Reklama

Ten film to hit Netfliksa. Reżyser "Glass Onion" jest jednak... wściekły!

Od piątku 23 grudnia na platformie streamingowej Netflix można oglądać kolejną odsłonę kryminalnej serii "Na noże", film "Glass Onion: Film z serii Na noże". Jego reżyserem i autorem scenariusza, podobnie jak w przypadku pierwszej części, jest Rian Johnson. Jak się okazuje, nie tak wyobrażał sobie on tytuł.

Od piątku 23 grudnia na platformie streamingowej Netflix można oglądać kolejną odsłonę kryminalnej serii "Na noże", film "Glass Onion: Film z serii Na noże". Jego reżyserem i autorem scenariusza, podobnie jak w przypadku pierwszej części, jest Rian Johnson. Jak się okazuje, nie tak wyobrażał sobie on tytuł.
Rian Johnson i Janelle Monáe na premierze filmu "Glass Onion" /Charley Gallay /Getty Images

"Na noże" to jeden z największych hitów kasowych 2019 roku. Sprytny i przemyślany klasyczny kryminał podbił serca widzów, a z postaci Benoita Blanca granego przez Daniela Craiga uczynił kolejnego ikonicznego detektywa stawianego w jednej linii z Sherlockiem Holmesem i Herculesem Poirotem. Zdyskontować sukces filmu postanowił Netflix, który za ponad 400 milionów dolarów kupił prawa do dwóch kolejnych części serii. Filmów opowiadających zupełnie nowe zagadki kryminalne, które łączy postać detektywa Blanca.

Reklama

Rian Johnson wściekły z powodu tytułu swego filmu

W sytuacji panującej aktualnie na rynku streamingowo-filmowym nie powinien dziwić fakt, że w tytule drugiej części serii znalazł się tytuł główny, który nie pozostawia wątpliwości, że jest to kontynuacja popularnego filmu. Największą popularnością cieszą się obecnie franczyzy o ugruntowanej na rynku pozycji. Najwięcej w kinach zarabiają sequele, rebooty i wszelkie inne produkcje kontynuujące wyczyny poprzedników. 

Mimo to Rian Johnson był "wściekły", że w tytule jego nowego filmu znalazło się "Na noże". Chciał, aby nazywał się on po prostu "Glass Onion" ("Szklana cebula").

"Starałem się bardzo mocno, aby nowy film był zupełnie osobną opowieścią. Szczerze? Jestem wściekły, że w tytule znalazło się "Film z serii Na noże". Chciałem, żeby to było "Glass Onion" i tyle. Rozumiem, czemu tak się stało. Wszyscy chcemy, żeby ci, którym podobał się pierwszy film, wiedzieli, że to kolejna odsłona serii. Ale jednocześnie chciałem, aby te filmy przypominały serie powieści, których kolejne tomy stawia się na półkach. Jednak tysiące osób mają wpływ na to, jaką ostateczną formę przyjmuje opowiadanie historii w odcinkach" - mówi Johnson w rozmowie z "The Atlantic".

W tej samej rozmowie reżyser przyznaje, że wolałby, aby drugą część "Na noże" można było oglądać w kinach przez dłuższy okres. Film trafił tam w ograniczonej liczbie kin jedynie na tydzień, by później zadebiutować na streamingu. "Bardzo chciałbym, żeby nasz film był grany w kinach dłużej i w większej liczbie kin. Doceniam jednak to, co dla filmu zrobił Netflix, bo wymagało to dużego wysiłku z ich strony, by trafił do kin, a ich właściciele zgodzili się go grać tak krótko. Mam nadzieję, że poradził sobie tam bardzo dobrze i udowodnił, że kina oraz streaming mogą współpracować" - kończy Johnson.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Rian Johnson | Na noże 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy