Reklama

Święta w kinie: Wybierz ulubiony film

Henryk Sienkiewicz tuż po wieczorze, podczas którego odbierał nagrodę Nobla, napisał w liście do żony, że "dzisiejszy dzień" ma jedną zaletę, a mianowicie to, że kiedyś musi się skończyć. Święta Bożego Narodzenia, wprost przeciwnie, są uroczystością, którą chcielibyśmy podtrzymywać w nieskończoność. Pomagają nam w tym filmy, które produkuje przemysł filmowy, a telewizja pomaga nam je sobie utrwalić. Czy któryś z nich można określić jako kultowy? Oto nasze propozycje.

Boże Narodzenie było podstawą wielu dzieł sztuki, jak też inspirowało twórczo wielu artystów. Dość wspomnieć balet Piotra Czajkowskiego "Dziadek do orzechów", w którym świąteczne ozdoby ożywają w wyobraźni rosyjskiej dziewczynki, czy "Opowieść wigilijną" Charlesa Dickensa, opowiadającą o Ebenezerze Scrooge'u, który wyrzeka się świątecznych symboli i znaczeń, jakie niosą ze sobą święta Bożego Narodzenia.

Powieść Dickensa utrwaliła w zbiorowej świadomości państw anglosaskich nowoczesny model myślenia o Bożym Narodzeniu, ze wszystkimi współczesnymi, marketingowymi atrybutami: choinką, św. Mikołajem i puchowym śniegiem.

Reklama

Kino od samego początku zareagowało na tematykę świąteczną. Już w 1897 roku powstał krótki niemy film "Santa Claus Filling Stockings", opowiadający o Mikołaju obdarowującym dzieci prezentami. Pierwsze "świąteczne filmy" eksplorowały właśnie ten aspekt Bożego Narodzenia: wizytę Mikołaja w wigilijny wieczór.

Kino popularne, najczęściej powstające w Stanach Zjednoczonych, zareagowało na świąteczną koniunkturę w typowo amerykański sposób. Powstające filmy miały więc być produkcjami rodzinnymi, scalającymi familijną więź z okazji świąt Bożego Narodzenia. Takie były pierwsze poważne produkcje bożonarodzeniowe, jak "Cud na 34. ulicy", opowiadający o starszym mężczyźnie pracującym jako św. Mikołaj (1947) czy "Białe Boże Narodzenie", które podarowało publiczności kilka niezapomnianych świątecznych melodii (1954).

Z czasem "filmy familijne" stawały się coraz mniej naiwne, reagując na zmiany w sposobach filmowej opowieści. Jednak najgłośniejsze świąteczne hity ostatnich dwóch dekad: "Kevin sam w domu" (1990) o nastolatku, który święta spędza na walce z dwoma złodziejaszkami, czy "Christmas Vacation" (1989), opowiadający o świątecznych perypetiach rodziny Griswoldów, to kolejne filmy eksplorujące związki świąt Bożego narodzenia i ciepłej, rodzinnej atmosfery.

Od tego czasu powstało wiele podobnych filmów, których akcja rozgrywa się w okresie Bożego Narodzenia. "Święta Last Minute" (2004), "Śnięty Mikołaj" (1994) czy "Zawód: Święty Mikołaj" (2001) to historie, których komediowa intryga zainspirowana jest z nieporozumieniem dotyczącym osoby św. Mikołaja.

On też jest bohaterem filmu "Zły Mikołaj" (2003), w którym Billy Bob Thornton wciela się w postać złodziejaszka, który postanawia wykorzystać gorączkę przedświątecznych zakupów do drobnych kradzieży w domu towarowym. Przebrany za św. Mikołaja, pali papierosy i zamawia kolejne drinki w barze.

O Bożym Narodzeniu nie zapomnieli także twórcy filmów animowanych. Wśród pozycji, które oryginalnie traktują tematykę bożonarodzeniową, wymienić należy trzy filmy.

"Mikołaj kontra Bałwanek" (2002) to typowa rozrywka dla najmłodszych, w której występują dwie najbardziej charakterystyczne i najbardziej lubiane przez dzieci postaci, związane ze świętami. "Ekspres polarny" (2004), animowana ekranizacja książki pod tym samym tytułem, to połączenie popularnej opowieści z najnowszymi, pionierskimi technikami animacyjnymi. Na tym tle na zupełne dziwactwo wygląda film Tima Burtona "Miasteczko Halloween" (1993), które pomimo że jest animacją, nie ma wiele wspólnego z filmem dla dzieci. Główną intrygą tego obrazu jest porwanie.św. Mikołaja.

Na tle amerykańskich produkcji, polskie kino wyróżnia się poważnym podejściem do tematyki świątecznej. "Żółty szalik" (2000) Janusza Morgensterna, to opowieść o alkoholiku i jego chorobie, umiejscowiona w kontekście wartości chrześcijańskich i popularnej gwiazdki. Z kolei trzecia część "Dekalogu" (1988) Krzysztofa Kieślowskiego, to gorzka refleksja nad trzecim przykazaniem: "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił".

Na koniec film-dziwadło, często okupujący listy najgorszych filmów wszech czasów. "Święty Mikołaj podbija Marsjan" (1964). Opowiada on o mieszkańcach Marsa, martwiących się, że ich dzieci oglądają zbyt dużo telewizji.

Pomysłowi Marsjanie wpadają na genialny pomysł i porywają z Ziemi św. Mikołaja, by robił prezenty dla ich pociech. Wyjątkowa inwazja złego smaku, ale wspaniała odtrutka po wszystkich "familijnych" amerykańskich produkcjach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy