Reklama

To on miał zagrać w "Nocach i dniach". Wygryzł go Jerzy Bińczycki

We wtorek mija 40 lat od śmierci Józefa Nowaka. Gwiazdor filmów "Hydrozagadka" i "Wiosna panie sierżancie" miał wcielić się w postać Bugumiła Niechcica w "Nocach i dniach" Jerzego Antczaka, tuż przed rozpoczęciem zdjęć stracił jednak rolę na rzecz Jerzego Bińczyckiego.

We wtorek mija 40 lat od śmierci Józefa Nowaka. Gwiazdor filmów "Hydrozagadka" i "Wiosna panie sierżancie" miał wcielić się w postać Bugumiła Niechcica w "Nocach i dniach" Jerzego Antczaka, tuż przed rozpoczęciem zdjęć stracił jednak rolę na rzecz Jerzego Bińczyckiego.
Józef Nowak w filmie "Hydrozagadka" /TVP

Kinomani kochali go za role w filmach "Pamiątka z Celulozy" i "Zezowate szczęście", a miłośnicy seriali uwielbiali za występy w "Stawce większej niż życie", "Hrabinie Cosel" i "Przygodach pana Michała".

Najwięcej fanów Józef Nowak miał jednak wśród... dzieciaków - a to za sprawą udziału w ogromnie popularnych wtedy produkcjach skierowanych do młodych widzów, a zwłaszcza w "Wakacjach z duchami", "Do przerwy 0:1" i "Paragon gola".

Reklama

Najbardziej ikoniczną kreacją aktorska Nowaka pozostaje występ w kultowej "Hydrozagadce" Andrzeja Kondratiuka.

Partyjny towarzysz w kostiumie superbohatera

Głównym bohaterem filmu jest kreślarz Jan Walczak (owak), który poproszony zostaje przez szalonego naukowca - profesora Milczarka (Wiesław Michnikowski) o pomoc w rozwiązaniu tajemniczej zagadki - znikania wody w Warszawie w trakcie największych upałów. Niepozorny Walczak, wzorem Clarka Kenta z komiksu Marvela, przeistacza się w odważnego superbohatera Asa, który odkrywa podstępną intrygę demonicznego doktora Plamy (Zdzisław Maklakiewicz) i maharadży Kawuru (Roman Kłosowski). Zamierzają oni przy pomocy reakcji termojądrowej odparować wodę z polskich akwenów i przetransportować ją w postaci chmur, celem nawodnienia pustyni, na terytorium której znajduje się państwo Kawuru.

Główny bohater "Hydrozagadki" przypomina ubiorem swego bardziej znanego amerykańskiego kolegę - Jan Nowak w filmie Kondratiuka paraduje w specjalnym kostiumie z wielką literą "A" na piersiach. As obdarzony jest też, podobnie jak Superman, nadprzyrodzonymi umiejętnościami, przeczącymi prawom grawitacji.

Maciej Łuczak w książce "Wniebowzięci, czyli jak to się robi hydrozagadkę" zwraca jednak uwagę na inne źródło inspiracji. "Podobny komiksowy czarno-biały schemat fabularny cechuje wszystkie filmy z Jamesem Bondem, który zawsze walczy z szalonymi naukowcami oraz zbrodniczymi organizacjami, chcącymi przejąć kontrolę na światem" - pisze Łuczak, dodając że wybitnie "bondowską" relacją jest w "Hydrozagadce" związek głównego bohatera z profesorem Milczarkiem. "Kojarzy się on przecież ze zwierzchnikiem Bonda z Secret Service, zwanym M., który na początku każdego filmu o przygodach agenta 007 wzywa go do siebie i powierza jakąś tajną misję".

As jest jednak przede wszystkim "porządnym obywatelem", stojącym na straży przyzwoitości. To już jawna parodia pozytywnych bohaterów licznych filmów, zwanych produkcyjniakami. Oto jak główny bohater scharakteryzowany został w scenariuszu "Hydrozagadki": "Kawaler, nie pije, nie pali, szkołę ukończył z oceną celującą, sportowiec amator, finalista biegów przełajowych, przechodził szczepienia ochronne, w dzieciństwie nie chorował na świnkę, koleżeński, stały w uczuciach, punktualny, obowiązkowy, nienaganny pracownik uśmiechnięty na co dzień, wszechstronnie aktywny, sprawny fizycznie, umysłowo. Tyle pozytywnych cech w jednym człowieku daje niepospolitą siłę, moc i energię. Dlatego nasz bohater jest fenomenem natury!".

