Świetna Figura, słaby Pazura
"Alicja w krainie czarów" w wersji z dubbingiem, czy w oryginale? Katarzyna Figura jako Czerwona Królowa jest "rewelacyjna", krytycy narzekają jednak na głos Cezarego Pazury w roli Szalonego Kapelusznika.
"Alicja w krainie czarów" Tima Burtona trafiła na ekrany polskich kin w dwóch kopiach: z polskim dubbingiem i w wersji oryginalnej z napisami. Recenzenci nie mają wątpliwości: Czerwona Królowa (Helena Bonham-Carter) w wykonaniu Katarzyny Figury to "genialny" przykład dubbingu, jako "nietrafiony" określa się jednak występ Cezarego Pazury, którego słyszymy, kiedy na ekranie pojawia się Johnny Depp (Szalony Kapelusznik).
Jak ekranizację książki Lewsia Carrolla oceniają polscy recenzenci? Nazywając Tima Burtona "godnym interpretatorem". Magdalena Michalska ("Dziennik") zwraca uwagę na fakt, że reżyser odczytuje powieść "w duchu Freuda, wyraźnie zaznaczając motyw strachu przed dorastaniem". Mając na uwadze wybujałą wyobraźnię Burtona recenzentka pokusiła się o określenie jego wersji 'Alicji..." "Freudem na tripie".
"Choć zabrakło mi w [filmie] bardziej ekstremalnej wersji szaleństwa, na tle wszystkich filmowych wersji powieści - a było ich prawie 30, w tym jedna porno-musicalowa - ta wydaje mi się najciekawsza" - puentuje Michalska.
Paweł Mossakowski ("Gazeta Wyborcza") w swej recenzji docenia wizualna stronę "Alicji..", zaznaczając, że: "projekty plastyczne, charakteryzacja, kostiumy, efekty specjalne itd. to światowa ekstraklasa".
"Trochę, ale tylko trochę, gorzej jest z historią. Scenarzystka miała tu trudne zadanie, gdyż powieści Carrolla są epizodyczne i przeskakuje się w nich od jednego dziwnego spotkania (z jeszcze dziwniejszym stworem) do drugiego. 'Klej', jaki wymyśliła, jest w dobrym gatunku, choć jak na mój gust za dużo w nim składników disnejowskich" - pisze Mossakowski.
Werdykt? "Miłośnicy Tima Burtona mogą się czuć trochę zawiedzeni, gdyż z jego mrocznej, gotyckiej, lubiącej procesy gnilne wyobraźni niewiele tu zostało". "Trochę" nie wiadomo, że czy film Burtona podobał się recenzentowi "Wyborczej", czy raczej nie...
W piątek na nasze ekrany trafił także izraelski dramat wojenny "Liban".
"Oparty na świetnym koncepcie, może nieco schematyczny, ale emocjonujący i porażający autentyzmem" - krótko i na temat pisze Wojtek Kałużyński ("Dziennik"). "Pomysł polega na tym, by całą grozę libańskiej wojny pokazać z wnętrza czołgu" - krytyk precyzuje na czym polega oryginalność filmu Samuela Maoza., dodając, że efekt jest pierwszorzędny: "Intensywny jest ten film, gęsty od ekstremalnych doznań".
Kałużyński stawia "Liban" obok innych współczesnych filmów izraelskich, których atutem jest to, że są "proste, a jednocześnie potrafiące opowiadać o historycznych i teraźniejszych traumach językiem zrozumiałym wszędzie".
Nosem na "Liban" kręci za to Paweł Mossakowski ("Wyborcza"), porównując go do ubiegłorocznej animacji Ariego Folmana "Walc z Baszirem" (obydwa opowiadają o wojnie libańskiej).
Według Mossakowskiego "Liban" jest filmem "niewątpliwie słabszym, płytszym i mniej oryginalnym, ale ciekawym i 'z pomysłem'".
"Gdyby [jednak] nie genialny pomysł operatorski, byłaby to historia dość banalna, jakich w kinie wiele - tyle że wskutek zagęszczenia przestrzeni opowiedziana intensywnie" - konkluduje krytyk.
Zobacz zwiastun filmu "Liban":
Od piątku możemy oglądać również w kinach horror "Opętani". Co sądzić o filmie w reżyserii Brecka Eisnera?
"Zapowiadano fascynujący remake horroru słynnego George'a A. Romero sprzed prawie trzydziestu lat, a skończyło się na strachach w rodzaju 'raz, dwa, trzy - Baba-Jaga patrzy'" - to Paweł T. Felis z "Wyborczej". Katarzyna Nowakowska z "Dziennika" ma jednak odmienne zdanie, nazywając "Opętanych" "całkiem znośnym remakiem". Ale lektura jej recenzji jest dowodem na to, że jeśli nawet z filmem Eisnera jest wszystko w porządku, to z recenzentką już niekoniecznie.
Film ogląda się świetnie, groza jest dobrze dawkowana, a tez i okazji do śmiechu nie brakuje, choć raczej reakcja widzów rozmija się z intencjami twórców" - pisze Nowakowska i zdradza, co rozbawiło ją najbardziej.
"Szalenie mnie ubawiła niezamierzona przez twórców homoerotyczna więź między szeryfem a jego zastępcą. Aż żal, że chłopaki nie mają (...) pod ręką jakiegoś wzgórza, (...) na którym mogliby dać upust nagromadzonej energii. Zombi na Brokeback Mountain, to byłoby to!" - rozmarzyła się Nowakowska.
Zobacz zwiastun filmu "Opętani":
Ostatnia premierą tygodnia jest komedia "Słyszeliście o Morganach?"
"Potwornie bezduszny to produkt - mechaniczny zbiór skeczy, które rozrzedza co jakiś czas aura romantycznych wspomnień (cóż za wyszukane ślubne przysięgi) i wysilonych czułości: najlepiej, gdyby o Morganach faktycznie nikt nigdy nie słyszał" - to wyrok Paweł T. Felisa ("Wyborcza").
"Słabe tempo i niewiele świeżego humoru" - to z kolei opinia Marcina Pieńkowskiego o filmie Marca Lawrence'a.
W recenzji na stronach INTERIA.PL pisze on, że "[Hugh] Grant jest taki jak zawsze - nieporadny i błyskotliwy zarazem. [Sarah Jessica] Parker nie zmienia maniery, znanej z jej serialowych kreacji, co nie prowadzi do niczego dobrego (nominacja do Złotej Maliny)".