraża sobie życia bez ukochanej oraz dzieci, które nazywa "cudami".

Tomasz Kot był - jak wspomina - po kilku życiowych zakrętach, gdy w 2000 roku podczas spaceru po krakowskich Plantach poznał dziewczynę, która totalnie zawróciła mu w głowie i sprawiła, że zapragnął stabilizacji i rodziny. Natychmiast poprosił Agnieszkę o rękę, choć wcale nie spieszyło mu się do ślubu. Pobrali się dopiero sześć lat później. Dziś nie wyobraża sobie życia bez ukochanej oraz dzieci, które nazywa "cudami".
Tomasz Kot - znakomity aktor, szczęśliwy mąż i ojciec /AKPA

Gdyby pewnego jesiennego wieczoru 2000 roku Tomasz Kot nie wybrał się na spacer po krakowskich Plantach, być może nigdy nie poznałby Agnieszki. Zobaczył ją w towarzystwie swoich znajomych z uczelni. Podszedł, przestawił się i... poprosił, by za niego wyszła. "Dobrze, tylko nie dzisiaj" - usłyszał. Agnieszka Olczyk kończyła właśnie studia na wydziale operatorskim katowickiej Szkoły Filmowej i planowała przeprowadzkę do Krakowa. Tomasz zaproponował, że będzie jej przewodnikiem po mieście.

Reklama

Szybko stali się nierozłączni, ale aktorowi wcale nie spieszyło się do ślubu.

- Byłem po kilku zakrętach i dopiero układałem swoje życiowe klocki - wspominał w rozmowie ze "Zwierciadłem".

Ponad pięć lat trwało, zanim Tomasz uznał, że nie powinien dłużej zwodzić ukochanej.

- Było nam z Agnieszką dobrze, więc ślub stał się kolejnym krokiem. Małżeństwo daje mi poczucie, że wiem, dokąd zmierzam - powiedział kilka lat później, opowiadając dziennikarce "Twojego Stylu" o najważniejszych życiowych decyzjach.

Tomasz Kot: Narodziny dzieci to najpiękniejsze, co spotkało go w życiu

Był ostatni dzień września 2006 roku, gdy punktualnie o godzinie 14 w częstochowskim kościele św. Franciszka z Asyżu Agnieszka Olczyk i Tomasz Kot wymienili się obrączkami i przysięgli sobie dozgonną miłość. Wtedy - stojąc przed ołtarzem - nie wiedzieli jeszcze, że wkrótce zostaną rodzicami...

Blanka przyszła na świat osiem miesięcy po ich ślubie. Trzy lata później rodzina powiększyła się o Leona.

- Doświadczyłem dwóch cudów. To narodziny moich dzieci - wyznał aktor w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Blanka i Leon zawsze byli dla rodziców najważniejsi. To właśnie dla nich, by nie dusili się w miejskim smogu, Tomasz Kot kupił otoczony pięknym ogrodem wiejski dom nad Bugiem. Agnieszka, która po Szkole Filmowej ukończyła studia psychologiczne, zrezygnowała z własnych ambicji zawodowych, by osobiście zadbać o edukację córki i syna. Aktor nie był zachwycony, gdy żona oznajmiła mu, że ich pociechy nie pójdą do normalnej szkoły i że sama będzie je uczyła w prywatnej domowej klasie. Oceny celujące, jakie Blanka i Leon dostawali na egzaminach w kuratorium, potwierdziły, że decyzja ich mamy była słuszna.

Tomasz Kot: Gdyby nie żona, nie zagrałby paru dobrych ról

Tymczasem media obiegły plotki, że w małżeństwie Kotów nie dzieje się najlepiej, bo Tomaszowi nie podoba się, że to Agnieszka rządzi w ich domu, że nie pozwala mężowi spotykać się ze znajomymi, że po prostu wzięła go pod pantofel.

- Mam stuprocentowe zaufanie do żony, bo ona mnie zna najlepiej na świecie i potrafi podpowiedzieć coś, czego sam nie dostrzegam - powiedział aktor "Gazecie Krakowskiej", zapytany o kryzys w jego rodzinie.

Tomasz Kot nie kryje, że Agnieszka jest jego doradczynią i... wyrocznią.

- Gdyby nie ona, nie zagrałbym paru dobrych ról - twierdzi.

Do tego, że czasami wyjeżdża do pracy na drugi koniec świata i bywa, że tygodniami nie ma go w domu, Agnieszka już dawno się przyzwyczaiła. Zresztą Tomasz stara się nie opuszczać domu na dłużej niż trzy miesiące. Bardzo dba o to, by - to jego słowa - "nie schrzanić sprawy z rodziną, a zwłaszcza z dziećmi".

- To jest mój trzon, tego się muszę trzymać, niezależnie od tego, jak bardzo atrakcyjnymi projektami machają mi przez oczami - powiedział portalowi "Kobieta.pl".

Aktor, który po sukcesie nominowanej do Oscara "Zimnej wojny", miał szansę zrobić karierę w Hollywood, nigdy nie brał pod uwagę przeprowadzki za ocean. Nie mógłby tego zrobić Agnieszce, która w Polsce ma swoje projekty.

- Jestem w relacji z moją żoną na równych prawach, a fundamentem tej relacji jest wsparcie, które umożliwia nam wzajemne rozwijanie się - zadeklarował w rozmowie z "Show".

- Ja wiem, że po każdym wyjeździe mam dokąd wracać, a moja żona - że wrócę i zajmę się domem, i wtedy ona może poświęcić się realizacji swoich marzeń - dodał.

Tomasz Kot: Córka Blanka odziedziczyła po tacie wielki talent

Tomasz Kot jest bardzo dumny z ukochanej, która rok temu wyreżyserowała swój pierwszy film "Jeszcze jeden koniec świata". Bez wahania zgodził się w nim zagrać u boku... córki. Blanka, która jest jego oczkiem w głowie, nauczyła go, że aby być naprawdę dobrym ojcem, nie może niczego udawać.

Aktor i jego żona bardzo chcieli uchronić córkę przez aktorstwem, ale wszystko wskazuje na to, że Blanka pójdzie jednak w ślady sławnego taty. W serialu "Wielka woda", w którym zagrała Klarę, udowodniła, że odziedziczyła po nim wielki talent.

Tomasz Kot nie kryje, że był w jego życiu moment, kiedy nieco zaniedbał najbliższych i bał się, że jego rodzina się rozpadnie. Obiecał sobie wtedy, że zrobi wszystko, by do tego nie dopuścić. I słowa dotrzymał - tuż przed wybuchem pandemii, po powrocie z Hiszpanii, gdzie pracował na planie "Wroga doskonałego", przez parę miesięcy nie ruszał się z domu. Żartuje, że nie tylko z powodu ogłoszonego wtedy lockdownu. Tygodnie spędzone z dziećmi przypomniały mu, że tak naprawdę przede wszystkim jest tatą.

- Ojcostwo to dla mnie unikatowa sytuacja, żadna chwila z dziećmi się przecież nie powtórzy - twierdzi.

 

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Kot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy