"Suzume": Kot, dziewczyna i stare krzesełko [recenzja]

"Suzume" /Image Capital Pictures / Film Stills /Agencja FORUM

"Suzume" jest siódmym pełnometrażowym anime Makoto Shinkaia, a także pierwszym filmem autora, który trafił w Polsce do kinowej dystrybucji. Chciałoby się powiedzieć "w końcu", ponieważ jego dokonania już dawno dostrzeżono i doceniono na całym świecie. Nominowana do Złotego Niedźwiedzia podczas festiwalu w Berlinie "Suzume", chociaż nieco wtórna względem poprzednich dzieł reżysera, jest idealna, by zaznajomić się z jego kinem.

Tytułowa bohaterka jest siedemnastoletnią uczennicą liceum w miasteczku położonym na Kiusiu, najbardziej wysuniętej na południe spośród czterech głównych wysp Japonii. Wychowywana przez ciotkę dziewczyna wiedzie spokojny żywot, aż któregoś dnia w drodze do szkoły spotyka przystojnego młodzieńca, pytającego o drogę do najbliższych ruin. Wiedziona ciekawością, udaje się za nim. W wyniku kilku zwrotów akcji chłopak, Sota, i uczennica udadzą się w podróż po Japonii tropem najsłodszego kotka na świecie, a ich celem będzie zatrzymanie niszczycielskiego kataklizmu. Żeby nie było za łatwo, wcześniej zwierzak uwięzi młodzieńca w starym, dziecięcym krzesełku.

Reklama

"Suzume": Kino drogi z pociesznym antagonistą

Z jednej strony "Suzume" to kino drogi i film inicjacyjny, z drugiej fantastyka, w której stawką jest los świata. Makoto Shinkai bardzo dobrze godzi te porządki. Młodzieńcza niewinność i optymizm Suzume podszyta jest traumą – matka dziewczyny była jedną z tysięcy ofiar tsunami wywołanego przez trzęsienie ziemi w 2011 roku. Stąd też sprawująca nad nią opiekę ciotka jest nadopiekuńcza do karykaturalnych granic. Mimo to w ich relacji dominuje ciepło, które rozlewa się na wszystkich, których Suzume i Sota spotkają na swojej drodze. Nie przyjdzie mierzyć im się z żadnym nieznajomym nikczemnikiem – każda nowopoznana osoba okaże im wsparcie, zrozumienie i zaoferuje jakąś formę pomocy. Brzmi niewiarygodnie, ale Shinkai sprawia, że kupujemy ten świat dobroci i wspierającej się wspólnoty.

Z ludzkim współgra fantastyczne. Shinkai odwróci naszą uwagę zabawną sceną w barze karaoke lub sadzie pomarańczy, by znienacka przypomnieć o śmiertelnym niebezpieczeństwie. Zwiastuje je zawsze powrót przesłodkiego kociaka, który radośnie stwierdzi, że "zaraz zginą miliony, ale nie martw się tym, tylko pobaw się ze mną i przynieś mi rybki". Dawno nie było w kinie równie pociesznego antagonisty (i lepiej sportretowanej kociej filozofii). Emocjonalność postaci wchodzi w tych scenach na najwyższe obroty. Na szczęście nigdy nie popadają one w nieznośną histerię, jak mają w zwyczaju bohaterowie anime (by wspomnieć tylko zeszłoroczną "Belle" Mamoru Hosody). Elementy magiczne służą także komedii. Prym wiedzie tutaj zaklęty w krzesełko Sota, który jako ożywiony mebel okazuje się niezwykle żwawy.

"Suzume": Piękna pocztówka z Japonii

Rzecz w tym, że zgrabne połączenie ludzkich dramatów i radości z fantastycznym zagrożeniem, to aspekty, na których Shinkai skupia się od początku swego dorobku. Gdybyśmy wzięli fabularny szkielet "Suzume" i porównali go z "Kimi no Na wa/Your Name" z 2016 roku (które okazało się przełomem w jego karierze i pozwoliło mu wyjść ze swoją twórczością poza fandom japońskiej animacji), okażą się one niemal identyczne. Reżyser po raz kolejny przedstawia nam ten sam film.

Shinkai jest więc niejako tym znajomym, który za każdym razem bawi nas znaną anegdotką. Od czasu do czasu coś zmieni, ale sens pozostanie mniej więcej ten sam. Można kręcić nosem, ale należy też przyznać – jak można mieć mu to za złe, skoro wciąż utrzymuje nasze zainteresowanie, a my dajemy się pochłonąć opowieści? Pomaga mu w tym wybitna strona wizualna – piękne, bogate w detale tła i znakomita animacja dynamicznych scen. Podróż Suzume i Soty przez Japonię jawi się dzięki temu jako piękna pocztówka z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Dla osób niezaznajomionych z twórczością Shinkaia "Suzume" wydaje się dobrym rozpoczęciem. Skupia w sobie wszystkie motywy rozwijane wcześniej przez autora. Jego fanom może wydać się nieco wtórna, acz wciąż angażująca. Szczególnie że morał opowieści jest słuszny, chociaż może mało odkrywczy. Jeśli ktoś pozostaje oporny, zawsze jest jeszcze słodkie i niezwykle psotne kocisko.

8/10

"Suzume" (Suzume no Tojimari), reż. Makoto Shinkai, Japonia 2022, dystrybucja: United International Pictures, premiera kinowa: 21 kwietnia 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Suzume
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy