Reklama

Tamara Arciuch: Cieszę się z sukcesu kolegów w "Zimnej wojnie", ale...

Nikomu nie zazdroszczę w zły sposób - mówi Tamara Arciuch. Podkreśla, że cieszy się z sukcesu twórców "Zimnej wojny", zwłaszcza Tomasza Kota, z którym długo pracowała na planie serialu "Niania". Czuje też satysfakcję, że polskie kino tak świetnie się rozwija. Jednocześnie ma poczucie żalu, że to nie jej przypadł w udziale taki sukces, jest to bowiem marzenie każdego aktora.

Nikomu nie zazdroszczę w zły sposób - mówi Tamara Arciuch. Podkreśla, że cieszy się z sukcesu twórców "Zimnej wojny", zwłaszcza Tomasza Kota, z którym długo pracowała na planie serialu "Niania". Czuje też satysfakcję, że polskie kino tak świetnie się rozwija. Jednocześnie ma poczucie żalu, że to nie jej przypadł w udziale taki sukces, jest to bowiem marzenie każdego aktora.
- Cieszę się z sukcesu kolegów w "Zimnej wojnie", ale też tęsknię za czymś takim dla siebie - przyznaje Tamara Arciuch /AKPA

Film "Zimna wojna" to jeden z największych sukcesów polskiego kina w ostatnich latach. Przez pierwsze cztery tygodnie od premiery obraz obejrzała rekordowa jak na kinematografię niekomercyjną liczba ponad 510 tys. widzów.

Dzieło Pawła Pawlikowskiego znalazło się w konkursie głównym tegorocznego festiwalu w Cannes - polskiemu filmowi nie udało się to przez prawie cztery ostatnie dekady. Film został przyjęty owacjami na stojąco, reżyserowi przypadła zaś nagroda dla najlepszego reżysera.

- Wielki konglomerat uczuć towarzyszy takim sytuacjom, bo oczywiście, że jest duma z tego, że polskie kino idzie do przodu, jeszcze się widzi znajomych, Tomek Kot, z którym pracowałam bardzo długo, nagle go widzę w objęciach Cate Blanchett i myślę wow - mówi Tamara Arciuch agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Reklama

Aktorka nie ukrywa jednak, że radości z sukcesu kolegów i polskiego kina towarzyszy również poczucie swego rodzaju żalu. Każdy aktor marzy bowiem o współuczestniczeniu w tworzeniu tak udanego przedsięwzięcia. - Jest coś takiego jednocześnie: dlaczego to nie ja, dlaczego mi się nie trafiło takie szczęście, żeby zagrać w takim filmie i być uczestnikiem takiego sukcesu - mówi Tamara Arciuch.

Aktorka podkreśla, że nigdy nie czuje zawiści w stosunku do kolegów i koleżanek z branży. Żal, jaki odczuwa, uważa za naturalny, dlatego nie boi się szczerze o nim mówić. - Nikomu nie zazdroszczę w zły sposób czy że na niego pomstuję, ale w taki ludzki, że fajnie i będę trzymać za to wszystko kciuki, natomiast wiadomo, że też się tęskni za czymś takim dla siebie - mówi Tamara Arciuch.

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: Zimna wojna | Tamara Arciuch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy