Tom Hanks: Żadnych komedii romantycznych!
Nie obraziłby się na trzeciego Oscara, ale w tym roku nie został do niego nawet nominowany. Za to pomógł go dostać komuś innemu.
W ubiegłym roku zagrał w dwóch filmach dwie prawdziwe postacie: porwanego przez somalijskich piratów kapitana Richarda Phillipsa ("Kapitan Phillips") i Walta Disneya ("Ratując pana Banksa"). Choć za obie otrzymał mnóstwo pochwał i był typowany jako murowany kandydat do Oscara, tym razem Akademia pozostała niewzruszona jego talentem.
Niektórzy uznali to za afront, sam Hanks podszedł do sprawy z całkowitym spokojem. Nie postawi sobie na półce kolejnej nagrody, ale za to zyskał nowego, niezwykłego znajomego - wspomnianego Richarda Phillipsa. Którego bardzo podziwia i od którego mocno się różni.
- Obawiam się, że pod względem charakteru stanowię jego całkowite przeciwieństwo. To dzielny człowiek, który opłynął chyba wszystkie najgorsze zakątki świata, a najodważniejsza rzecz, na jaką ja kiedykolwiek się zdobyłem, to decyzja, żeby mieć dzieci. A poza tym bałbym się wyjechać dokądkolwiek samotnie - skwitował z humorem podobieństwa między sobą a nim.
Żartuje zresztą ze wszystkiego - nawet ze swojej reżyserskiej kariery (ma na koncie dwa pełnometrażowe filmy). - Z przyjemnością zrobiłbym jeszcze kiedyś jakiś film, ale cały czas mam wrażenie, że nie jestem na to gotowy. Reżyser musi umieć przekazać innym to, co siedzi mu w głowie, a mnie rzadko to się udaje - twierdzi.
Dowcipnie opowiada też o wysokich gażach, jakie inkasuje. - To nie moja wina, że producenci proponują mi niedorzecznie wysokie sumy za występy w filmach. Jakie są tego plusy? Nie mam żadnych długów - mówi.
Żartuje nawet ze swojej choroby - cukrzycy typu 2, o której dowiedział się dopiero niedawno. - Moja lekarka powiedziała: "Słuchaj, jeśli będziesz w stanie utrzymać wagę ze szkoły średniej, to będziesz całkiem zdrowy". Tylko, że ja wtedy ważyłem 45 kilo... Cóż, trudno, będę miał cukrzycę! - stwierdził.
Na szczęście da się z nią jakoś żyć. Może nieco gorzej - musiał na przykład zrezygnować z ulubionej pizzy, która teraz może stanowić dla niego śmiertelne niebezpieczeństwo - ale w pracy mu to w niczym nie przeszkadza. Jedynym ograniczeniem w przyjmowaniu ról jest wiek. Hanks zdecydował, że definitywnie kończy z graniem w komediach romantycznych, bo jest już na nie za stary.
- Teraz opowiadają one o nastolatkach uprawiających seks. Dlatego też nie zobaczycie mnie więcej w takim filmie - zapowiedział. Ale zamierza wspierać swoją przyjaciółkę i partnerkę z trzech komedii romantycznych (w tym m.in. słynnej "Bezsenności w Seattle") - Meg Ryan. Wyprodukuje jej debiut reżyserski "Ithaca" - o młodym chłopcu, który w czasie II wojny światowej dostarcza ludziom listy.
Zresztą, Hanks w ogóle lubi pomagać innym. Był konsultantem Matthew McConaugheya, któremu doradzał na podstawie własnych doświadczeń (choćby po "Filadelfii"), jak najefektywniej zrzucić kilogramy do roli chorego na AIDS Rona Woodroofa w "Witaj w klubie". Rady były skuteczne do tego stopnia, że McConaughey schudł 20 kg i dostał pierwszego w karierze Oscara.
EGP
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Poczytaj nasze recenzje!