Warto dodać, że odtwórca głównej roli - Jan Nowak - poza tym, że był "partyjnym towarzyszem", miał już na swoim koncie dwie duże proletariackie role kinowe: w "Pamiątce z Celulozy" oraz "Pod gwiazdą frygijską". Był więc wyrazistym symbolem socrealistycznego kina.

"Józek Nowak był naprawdę świetny. Grał brawurowo, nie chciał nawet, żeby nasz wspaniały kaskader (...) go dublował. Parę razy wykonał sam skoki na batucie. Józek był wzorem bohatera pozytywnego. On, partyjny towarzysz, bawił się jednak świetnie przy kręceniu tego filmu" - wspomina Kondratiuk.

Rola Asa przyczyniła się z pewnością do tego, iż w 1970 roku aktor otrzymał Brązowy Medal za zasługi dla Obronności Kraju.

Miał zagrać w "Nocach i dniach"

Nowaka pamiętamy także z głównej roli w komedii Tadeusza Chmielewskiego "Wiosna panie sierżancie". Wcielił się w nim w funkcjonariusza milicji w podwarszawskim miasteczku, który przygotowuje się do... matury.

"Gdy wykombinowałem, że tę rolę zagra Józef Nowak, nową sylwetkę sierżanta zacząłem pisać właśnie pod niego" - wspominał Tadeusz Chmielewski. "W Nowaku była taka krwista ludowość, rubaszność. Jego wybór zdeterminował także duże zmiany wśród postaci drugoplanowych" - dodawał reżyser.

W 1977 roku Jerzy Antczak zaoferował mu zagranie Bogumiła w "Nocach i dniach".

"Dostałem scenopis, omówiliśmy rolę. Ba! Konwersowaliśmy już nawet, czy mam zapuszczać brodę od zaraz, czy jeszcze trochę poczekać" - opowiadał aktor.

W ostatniej chwili - zaledwie miesiąc przed planowanym rozpoczęciem zdjęć - Józef Nowak dowiedział się, że reżyser postawił jednak na innego aktora. "Kolega Bińczycki z Krakowa lepiej mu pasował, więc moja przygoda z 'Nocami i dniami' zakończyła się szybciej niż mogłem przypuszczać" - żalił się dziennikarzowi z magazynu "Perspektywy".

Dopiero kiedy zobaczył na ekranie Jerzego Bińczyckiego, przyznał, że Jerzy Antczak dokonał naprawdę doskonałego wyboru. Robił jednak dobrą minę do złej gry i przekonywał wszystkich, którzy pytali go, czy nie żal mu roli w nominowanym do Oscara filmie, że... dobrze się stało, iż stracił ten angaż.

"Przyjmując tego rodzaju rolę, musiałbym na dwa lata zrezygnować z radia, telewizji, i - co najbardziej bolesne - z teatru" - twierdził.

"Nigdy nie chciałem być gwiazdą"

Józef Nowak do końca życia (zmarł 16 stycznia 1984 roku w wieku 58 lat) pracował jak szalony i oprócz mnóstwa ról dorobił się też... choroby serca, która w końcu go zabiła.

Dziś o uwielbianym niegdyś aktorze pamiętają tylko nieliczni. A to przecież on wcielił się tuż przed śmiercią w Kajetana Talara, ojca Andrzeja, Bronka i Leszka, w kultowym "Domu". To on latami użyczał swego głosu Bronkowi Grzelakowi w radiowych "Matysiakach". To on wreszcie był gwiazdą festiwali piosenek żołnierskich w Kołobrzegu i wylansował wielki przebój "Takiemu to dobrze". Był wielką gwiazdą, choć w ogóle mu na tym nie zależało...

"Nigdy nie chciałem być gwiazdą. Chciałem być dobrym aktorem" - powiedział w ostatnim wywiadzie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy