Reklama

Szybka kariera i wielkie problemy. Wpływ sławy na zdrowie dziecięcych gwiazd

Śledząc życiorysy dziecięcych gwiazd ekranów, trudno jest nie zauważyć, jak bardzo są one do siebie zbliżone. Lista podobieństw jest długa – praca od rana do wieczora, szybkie uzależnienie się od alkoholu i narkotyków (które dostępne są dla nich na wyciągnięcie ręki), problemy z prawem oraz ze zdrowiem psychicznym. Zaburzenia odżywiania, depresja czy nawet zespół stresu pourazowego – wiele młodocianych gwiazd zmaga się z tym jeszcze na długo po osiągnięciu dorosłości. Niestety, część z nich przegrywa walkę z własnymi demonami.

Artykuł powstał w ramach akcji #Niech zobaczą, #Niech usłyszą, której partnerem jest Link4 Mama i Tata

"Cieszę się, że moja mama umarła"

Znaczna część dziecięcych aktorów i aktorek zaczynała karierę jeszcze w pieluchach. Na wiele lat zanim nauczyli się mówić, a co dopiero podejmować własne decyzje. Rodzice, ciocie, dziadkowie zaprowadzali ich na castingi nie pytając przy tym o zgodę. To właśnie na nich spoczywała odpowiedzialność za przyszłe gwiazdy ekranów. To oni powinni zapewnić swoim dzieciom poczucie wsparcia, pilnować by nie pogubiły się w brutalnym świecie show-biznesu.

Reklama

Na własnej skórze przekonała się o tym Drew Barrymore. Urocza blondynka była dosłownie skazana na życie w świetle reflektorów. Wszak pochodzi z aktorskiego klanu o ogromnych koneksjach w branży, a jej ojcem chrzestnym jest sam Steven Spielberg. Ani hollywoodzkie korzenie, ani znany mentor nie uchroniły jej przed zniszczonym dzieciństwem. Miała zaledwie 11 miesięcy, gdy wystąpiła w pierwszej reklamie. Kilka lat później zagrała w kultowym "E.T." i o ślicznej 6-latce usłyszał cały świat. Jej popularność postanowiła wykorzystać matka, Jaid Barrymore. Kobieta sama nieudolnie próbowała przebić się w aktorstwie, a niespełnione ambicje przerzuciła na córkę. Chodziła z nią od przesłuchania do przesłuchania, nie zważając na to, że dziewczynka powinna przebywać w szkole i gronie rówieśników. Pytała córkę, co woli - chodzić do szkoły czy grać u boku znanych i lubianych? Odpowiedź mogła być tylko jedna.

Nastolatka nie mogła liczyć na pomoc ojca. John Barrymore sam walczył z uzależnieniem. Świetnie zapowiadający się aktor po latach hulaszczego życia skończył na ulicy. Z kolei Jaid traktowała córkę jak dorosłą osobę, swoją koleżankę i przepustkę do miejsc, w których drzwi otwierały się przed znanymi nazwiskami. Drew miała niecałe 9 lat, gdy trafiła z matką do legendarnego Studia 54. Miejsce to nie bez przyczyny nazywane było "świątynią rozpusty". Zanim skończyła 10 lat, mała Barrymore poznała smak alkoholu i narkotyków. W swojej autobiografii przyznała, że pierwszą kreskę kokainy wciągnęła, mając 13 lat. "To nienormalne, by mała dziewczynka chodziła do klubów i barów, gdzie bez przeszkód piła alkohol. Dla ludzi byłam atrakcją, maskotką. Po prostu śmiali się i mówili ‘wyzywam cię, żebyś... ‘, a ja robiłam, co chcieli i chodziłam pijana" - wspominała dziecięca gwiazda. Kilka miesięcy po pierwszych doświadczeniach z kokainą, trafiła do szpitala psychiatrycznego, w którym spędziła półtora roku. Po wyjściu z placówki odcięła się od matki i na nowo próbowała ułożyć sobie życie. Z konsekwencjami zbyt wczesnej sławy i braku rodzicielskiej kontroli zmagała się jeszcze przez wiele lat. "Tak duża sława w tak młodym wieku to prosty przepis na katastrofę" - przyznała Drew Barrymore po latach. Rodzicielską opieką otoczył ją Steven Spielberg, któremu do dzisiaj jest wdzięczna za wsparcie.

Toksyczną relację z matką miała również Jennette McCurdy. Gwiazda Nickelodeon wydała niedawno książkę o kontrowersyjnym tytule "Cieszę się, że moja mama umarła". Debra McCurdy twardą ręką trzymała całą rodzinę. Podobnie jak Jaid Barrymore, również  sama chciała kiedyś zostać aktorką. Swoje marzenie postanowiła spełnić przez córkę. Nie obchodziło jej, że sześciolatka nie chce być gwiazdą. Gdy pojawiły się pierwsze kontrakty, szybko stało się jasne, że to mała Jannette stanie się główną żywicielką rodziny. Matka przejęła nad nią całkowitą kontrolę. W relacji z córką nie było żadnych granic, który nie zdecydowałaby się przekroczyć. Do dwunastego roku życia nie tylko myła córce włosy i goliła nogi, ale również wykonywała "badania piersi i pochwy". Swoje zachowanie tłumaczyła troską o zdrowie córki.

"Moja mama była narcyzem. Nie przyznałaby się do żadnych problemów, niezależnie od tego, jak destrukcyjne były one dla całej naszej rodziny" - wyznała McCurdy. Kiedy Jennette weszła w okres dojrzewania, matka zaczęła obsesyjnie kontrolować spożywane przez nią kalorie. Chciała, by jak najdłużej zachowała wygląd dziewczynki, co miało gwarantować lepsze role. Serialowa gwiazdka na przemian głodziła się i objadała. Popadła w anoreksję, później bulimię. Częste wymioty doprowadziły u niej do poważnej próchnicy oraz utraty zęba trzonowego. Nastolatka próbowała się buntować. Gdy została przyłapana na randce z chłopakiem, Debra napisała do niej pełen nienawiści list, w którym wyzywała córkę od dziwek. Mimo wszystko Jennette chciała wierzyć, że matka po prostu chce dla niej jak najlepiej. Dopiero po śmierci Debry zdecydowała się na terapię. Wtedy uświadomiła sobie, że jak toksyczna była jej relacja z matką. "Bardzo się starała, by utrzymać naszą relację w tajemnicy. Teraz wiem, że to było warunkowanie, ale w tym czasie myślałam: ‘mama i ja mamy wyjątkową więź’. To właśnie robiła mi mama - tyle że to nie była przyjaźń. To było znęcanie się" - przyznała aktorka na kartach autobiografii.

Jak rozpoznać depresję u dzieci i młodzieży? Dokąd udać się po pomoc? Tego i innych rzeczy możesz dowiedzieć się z naszego e-booka "Depresja u dzieci i młodzieży. Poradnik dla rodziców."

"Najszybszym sposobem na to, by zapomnieć, że wszyscy mnie obserwują, było upijanie się"

Rodzice Daniela Radcliffe’a, w przeciwieństwie do Debry McCurdy, starali się otoczyć syna jak największą opieką. "Moi rodzice byli bardzo wspierający. Troszczyli się nie tylko o moje sukcesy, ale przede wszystkim o moje samopoczucie i zdrowie psychiczne. Między kolejnymi filmami o Harrym Potterze pytali mnie: 'Czy nadal sprawia ci to radość? Pamiętaj, nie musisz tego robić, jeśli nie masz już na to ochoty'. A ja odpowiadałem: 'Bardzo chcę dalej grać, naprawdę nie znoszę chodzić do szkoły'. Zawsze byłem świadomy istnienia stereotypów na temat dziecięcych aktorów, a oni nie chcieli być natarczywymi rodzicami, którzy naciskają na dziecko, żeby cały czas występowało i zarabiało pieniądze" - mówił po latach filmowy Harry Potter. Jednak nawet to nie uchroniło go przed złą stroną sławy.

Odkąd stał się filmowym "wybrańcem" oczy całego świata były zwrócone właśnie na niego. Był rozpoznawalny niemal w każdym miejscu, w którym się pojawił. Nieznani mu ludzie oczekiwali, że będzie dokładnie taką osobą, jaką był w ich wyobrażeniach. Do tego nie miał prawa na nic narzekać. Przecież ma tak wiele - dobrą pracę, pieniądze, sławę. Radcliffe jako dorosły już mężczyzna przyznał, że nagła popularność negatywnie odbiła się na jego zdrowiu psychicznym. Z czasem coraz częściej zaczął sięgać po alkohol. Chociaż był niepełnoletni, nie miał żadnych problemów z jego zdobyciem. Dla osób takich jak on legalne i nielegalne substancje są na wyciagnięcie ręki. "Najszybszym sposobem na to, by zapomnieć, że wszyscy mnie obserwują, było upijanie się. A gdy byłem już pod wpływem, wpadałem w panikę, że zostanę zdemaskowany, więc piłem jeszcze więcej, by zagłuszyć ten lęk" - wyznał w 2019 roku w programie "Off Camera with Sam Jones". Na plan ostatnich części filmowej serii o nastoletnim czarodzieju zdarzało mu się przychodzić pod wpływem. W wywiadach przyznał, że nie wie, jakim cudem nie zrobiono mu w tym czasie kompromitujących zdjęć. Z nałogiem udało mu się zerwać w 2010 roku.

W sidła nałogów wpadła również Demi Lovato. Podobnie do Jennette McCurdy, od najmłodszych lat to ona utrzymywała rodzinę. Lovato buntowała się przeciwko najbliższym. Na każdą próbę kontroli odpowiadała: "Co mi zrobicie? To przecież ja płacę rachunki". Przez wiele lat fani nie podejrzewali, że ich idolka niemal od dziecka zmagała się z depresją, uzależnieniem od alkoholu, narkotyków oraz zaburzeniami odżywiania. Przecież gdziekolwiek się pojawiła była w fantastycznej formie. Na ekranie zarażała uśmiechem, na scenie była wulkanem energii. Kilka lat temu w rozmowie z doktorem Philem wyznała, że w depresji często zmagała się z myślami samobójczymi. "Był czas, gdy moja matka bała się otworzyć drzwi mojego pokoju, bo nie wiedziała, czy znajdzie mnie żywą" - zdradziła. Sytuacji nie ułatwiało jej podejście do własnego ciała. Gwiazdka Disneya dorastała na oczach całego świata, a prasa i internet nie obchodziły się z nią łagodnie. Każda zmiana w jej wyglądzie była głośno komentowana. Od najmłodszych lat odczuwała presję idealnego wyglądu. Zaczęła się głodzić i samookaleczać. W końcu sięgnęła po używki, co niemal doprowadziło do jej śmierci. Na przełomie 2010 i 2011 roku przebywała w ośrodku odwykowym, do którego trafiła w związku z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków oraz zaburzeniami odżywiania. Po wyjściu publicznie opowiadała o życiu w trzeźwości.

Dopiero kilka lat później wyznała, że leczenie nic nie dało. "Wymykałam się, aby brać, fałszowałam testy narkotykowe i okłamywałam ludzi" - mówiła w dokumencie "Demi Lovato: Simply Complicated". Po wyjściu z odwyku znowu wpadła w wir pracy. Nagrywała płyty, teledyski, pojawiała się w programach telewizyjnych. Do tego doszła rygorystyczna dieta i katorżnicze treningi narzucane przez ludzi z menedżmentu. W jednym z wywiadów wyznała, że była zamykana w pokojach hotelowych, zabierano jej telefony tak, by nie mogła zamawiać jedzenia. Gdy poczuła, że jest z nią naprawdę źle, chciała wrócić na odwyk. "Usłyszałam coś w stylu: 'Nie wrócisz na leczenie, bo jeśli to zrobisz, będzie to dla nas źle wyglądać'". Rok później trafiła do szpitala po przedawkowaniu silnych leków przeciwbólowych. Niewiele dzieliło ją od śmierci. "Miałam trzy udary i zawał serca. Przez udary doszło do uszkodzenia mózgu. Nie mogę już prowadzić auta. Mam martwe punkty w polu widzenia. Nieraz, gdy nalewam wodę nie trafiam do kubka, bo go nie widzę" - przyznała artystka w dokumencie "Dancing With The Devil". Po wyjściu ze szpitala oraz odwyku kolejny raz rozpoczęła życie na nowo. Zrobiła sobie przerwę od mediów społecznościowych i odcięła się od toksycznych osób. Dzisiaj skupia się na tworzeniu muzyki.

"Od teraz z każdym miesiącem będziesz już tylko brzydł"

Grono młodocianych artystów, którzy mimo upływu lat nadal z sukcesem działają w branży, nie jest zbyt duże. Ich "pięć minut sławy" zazwyczaj kończy się wraz z okresem dojrzewania. Wtedy przestają być ślicznymi dzieciakami z wielkimi oczami i rumianymi policzkami. Ich dziecięcy urok przemija, zachwyt widzów przygasa, a producenci filmowi zaczynają promować nowe nazwiska. Dziecięce gwiazdy ekranów często stają się ofiarami własnego wizerunku i płacą za to najwyższą cenę.

W 1971 roku Björn Andrésen zagrał Tadzia w ekranizacji noweli "Śmierć w Wenecji" Tomasza Manna i zyskał miano "najpiękniejszego chłopca na świecie". Karierę poniekąd zawdzięcza babci, która postanowiła zrobić z niego celebrytę. Nieważne w jakiej dziedzinie. Miał być sławny. Nie przeszkadzało jej, że 14-latek musiał rozebrać się podczas przesłuchania do samych majtek i "uwodzić" kamerę. Samej pracy na planie Andrésen nie wspomina źle. Dziś nazywa to "wakacyjną przygodą". Bez zająknięcia dostosował się do wymagań ekscentrycznego reżysera (nie mógł wychodzić na słońce, przebywać z rówieśnikami czy innymi osobami z ekipy filmowej). Za to podczas promocji filmu przestał być osobą, stał się pięknym przedmiotem, którym zachwycał się cały świat. Podczas konferencji prasowej Luchino Visconti po raz pierwszy nazwał go "najpiękniejszym chłopcem świata". Chwilę później dodał, że od teraz z każdym miesiącem będzie już tylko brzydł i stanie się gorszy. Młodziutki Björn siedział zaraz obok niego.

Mimo przykrych doświadczeń młody aktor chciał rozwijać swoją karierę. Ciągnęło go również w stronę muzyki. Przez wiele lat starał się o nowe role. Niestety, jego uroda stała się przekleństwem. Twórcy nie chcieli zatrudniać go w swoich produkcjach, bo był "za ładny". Przez wzgląd na urodę nikt nie traktował go jako poważnego aktora z ambicjami. Nie był jeszcze pełnoletni gdy przeprowadził się do Paryża, gdzie zamieszkał ze starszym mężczyzną. Ten etap swojego życia wspomina najgorzej. Cały czas otaczany był przez starszych od siebie mężczyzn. Chociaż sam mówi, że nikt go nigdy nie wykorzystał seksualnie, to podawano mu różne substancje odurzające.

Wraz z upływem lat grywał coraz mniej. Dzisiaj w 68-letnim Andrésenie trudno dopatrzeć się pięknego Tadzia. Kilka lat temu mieszkał w ubóstwie, groziła mu eksmisja, miał za sobą długą walkę z depresją i alkoholizmem, rodzina na wiele lat się od niego odcięła. W dokumencie o swojej karierze aktor wyznał, że całe to zamieszanie wokół jego roli w filmie Viscontiego zniszczyło mu życie.

Björn Andrésen miał jednak to szczęście, że przeżył. Inna idolka młodzieży, Dana Plato, nie potrafiła uporać się z demonami przeszłości i uzależnieniami, które ciągnęły się za nią od wielu lat. W czasie największej popularności blondynka o serdecznym uśmiechu była jedną z najpopularniejszych nastolatek w Stanach Zjednoczonych. Plato została zauważona przez producenta telewizyjnego, który zaproponował jej rolę w serialu "Diff'rent Strokes". Sitcom został wyemitowany w 1978 roku i od razu podbił serca widowni. Dana za swoją rolę zdobyła nominację do Young Artist Award. Nastolatka oraz jej serialowe rodzeństwo ekspresowo zdobyli ogromną popularność, za którą przyszły wielkie pieniądze i sława. Młoda aktorka nie mogła sobie z tym poradzić. Wpadła w wir imprez, zaczęła eksperymentować z narkotykami. Miała 14 lat gdy pierwszy raz przedawkowała. W 1984 roku okazało się, że zaszła w ciążę.

"Celowo zaszła w ciążę podczas kręcenia serialu. Kiedy z nią o tym rozmawiałem, była entuzjastycznie nastawiona: Kiedy urodzę dziecko, już nigdy nie będę sama" - przyznał w jednym z wywiadów Conrad Bain, jej kolega z planu. Producenci uznali, że ciężarna gwiazda nie pasuje do wizerunku ich serialu. Niecały rok później została wyrzucona z obsady. Plato poślubiła ojca swojego dziecka i po urodzeniu syna postanowiła skupić się na bardziej poważnych rolach. Rok 1988 był dla niej tragiczny - rozwiodła się z mężem i pochowała matkę. Załamana Plato nie radziła sobie również w życiu zawodowym. Wciąż mając w pamięci jej rolę w "Diff’rent Strokes", nikt nie chciał jej zatrudnić w ambitniejszych produkcjach. Zdesperowana zdecydowała się na operację powiększenia piersi i w 1989 roku zapozowała na okładce "Playboya". W niczym to nie pomogło. Plato zaczęła przyjmować każdą rolę, której jej oferowano. Również te w filmach erotycznych. W 1991 roku napadła na sklep wideo. Szybko została złapana i trafiła do więzienia. Po wyjściu na wolność zaczęła fałszować recepty. Z każdym kolejnym rokiem pogrążała się w uzależnieniu, była w coraz gorszym stanie psychicznym. Trafiała na okładki gazet tylko za sprawą kolejnych skandali. W maju 1999 roku pojawiła się w programie "The Howard Stern Show". Szczerze opowiedziała o swojej walce z narkotykami. Przekonywała, że od 10 lat jest czysta i zażywa jedynie legalnie przepisane środki przeciwbólowe. Część obecnej w studiu widowni wątpiła w jej trzeźwość. Niektórzy zaczęli obrażać aktorkę. Dzień po programie, 8 maja, aktorka została znaleziona martwa w swoim samochodzie kempingowym. Dana Plato przedawkowała silne leki, a jej śmierć uznano za samobójstwo. Miała zaledwie 34 lata. 11 lat później, na dwa dni przed rocznicą śmierci aktorki, samobójstwo popełnił jej 25-letni syn.

Jeśli potrzebujesz pomocy, porozmawiaj otwarcie o problemach z osobą, której ufasz, zadzwoń 800 120 002 (wsparcie dla osób w kryzysie emocjonalnym), 116 123 (telefon zaufania dla dorosłych) lub 116 111 (telefon zaufania dla dzieci i młodzieży) lub wejdź na stronę www.pokonackryzys.pl. Numer działa przez całą dobę, a połączenie z nim jest bezpłatne. Młodzi ludzie mogą także skorzystać z czatu dostępnego na stronie internetowej Rzecznika Praw Dziecka https://czat.brpd.gov.pl/.

Depresja u dzieci i młodzieży: działaj, zanim będzie za późno. Jak wspierać bliskich i gdzie szukać pomocy? Przeczytaj więcej w magazynie MENTAL

Advertisement

Artykuł powstał w ramach akcji #Niech zobaczą, #Niech usłyszą, której partnerem jest Link4 Mama i Tata

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy