Reklama

Tadeusz Huk: Dusza artysty

Ceni sobie spokojne życie. Najlepiej czuje się w gronie wiernych przyjaciół.

Urodził się 1 maja i żartuje, że to znak, żeby... oszczędzać się w pracy. Jednak Tadeusz Huk (64 l.) wcale w ten sposób nie myśli. Właśnie teraz ma swój czas, bo kiedy zaczynał, nie miał wielu propozycji filmowych.

- W tym zawodzie często czeka się na rolę. Jak ludzie mają ambicję, bywa, że się załamują, są zniecierpliwieni - opowiada aktor.

Jednak sam nigdy nie poddał się takim nastrojom. Cierpliwie czekał na swój czas i grał w teatrze. Dopiero w latach 90. spotkanie z Władysławem Pasikowskim zmieniło jego życie. Zagrał m.in. w "Psach" i od tego filmu zaczął być obsadzany w rolach czarnych charakterów. Ale nie był zdziwiony. - Już w szkole teatralnej uprzedzili mnie o tym, że mogę zostać zaszufladkowany. Powiedziano mi: "Hamleta nie zagrasz, bo jesteś za wysoki" - wspomina.

Reklama

Ale nie przejmował się tym, bo był przekonany, że wybrał właściwą drogę. Choć zrobił to wbrew rodzicom. Bo w jego rodzinie nie było tradycji aktorskich. - Ojciec chciał, żebym był prawnikiem - wspomina pan Tadeusz. Wybrał aktorstwo, bo ma duszę artysty. W wolnych chwilach maluje i pisze wiersze. Ma nawet na swoim koncie kilka wystaw. Najchętniej maluje w swoim ogrodzie. Od kilku lat mieszka bowiem z żoną pod Krakowem. I choć przez lata nie wyobrażał sobie życia poza centrum tego miasta, to jednak musiał się z niego wyprowadzić.

- O kamienicę, w której mieszkaliśmy, upomniał się właściciel i musieliśmy opuścić mieszkanie. Żona okazała się naszym wybawcą. Nie załamała rąk. Znalazła dla nas cudowne miejsce w Bronowicach pod Krakowem. Wybudowaliśmy tam dom - opowiada aktor.

Już kilka razy otrzymywał propozycję przeniesienia się do Warszawy, ale nigdy tego nie zrobił. Lubi ten krakowski spokój, bez pośpiechu gonitwy. - W Warszawie jest więcej pracy i pieniędzy, ale jest za duża, tłoczna i ten wyścig szczurów... Trzeba być i żyć tam, gdzie człowiek się dobrze czuje, ma swoich przyjaciół - mówi.

W Krakowie pan Tadeusz ma ich bardzo wielu. Jedną z najbliższych mu jest Anna Dymna. - O Tadku mogłabym rozmawiać godzinami, bo go kocham czystą koleżeńską miłością i wiele się od niego nauczyłam. Uważam, że jest to wspaniały człowiek, mężczyzna, dzięki któremu nigdy nie uwierzę w to, że nie ma mężczyzn prawdziwych. To wzorzec prawdziwego mężczyzny, którego kobiety szukają całe życie - mówi popularna aktorka.

Pan Tadeusz jest zatwardziałym krakusem i tak już pozostanie. Z tym miastem wiąże swoją przyszłość. W Krakowie aktor otworzył własną kawiarnię "Maska". Założył ją z myślą, że to miejsce pozwoli mu na niezależność artystyczną, da komfort wybierania ról. Nie zawsze to się udaje. Kiedyś bywała tam śmietanka krakowska. Dzisiaj przychodzi coraz mniej ludzi, ale właściciel wciąż wierzy, że to się jeszcze zmieni. Poczeka, przecież jest cierpliwy.

KL

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: dusić | dusza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy