Swoje imperium zbudował na seksie
Milioner, przedsiębiorca, skandalista, "Król Soho" - Paul Raymond jest bohaterem najnowszego filmu Michaela Winterbottoma "Prawdziwa historia króla skandali". Brytyjska prasa już zachwyca się tą ekranową biografią potentata kontrowersji.
Raymond pochodził z robotniczej rodziny z Liverpoolu. Przyjechał do Londynu, jako młody chłopak, a w kieszeni miał tylko kilka szylingów. Urodził się w 1925 roku, jako biedak, a zmarł w 2008 roku, jako milioner. Jego majątek oszacowano wówczas na 650 milionów dolarów.
Swoje imperium zbudował na seksie, który był dla niego stylem życia. Jako pierwszy otworzył "klub dla dżentelmenów", który ze zwykłego lokalu ze striptizem stał się największym i najbardziej luksusowym "placem zabaw" dla dorosłych - jednak tylko tych sławnych i bogatych.
Kolejne kluby, a później czasopisma erotyczne, wyniosły Raymonda na szczyty bogactwa. "Hedonistyczny styl życia Paula Raymonda posłużył reżyserowi do stworzenia olśniewającej historii człowieka, którego życie było naznaczone zarówno blichtrem i bogactwem, jak i skandalem oraz wielką tragedią" - reklamuje film polski dystrybutor, ITI Cinema.
Paul Raymod miał w swoim życiu trzy ważne kobiety - żonę, córkę i kochankę, jednak fotoreporterzy codziennie mogli zrobić mu zdjęcie z innymi paniami. Nosił markowe garnitury, biżuterię ze złota, pił najdroższego szampana. Jego życie, pełne blichtru i przerażająco dużych pieniędzy, nie obyło się jednak bez tragedii. Najdroższa córka Raymonda - Debbie, zmarła w 1992 roku w wieku 36 lat. Powodem było przedawkowanie narkotyków. Jej ojciec wycofał się wówczas z życia publicznego.
W filmie "Prawdziwa historia króla skandali" w rolę Raymonda wciela się Steve Coogan. "Przeglądałem stare kroniki filmowe i nagrania o Raymondzie. Rozmawiałem z jego byłą dziewczyną, partnerami w interesach, przyjaciółmi i znajomymi. Poza tym sporo też o nim czytałem. Research musi być dokładny. Czasem słyszy się wykluczające się opinie, więc trzeba na własną rękę zdecydować, co wydaje się nam wiarygodne" - mówi Coogan.
"Z drugiej strony, nie jest to film dokumentalny i nie podajemy czystych faktów. Nasz cel nadrzędny to nakręcenie dramatu z - miejmy nadzieję - elementami komedii. Dlatego też czułem się upoważniony do ubarwiania postaci za pomocą humoru, swoistej błyskotliwości i cech własnej osobowości - starając się pozostać wiernym duchowi Paula Raymonda" - zdradził aktor.
Najwyraźniej Coogan zdał swój kolejny aktorski egzamin, bowiem brytyjska prasa nie ustaje w komplementach. "Steve Coogan jest wyśmienity, a sam film fascynujący" - czytamy w "New York Post". "Dynamiczne tempo narzucone przez Winterbottoma i jego oryginalne rozwiązania, nasycają film energią, zaś Coogan niesie ten film na swoich barkach od początku do końca" - zachwyca się "Variety".
Uroczysta premiera z udziałem twórców odbyła się w poniedziałek w Wielkiej Brytanii. W polskich kinach film będzie można oglądać od 31 maja, a także na przedpremierowych pokazach w ramach trwającego właśnie krakowskiego festiwalu Off Plus Camera.
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!