Taneczna familiada?
W tym tygodniu do kina trafia tylko jedna premiera - "Just Dance - tylko taniec". Banalna, ckliwa, nużąca, przewidywalna, kompletnie pozbawiona sensu - recenzencki wyrok jest jednoznaczny.
"Taneczna familiada w telewizyjnym stylu. Banalna, ckliwa i kompletnie pozbawiona sensu. Taniec robi karierę. Bawi w telewizji, powraca także do kin w rozmaitych wersjach, ale najczęściej jednak w konwencji odbijającej model telewizyjnej rozrywki. Tak właśnie jest w przypadku Just Dance - tylko taniec. Reżyser Darren Grant nawet nie stara się ukryć pretekstowości fabułki (...), całą energię [kierując] na atrakcyjną choreografię tanecznych popisów. [ale] Zamiast ruszać na parkiet w rytm przeboju nowej gwiazdki Lady Ga Ga, ma się ochotę podpierać drabinki".
Wojtek Kałużyński, "Dziennik"
"Oryginalny tytuł jest inny, ale dystrybutor postanowił go zmienić. Dziwactwo? Raczej oczywista strategia PR-owska - w przeciwieństwie do Make it Happen zawołanie Just Dance! kojarzy się jednoznacznie. Tak, film stargetowany jest na publiczność telewizyjnych programów o tańcu, ale nawet tanecznie, mówiąc delikatnie, nie zachwyca. (...) Z tej nużącej i przewidywalnej bajki o amerykańskim Kopciuszku płynie bezwstydny morał: jeśli chcesz, by twój taniec zauważono, nie możesz chować się na scenie za bluzą z kapturem: musisz się rozebrać. Prawda, że odkrywcze?"
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"