Ta rola uratowała jego karierę? Szczery wywiad gwiazdora
W rozmowie z Vanity Fair Hugh Grant zdradził, która rola uratowała jego karierę. Aktor odniósł się także do angaży, które odrzucił oraz wyjaśnił, dlaczego to zrobił.
Kariera Granta zdawała się skończona po porażce komedii romantycznej "Słyszeliście o Morganach?" z 2009 roku, w której zagrał razem z Sarah Jessicą Parker. Zdobywca Złotego Globu za "Cztery wesela i pogrzeb" uważa, że ratunkiem okazał się dla niego angaż do "Atlasu chmur" sióstr Wachowskich i Toma Tykwera.
"Byłem całkowicie osamotniony" - wspominał Grant. "Wtedy siostry Wachowskie zaoferowały mi kilka małych ról w 'Atlasie chmur'. Szczerze mówiąc, zrobiły to chyba tylko dlatego, że ktoś z działu międzynarodowej dystrybucji powiedział: 'Potrzebujemy rozpoznawalnych nazwisk. Wciśnijcie tutaj kogoś znanego'. Pewnie pomyślały: 'Och, naprawdę nie chcemy Hugh Granta, ale damy mu jakąś małą rolę'. Wyprą się, ale myślę, że trochę tak to wyglądało".
W "Atlasie chmur" wzięli udział także Tom Hanks, Halle Berry i Jom Broadbent. Film był adaptacją książki Davida Mitchella i opowiadał sześć historii rozgrywających się od 1849 do 2321 roku. Aktorzy wcielali się w każdej z nich w różne postaci.
"[Gdy dostałem ofertę] pomyślałem: 'Przecież kiedyś naprawdę ubiłem wcielać się w różnych bohaterów'. Prawdę mówiąc, kiedyś niemal lubiłem grać. Zacząłem od naśladowania głupich głosów i dziwnych ludzi, rozśmieszałem innych studentów podczas studiów, potem miałem występ komediowy w Londynie. Wcielałem się w różne osoby. Potem przez czysty przypadek, a może z powodu mojego wyglądu, zostałem bohaterem opowieści romantycznych. Poszło dobrze, ale wątpię, żeby były to moje najlepsze role — jestem w nich mniej zabawny" - kontynuował.
Grant cieszy się, że ostatnio otrzymuje więcej ról antagonistów. Według niego to o wiele większe wyzwanie. Zdradził, że nie interesuje go granie jednowymiarowych złoczyńców, którzy tylko "kręcą wąsem". Zależy mu na pokazaniu złożoności oraz traumy swoich bohaterów.
Aktor nie ukrywa, że w ostatnich latach był wybredny i odrzucił wiele ról. "Uważałem, że prezentują niezadowalającą jakość lub nie oferowały wystarczającej wolności filmowcom. Czułem, że mają na karku wielkie korporacje, a je nie chciałem brać w tym udziału" - tłumaczył.
Dodał, że przed podjęciem decyzji rozmawia z ludźmi odpowiedzialnymi za powstający film. "Pytam ich wprost. Wypytuję reżyserów. Szybko mogę stwierdzić [...], czy muszą się liczyć z ograniczeniami niekreatywnych biurokratów" - wyjaśnił.