Sylvester Stallone do Mela Gibsona o winie i przebaczeniu
Po serii skandali i latach zawodowej posuchy Mel Gibson z przytupem wrócił do Hollywood. A to za sprawą sukcesu filmu "Przełęcz ocalonych", który wyreżyserował. W wyjściu z impasu pomógł Gibsonowi m.in. Sylvester Stallone, który podzielił się z nim pewną życiową radą.
"W zeszłym roku na rozdaniu Złotych Globów spotkałem Sly'a. Podszedł do mnie i tym swoim charakterystycznym głosem powiedział: 'Kolego, musisz pogodzić się ze sobą i z resztą świata'. A potem opowiedział mi o swoim ojcu i o swoim życiu w konflikcie z innymi ludźmi. Palnął mi taką gadkę o przebaczeniu, jakby naprawdę był tym cholernym Rockym. Zacząłem się śmiać, a on zapytał: 'Co cię tak rozbawiło?'. Odpowiedziałem, że jego przemowa o winie i przebaczeniu po prostu wymiata. Kiedy wspominam tamto spotkanie, wciąż wydaje mi się zabawne, ale i znaczące" - powiedział Mel Gibson dziennikarzowi "Suddeutsche Zeitung".
Przez 10 lat ten gwiazdor był w Hollywood persona non grata. Ciąg skandali zrujnował jego reputację. Gibson wygłaszał antysemickie hasła, zatrzymano go za jadę po pijanemu, znieważył policjantkę, groził swojej byłej partnerce Oksanie Grigoriewej. Mało kto stanął w jego obronie.
Niedawno Gibson zaliczył wielki powrót. Jego film "Przełęcz ocalonych" zdobyła sześć nominacji do Oscara, a sam Gibson walczył o nagrodę dla najlepszego reżysera. Gibson ma też powód do szczęścia w życiu prywatnym - już po raz dziewiąty został ojcem
W wywiadzie, jakiego udzielił gwiazdor, pojawiło się pytanie, dlaczego ludziom tak ciężko przychodzi przebaczenie, co było nawiązaniem do tego, że Gibson miał złe relacje z hollywoodzką elitą.
"Wszyscy popełniamy błędy! Nikt nie jest dokonały. Wszyscy jesteśmy dosyć popaprani. Ja potrzebuję dużo czasu, żeby wybaczyć komuś, kto mnie oszukał. Jedną z najcięższych rzeczy w życiu jest proszenie o wybaczenie zwłaszcza wtedy, kiedy dobrze wiesz, że popełniłeś błąd. Ale kto nie umie wybaczać, skończy kiedyś, jako zgorzkniały człowiek. A kto nie potrafi prosić o wybaczenie, ten najpierw truje innych, a potem tą trucizną niszczy sam siebie" - wyjaśnił Mel Gibson.