Reklama

To był najgorszy film 2023 roku! Sequel ma być... mocniejszy

Jeden z najgorszych filmów 2023 roku wraca z sequelem. Pojawił się pierwszy zwiastun horroru "Puchatek: Krew i miód 2", który powinien trafić na kinowe ekrany jeszcze w 2024 roku. Twórcy zapewniają, że będzie jeszcze bardziej krwawy niż oryginał.

Druga część będzie dużo bardziej kosztowną produkcją. Jednym z powodów jest obecność gwiazd. Do obsady filmu "Puchatek: Krew i miód 2" dołączył m.in Simon Callow, aktor znany z takich hitów jak "Cztery wesela i pogrzeb" czy "Zakochany Szekspir".

Simon Callow wcieli się w postać niejakiego Cavendisha. Według zapowiedzi twórców ta postać będzie pełniła ważną rolę w rozwoju tej opowieści, a jej mroczna historia będzie związana z Christopherem Robinem, opiekunem Puchatka i Prosiaczka. To właśnie przez to, że Christopher wyjechał ze Stumilowego Lasu, jego podopieczni zdziczeli i zaczęli mordować. "Tragiczne życie Cavendisha, naznaczone alkoholizmem, przemocą i wyrzutami sumienia, nie tylko wniesie potrzebną głębię do opowiadanej przez nas historii, ale rzuci na nią nowe światło" - mówią producenci kontynuacji slashera.

Reklama

Sequel filmu "Puchatek: Krew i miód" ma być bardziej krwawy niż część pierwsza. "Będzie większy i bardziej zły. Wprowadzimy w nim nowe projekty morderczych stworzeń, nową obsadę i więcej śmierci. Tym razem Puchatek i jego przyjaciele opuszczą Stumilowy Las, aby siać spustoszenie w cichej społeczności Ashdown" - tłumaczy twórca serii, Rhys Frake-Waterfield.

W roli Puchatka wystąpi Ryan Oliva ("Ponury dom"), który zastąpił Craiga Davida Dowsetta. Młodego Puchatka zagra Peter DeSouza-Feighoney ("Egzorcysta papieża"), a Scott Chambers ("Uciszyć zło") zagra rolę Christophera Robina. Za efekty specjalne i projekty nowych filmowych stworzeń odpowiedzialny będzie laureat nagrody Emmy, Shaune Harrison ("World War Z"). Scenariusz filmu napisał Matt Leslie ("Lato 84").

"Puchatek: Krew i miód": Tak zły, że aż zły

Pierwsza część filmu "Puchatek: Krew i miód" była niskobudżetową produkcją, której sukces był możliwy jedynie dzięki sprytnemu wykorzystaniu faktu, że prawa do "Kubusia Puchatka" przeszły do domeny publicznej. W opinii krytyków dzieło Frake’a-Waterfielda było tanią próbą zarobienia na popularnej dziecięcej opowieści. Wskazywano na amatorski poziom tej produkcji i krytykowano niemal każdy jej aspekt. 

- "Puchatek: Krew i miód" nie jest tak zły, że aż dobry. Ten slahser jest tak zły, że aż zły. Brak tutaj humoru, pomysłowych krwawych scen i talentu reżysera, który zamiast umiejętnie prowokować zabawą kultowymi postaciami, potrafi tylko zanudzić. Szkoda, że podczas seansu nie zrobiłem sobie selfie. Musiałem wyglądać jak Kłapouchy po zatruciu żołądkowym - pisał dla Interii Łukasz Adamski.

Według zapowiedzi autorów w kontynuacji można spodziewać się więcej jakości. "Tworzymy coś absolutnie wyjątkowego, co sprawi, że widzowie oszaleją na punkcie tego filmu" - zapewnia scenarzysta filmu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Puchatek: Krew i miód
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy